Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2012, 20:45   #13
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Podczas tego niespodziewanego wtargnięcia jak i wydarzenia, mogło się stwierdzić że Carl na swój sposób przysnął. Ocknął się z zamyślenia, gdy stworzenie już uciekło i rozejrzał naokoło.
Główny hol w budynku był szeroki. Posiadał wiele przejść do pomieszczeń służby jak i główne schody prowadzące do pokoi mieszkalnych.
Oprócz tego jednak był on pełen ozdób, obrazów i broni na ścianach jak i zbroi między nimi ułożonymi dla ozdoby.
Carl schylił się, podniósł łuk i podszedł do jednej z zbroi, zdejmując jej z pasa sztylet.
"Na wszelki wypadek" pomyślał idąc w stronę, którą weszła bestia.

...

Carl uklęknął na ziemi gdy tylko wszedł z posiadłości...ścianą w jej tylnej części.
Z westchnięciem przyglądał się ziemi, macał ją szukając jakiś znieszktałceń czy innych nowo powstałych śladów. Miał dziwne wrażenie, że coś więcej pomaga mu natrafić na miejsca, nad którymi przebiegał bądź przelatywał stwór.

...

Stary mężczyzna stał w oknie z kielichem w ręku. Przyglądał się gruzom na tyłu budynku, które znalazły się tam z nieznanego mu powodu. Dziwiła go również postać która przebiegła tą drogą.
- Kim ty u diabła jesteś....Shourin?

...

Poszukiwanie na terenach miasta było dosyć trudne. O ile poruszanie się po terenach niezabudowanych było proste, o tyle problematyczne dla Carla było znalezienie trasy jaką mogła poruszać się bestia latająca bestia.
Miał jednak dziwne wrażenie, że stwór nie zatrzyma się w środku centra handlowego.

...

Keichii siedział przywiązany do kamiennego pomniku Buddy. Nie był pewien, co się dzieje.
Nieznany i śmierdzący płyn spadł na jego policzek. Gdy chłopak podniósł się zobaczył wstrętną bestię o ogromnych dłoniach siedzącą na szczycie pomnika i patrzącą się przed siebie.
To był pierwszy raz gdy Keichii ujrzał coś w tym stylu, i o ile przeraził się na krótką chwilę, o tyle później zdał sobie sprawę że to chyba jednak nie jest nic niespodziewanego.
W tym momencie Coś rozcięło mu policzek. Drewniana strzała odbiła się od pomnika.
- Zrób z nim co ci się podoba - Doszedł Keichiiego znajomy głos.
Carl stanął na szczycie schodów przyglądając się bestii jak i pomnikowi. W jego ręce były dwie strzały. Założył je na cięciwę łuku, i strzelił w bestię. Jedna chybiła, druga poleciała w zupełnie inną stronę. - Tch. Chyba powinienem na razie pozostać przy jednej na raz? - uśmiechnął się do siebie.
Bestia z rykiem ruszyła na niego.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=fQNfyBXgGEE[/MEDIA]

Chłopak Wykonał przewrót w przód, co wystarczyło aby uniknąć szarży stworzenia.
Pole na którym się znajdowali było opuszczoną świątynią Buddyjską znajdującą się spory kawałek za miastem. Carla nie za bardzo interesowało, czemu przeciwnik wybrał to miejsce.
Było tutaj sporo wolnego miejsca, sama świątynia wyglądała bardziej jak spora chatka w oddali, za placem z posągiem, do którego przywiązany był Keichii.
Oprócz schodów na dół, na granicach placu znajdowało się wyjście do lasu wiodącego z powrotem do miasta.

Chłopak złapał kamień z ziemi, przekształcił go w cienką choć ciężką strzałę i wystrzelił w monstrum, to jednak odwróciło się zdawszy sobie sprawę że szarża nie wystarczy, i jednym ruchem ręki odrzuciło pocisk który rozpadł się na dwoje.
"nawet jak trafi do niczego się nie nada, muszę je tworzyć wolniej" zanotował w myślach Carl, chwytając kolejny kamień z ziemi.
Choć ciężką strzałę i wystrzelił w monstrum, to jednak odwróciło się zdawszy sobie sprawę że szarża nie wystarczy, i jednym ruchem ręki odrzuciło pocisk który rozpadł się na dwoje.
"nawet jak trafi do niczego się nie nada, muszę je tworzyć wolniej" zanotował w myślach Carl, chwytając kolejny kamień z ziemi.

