Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2012, 17:51   #28
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Po wszystkim, serce powoli przestaje walić jak szalone, instynkt poddaje się dyscyplinie umysłu. Rozgląda się, przypadkowa zbieranina czy nie, całkiem nieźle sobie poradzili. „Rany się nie liczą, tylko zabici”, jak mawiał jeden z jej instruktorów, a w końcu po ich stronie nikt nie zginął.

-Rzuć mała to żelazo i na ziemię, ręce za głowę, nogi szeroko, pewnie już nie raz to przerabiałaś.- ~Zabrzmiało jak niedwuznaczna propozycja.~ pomyślała poniewczasie Erianne ale niezrażona kontynuowała dalej.
- Jesteście aresztowani, za napaść na oficera Straży, próbę morderstwa owego oficera, opór przy aresztowaniu, uszkodzenie mienia i parę innych rzeczy o których powiedzą wam śledczy kiedy się za was zabiorą.–Właściwie to nie do końca było jasne czy miała prawo kogokolwiek aresztować, jakoś jeszcze nigdy jej się nie zdarzyło, ale tym biednym sukinkotom to i tak nie zrobi różnicy. Trafią do specjalnych cel i pewnie już stamtąd nie wyjdą. Nawet jeśli obejdzie się bez tortur, a różne słyszało się na ten temat plotki, to spróbują ich wykończyć pracodawcy. No ale dalszy los tych ludzi to już zmartwienie smutnych panów z wywiadu, jej zmartwieniem jest zabezpieczyć winnych i ewentualne ślady. Zerknęła na rannego mężczyznę, którego powaliła.

-Panie Corrick, ten nie dożyje przesłuchania jeśli nic nie zrobimy, podłatać czy niepotrzebny?-
spytała bez emocji przykucnąwszy nad konającym mężczyzną. Wyglądała jakoś tak nieludzko, pochylona nad swą ofiarą, twarz spryskana krwią, głowa przekrzywiona nieco na bok jak u kota albo sokoła gdy czemuś się przygląda. Z jej dłoni wciąż jeszcze kapała krew.
-Żywcem panno Rind, choć obiecuję, że nie będzie z tego zbyt zadowolony.-powiedział szpieg mrużąc oczy. Widać było, że troskliwie zaopiekuje się pojmanymi, a później jego ”troskliwość ” będzie się jedynie powiększać.

-A więc żywcem.
-powiedziała przykładając dłoń do pleców mężczyzny i wymamrotała coś pod nosem, dłoń lekko zalśniła przez chwilę. Mężczyzna zadrżał i przestał wściekle krwawić, nawet oddech uspokoił się i spowolnił.
-Jeśli pozwolicie pójdę po drugiego.-powiedziała tym samym bezbarwnym tonem. I wyskoczyła po raz kolejny przez okno. Będąc na ulicy powtórzyła sztuczkę z mamrotaniem i świecącą dłonią na Doppelgangerze, jego na pewno Corrick wolałby żywego. Odesłała skorpiona tam skąd przyszedł choć nie miała pojęcia gdzie to było. Zabrała nieprzytomnemu każdą broń jaką widziała, związała mu nogi w kostkach jego własnym paskiem a głowę zawinęła w jego własną opończę. Dopiero wtedy delikatnie zarzuciła go na ramię i wróciła z powrotem do karczmy. Jak tylko weszła zrobiło się wyjątkowo cicho, tylko karczmarz za barem mełł pod wąsem przekleństwa. Weszła po schodach, zamykając od środka drzwi. Położyła swój ładunek na stole i przyjęła postawę zasadniczą.

-Melduję pojmanie zbiega,-
Głos nadal bez wyrazu bez śladu zadyszki, mimo że niosła zdrajcę właściwie jedną ręką.~ Jakby była jakimś golemem. ~musiało przemknąć niejednemu przez myśl - w trakcie zatrzymania okazało się, że jest on zmiennokształtnym. Czy mam poinformować Straż o konieczności wysłania eskorty dla więźniów? –poniewczasie przypomniała sobie o konieczności używania mimiki gdy nie pracuje sama i postarała się uśmiechnąć, choć z twarzą zbryzganą krwią jednego z najemników efekt był raczej upiorny…
 
Rudzielec jest offline