Jonas
- Koń...koń...KOŃ! wiedziałem, że to nie był sen - krzyknąl niziołek, wprawiając tym osłupienie kilku uwijających się po trapie marynarzy i żebraków. Odwócił się na pięcie i popedził pod pokład w poszukiwaniu konia estalijki.
- Że też ludzie nie mogą poruszać się piechota, albo jeśli już za pomoca kuców - mruknał do siebie patrząc w górę na lśniącego olbrzyma, którego grzbiet zaczynał sie tam gdzie siegała grzywka Jonasa. - No dobrze wyswiadczmy sobie obaj przysługę, ty bedziesz miły, a ja... nie zaprowadze cię do rzeźnika? - powiedział dodając sobie odwagi halfling. Po czym zaczął wspinać się po ścianie boksu aby rozwiązać uzdę.
__________________ post użytkownika zmoderowano za pisanie głupot |