Harkonnen poszła więc do siebie. Spróbowała się trochę ogarnąć, opatrzyć rany na dekolcie, zmyć trochę brudu, trochę krwi.
Kiedy była w miarę podobna do człowieka, położyła się wreszcie do łóżka. Wyjęła z kieszeni kurtki zdjęcie Madsa i Mikaeli. Ona i John stali z tyłu i uśmiechali się. Świętowali razem urodziny bliźniaków. To był wyjątkowo dobry dzień.
Oresteia pociągnęła nosem, przetarła oczy i odłożywszy zdjęcie delikatnie na szafkę obok łóżka, poszła spać z dobrymi myślami.
I zaraz zrezygnowała ze snu, na rzecz wachty. No przecież, jak ona tego nie zrobi, to nikt tego nie zrobi. Z jękiem sprzeciwu na ustach, w szlafroku przepasanym pasem z bronią, udała się na obchód, sprawdzić, czy wszyscy grzecznie śpią i czy przypadkiem nikt ich nie próbuje zjeść gdy są bezbronni.
Postanowiła odwiedzić kapitana i zasugerować mu to i owo.
Zabrała zdjęcie ze sobą, zawsze miała zdjęcie ze sobą.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
Ostatnio edytowane przez F.leja : 11-05-2012 o 11:11.
|