Stwór skupił na nim swoje spojrzenie, jakby obawiając się czegoś. Unosił się w miejscu, nie chciał wykonać kolejnej bezmyślnej szarży. Carl napiął swój łuk i wycelował prosto w niego, nie pozostawiając mu ostatecznie żadnej możliwości na jakiekolwiek nowe i bardziej zaplanowane zagranie. Przynajmniej tak myślał chłopak, mimo że widział uśmiech bestii.

Stwór ruszył w przód a gdy tylko Carl puścił strzałę - ten zmienił się w mgłę przez którą pocisk przeleciał. Po chwili stwór był znów materialny - jako człowiek opadający na Carla z wyciągniętą dłonią. Złapał on chłopaka za szyję i zacisnął na niej swoje dłonie z maniakalnym uśmiechem.

Strażnik nie był pewien co nastąpi najpierw. Udusi się czy może oponent zmiażdży jego szyję? Czując jak słabnie złapał sztylet przy pasie i z całą siłą wbił go w plecy gargulca.
Nie spodziewał się, że bestie tego rodzaju mogą mieć postać ludzką, że mogą być wszędzie. Powinien był o tym pamiętać.
Bestia wzmacniała tylko uścisk a Carl z całą energią jaką był w stanie z siebie wykrzesać ciągnął sztylet wzdłóż pleców monstra, zmuszając je do krzyku i podjęcia ostatecznej decyzji.

Warcząc i śliniąc się stwór chciał złamać strażnika tak szybko jak tylko da radę. Nie był jednak w stanie tego zrobić, nie w tej słabej, ludzkiej formie. Uderzył chłopaka w brzuch i odskoczył w bok jednocześnie łamiąc sztylet trzymany przez chłopaka.
Chłopak złapał oddech wypuszczając jednocześnie jęk z bólu.
Szybko przetoczył się na bok i odkaszlnął. Wiedział jednak że nie ma zbytnio czasu na odpoczynek.
Cofnął się po łuk i złapał go mocno, widział jak przeciwnik zaczyna zmieniać swoją formę z powrotem do demonicznej. W tym samym momencie sztylet Carla zaczął przybierać kształt strzały. Chłopak naciągnął łuk.
- Chcesz walki? Chęci na nią mi nie brakuje cholero! - krzyknął wypuszczając strzałę, a ziemia pod jego nogami zatrzęsła się w odpowiedzi.

Stwór wyczuł ogromną energię nadciągającą z nowego pocisku, nasyconego nienawiścią i swojego rodzaju wolą do osądzenia sprawy.
Postanowił zasłonić się skrzydłami aby ochronić swoją twarz, jednak gdy tylko poruszył jednym z nich poczuł ogromny ból. Połowa sztyletu, która została w jego ciele blokowała ruchy mięśni.
Było za późno.
Strzała wpadła w jego czaszkę z głośnym stuknięciem, niczym młot uderzający o skałę i w podobny sposób wyleciała drugą stroną.

...
Gdy Carl wrócił do posiadłości była już późna noc. Zdziwił się gdy w wejściu frontowym zastał jednego z sług. Ukłonił się on i bez pytania odebrał on ledwo żywemu chłopakowi nieprzytomnego Keichiego z rąk.
Zastanawiające było, że adoptowany brat chłopaka ani razu nie odezwał się w trakcie walki czy nie próbował wydostać z więzów. Był w szoku...czy może nie przejął się ani trochę zaistniałą sytuacją?

Gdy znalazł się w głównym holu zdawało mu się, że widzi w cieniu schodów jakąś sylwetkę. Mrugnął powoli i ujrzał ją znacznie bliżej.
Poczuł mocne uderzenie w klatkę piersiową i pociemniało mu w oczach, gdy opadł na ziemię, kilka kroków od miejsca w którym stał.
- Ile razy będę przez ciebie opuszczał swój pokój? - były to ostatnie spokojne, choć donośne i ostre słowa jakie doszły go tej nocy.

...
- Gdzie jestem?
- Tam gdzie sobie życzysz.
- Ty.
- "Ojcze".
- Odejdź.
- Nie potrzebujesz mnie?
- To nie twoja walka.
- O co chodzi?
- Sam nie jestem jeszcze do końca pewien.
- Czego oczekujesz?
- Niczego. Sam tego dokonam.
- A co z nim?
- Weź go, nie dbam o to.
- Nie nada się.


...
Carl rano obudził się w swoim pokoju. Podniósł do góry dłoń i spojrzał na nią, zaciskając ją parokrotnie.
- Nie lubię śnić. - powiedział sam do siebie. Odwrócił głowę i zobaczył, że do jego ręki podpięta była niewielka torba z krwią. Zerwał ją rozzłoszczony.
 
Fiath jest offline