Lothar miał chyba dobry dzień , najpierw ustrzelił dwóch przeciwników , teraz dołożył jeszcze jednego trupa i asystę - Mam dziś dobrą passę!-pochwalił się w myślach , ale zbyt długo nie trwał w tym samozachwycie , bo przypomniał sobie o konnych którzy mogli wrócić na polanę w każdej chwili.
Wybrał sobie dogodne miejsce przy pokaźnym krzaku paproci , tuż obok sporej sosny o którą się oparł i naładował broń
-Cip , cip , cip skurczybyki , będziecie latać jak wasze koleżki.-szeptał z uśmiechem na ustach.
Niepokoiła go tylko sprawa tego całego elfa psiamać , Krowin czy jak tam , nie był chyba nawet uzbrojony... |