Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2012, 08:52   #11
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
- Wzywałeś mnie Panie? – szpetny staruch, który nawet na dotkniętych najazdem hordy ulicach Middenheim wzbudził by odrazę zgiłą się w kornym ukłonie na tyle, na ile pozwalał jego sponiewierany przez wiek kręgosłup. Nie był to szczególnie uniżony ukłon, ale też siedzący za biurkiem magnat nie zwykł oczekiwać szczególnej służalczości od swoich poddanych. Oczekiwał efektywności, lojalności i odwagi. Stary Hans, nazywany tak już co najmniej od pokolenia, gwarantował to wszystko w stu procentach. Szczególnie podziwiany był za odwagę, bo jako jeden z nielicznych na tym łez padole zwykł walić Todbringerowi prosto w o czy co myśli. Wielu uważało, że już dawno winien był to okupić głową. Byli tacy, którzy się o to zakładali.


- Tak. Muszę z tobą porozmawiać Hans. Siądź proszę. – Borys, książę elektor Middenlandu cały ceremoniał pozostawiał poza drzwiami swego gabinetu. Bywały osoby wobec których zachowywał się niemal jakby był im równy. Były osoby, które potrafiły to docenić. Były i takie, które nie.


- I to muszenie zmusiło mnie do wspinaczki na tę wieżę? A nie odczuwałeś Panie potrzeby spaceru? Na przykład w dół, do ogrodu, skąd wezwały mnie twe straże? – nie było wielu osób, które tym tonem zwracały się do Borysa Todbringera. Jeszcze węższemu gronu osób taki ton uchodził na sucho. Stary Hans należał do niezwykle elitarnej grupy.


- Nie marudź. Nie będę targał papierów na dół. Poza tym chciałem zamienić z tobą kilka słów tu. – książę przywołał starca skinieniem wskazując rozłożoną przed nim na stole pożółkłą mapę. Hans podszedł ciężkim, rozkołysanym krokiem sapiąc przy tym jak miech. Ósmy krzyżyk na karku wyraźnie nie sprzyjał nakładanym nań przez księcia obowiązkom. Todbringer wskazał coś palcem na pożółkłym pergaminie.


- Myślisz, że są coś warte?


- To marne ziemie a w dodatku Sternhauer zdołał je jeszcze spopielić. Podobno prostaczkowie nadejście hordy przyjęli z ulgą, bo oznaczała wolniznę od jego poborców.


- Teraz to moje ziemie.


- Jak wszystko w tym księstwie, Panie. Ale Sternhauer nie pozwoli….


- On już nie ma nic do rzeczy, oddał mi te wioski.
– Borys podsunął starcowi pod nos dokument. Co jak co, ale wzrok miał Hans przedni, bo w panującym półmroku potrafił dokument przeczytać bez większego problemu. Świsnął przez wąskie, pomarszczone usta. Tego w obecności księcia nie robił chyba nikt. Później zacmokał i świsnął po raz wtóry. Borys przewrócił oczyma, doskonale znając zachowania starca, który niemal go wychował.


- Co chcesz z tym uczynić? – Hans podniósł wzrok mierząc księcia przeszywającym spojrzeniem. Można by może nawet pomylić się, kto tu nawykł do posłuchu wobec kogo i kto przed kim się sprawia.


- Brakuje nam ziemi, brakuje spyży, brak wszystkiego. Tej zimy ludzie będą głodowali. Nie przeżyje ani połowa. W mieście mamy tysiące uchodźców. Tak jest wszędzie. To tylko gęby do wykarmienia. Musimy zacząć siać…


- Tamte ziemie…


- Wiem Hans, wiem. Ale to moje ziemie. Muszę znów zacząć nimi władać. Inaczej są tylko plamą na mapie.


- Musisz wysłać tam ludzi, odbudować domy, pobudować warownie i wyznaczyć patrole. To niebezpieczne ziemie książę. Będzie cię to kosztowało wielu ludzi, wojna się jeszcze nie skończyła.


- A czy ona kiedykolwiek się skończy?

- Oby, mój Panie, oby. Chciałbym na stare lata ujrzeć zboża uginające się pod ciężarem kłosów. Chciałbym…


- Hans, staruszku, wątpię by mi to było dane ujrzeć…



.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline