- Dziennikarz, prawdziwy dziennikarz?! Mów co słychać w Nowym Yorku, co na froncie, jakie wieści z frontu?
-Tak, prawdziwy, z krwi i kości. W Nowym Jorku nie byłem już od dłuższego czasu, a front to widziałem z bezpiecznej odległości, kilka kilometrów na zachód od Detroit, gdzie był najbardziej wysunięty na Wschód posterunek Posterunku - uśmiechnął się. - Podróż przez Stany nie trwa jak kiedyś, gdzie wjeżdżało się podobno na międzystanową autostradę i pruło ponad setkę kilometrów na godzinę i jak miałeś mocny pęcherz to stawałeś jedynie na stacjach benzynowych, żeby kartą zapłacić za kolejne galony czystego paliwa. Od razu mówię że nawet w Nowym Jorku tego nie ma. Co do samego miasta to są to mocno zaludnione ruiny, głównie Manhattan i New Jersey. Mogę się zabrać z wami? Opowiem wam wszystko co widziałem od wschodniego wybrzeża aż do Colorado, czyli do teraz.
- Ja bym cię wziął za twoje opowieści, ale skoro zaproponowałeś zapłatę to odpowiedz Johnowi. Czym masz zamiar płacić?
-Mógłbym zapłacić -uśmiech -Tylko na czym wam bardziej zależy, na opowieściach czy fantach? Łażąc i jadąc przez Stany nazbierałem trochę fantów od drobnostki. Zależy co ciebie interesuje. Broni żadnej nie dam, amunicji niepełny magazynek... wódy brak, co jeszcze... - prychnął, po chwili na jego twarz powrócił uśmiech. - Tytoniu też nie mam. Może chcecie jakąś książkę czy gazetę? Mam kilka sztuk, nawet jakiegoś świerszczyka bez okładki... - Może być- odpowiedział Rudolf- Ja kieruję i decyduję się zawieźć cię do Cheyenn. Wskakuj twoje pisemka pooglądamy po drodze.
Nowy gość zajął miejsce w samochodzie i był wypytywany o front, o dziennikarstwo i o formę zapłaty. Wszystko to było bardzo ciekawe, lecz John cały czas myślał o tym co usłyszeli w radiu. Kiedy w końcu mógł dojść do głosu zapytał: - Widziałeś w okolicy jakieś maszyny? -Ja? Tak, widziałem ale z daleka przez cholernie silny teleskop, kilka kilometrów na zachód od Detroit na tyłach bazy Posterunku. Mój kumpel z gazety załatwił mi tam wejściówkę na krótki czas. Ot szare niebo, szara ziemia, a gdzieś w oddali coś się porusza. Nie byłem na samym froncie, tylko na jego zapleczu. Z bliska widziałem kilka unieszkodliwionych, głównie jakieś zwiadowcze ewentualnie te kroczące, dwunożne.- odparł. - A tutaj, w tej okolicy? -A, chodzi Ci że w tej okolicy? Nie, nic nie widziałem, na południowy wschód od tego miejsca nie widziałem ani nie słyszałem o żadnej maszynie.
Po tej odpowiedzi Sinclair znów się zamyślił. |