Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2012, 02:29   #45
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kuchnia

Gdy Isobel przekroczyła próg kuchni, jej oczom ukazała się osobliwa scenka. Większa część służby obserwowała uważnie i ze sporą dozą niechęci, jak młoda pokojówka, której Isobel jakoś nie kojarzyła, nalewała świeżo zaparzoną herbatę, zajadającemu tort cytrynowy, niewysokiemu mężczyźnie w nienagannie skrojonym garniturze.
- Ach - zakrzyknął on, widząc Isobel i jej towarzysza - Mes amis! Chodźcie, chodźcie, częstujcie się tym cudownym wypiekiem. Może herbaty? - zaproponował, jakby to była jego własna kuchnia. Usługująca mu młoda kobieta wyglądała na zaniepokojoną i mocno zirytowaną. Jej ręce, odrobinę się trzęsły.
- Mademoiselle pozwoli - francuz delikatnie oswobodził imbryk z jej niezdarnych palców - Przynieś może dodatkową zastawę, mon cherie, hm?
Ponownie spojrzał na Isobel i tym razem spojrzenie to obudziło w niej lekki niepokój. Miałą wrażenie, że była matematycznym równaniem, które nieznajomy właśnie rozwiązywał.
- Mademoiselle Hastings, zapraszam - wskazał gestem krzesło tuż obok siebie.



Łazienka

Sofia brała kąpiel w przestronnej łazience sir Iana Ramsaya. Gorąca woda miała właściwości wręcz terapeutyczne - rozluźniała mięśnie, zmywała resztki dnia, wypłukiwała niepokojące myśli. Hiszpanka nie mogła jednak spędzić w wannie tak długo jakby chciała. Przebywanie w łazience obcego mężczyzny nie było najbardziej relaksującym doświadczeniem. Zwłaszcza jeżeli wziąc pod uwagę specyfikę owego mężczyzny. Ian Ramsay był niepoprawnym kobieciarzem, a może nawet erotomanem?
Wstała więc, owinęła się ręcznikiem i stanęła przed lustrem. Nie było zaparowane. Dlaczego nie było zaparowane? Przecież zamknęła okno, by nie wpuszczać chłodu nocy do swojej spokojnej przystani.
Okno było otwarte.



Korytarz

Ian usyszał zamieszanie zanim jeszcze dotarł do hallu, przez który miał zamiar przejść by dotrzeć do kuchni, a co za tym idzie wejścia do piwniczki z trunkami. Co prawda mógł zajrzeć jeszcze do sali balowej, gdzie znajdował się barek, ale wiedział, że prawdziwe skarby znajdzie tylko głęboko pod ziemią. Wszystko co najlepsze dla pięknej damy.
Niestety, jego bohaterska wyprawa zakończyła się przedwcześnie. W hallu dostrzegł grupę mężczyzn w źle skrojonych garniturach i znoszonych butach. Było ich czterech, rozmawiali właśnie z kamerdynerem. Jeden z nich zauważył Iana. Wzrok mężczyzny powędrował od razu do parasola.
- Czy to on? - zapytał kamerdynera.
- Tak, to sir Ramsay, proszę pana - przytaknął służący.
- Świetnie - mruknął przybysz i sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki. W kilku, energicznych krokach, znalazł się przy Ianie i zaprezentował mu swą lśniącą odznakę.
- Inspektor O’Brian - przedstawił się zdawkowo i bez entuzjazmu - To pan znalazł ciało?



Sala balowa

Walter wreszcie dotarł z półprzytomnym Egonem na taras. Jeszcze kilka kroków, a znajdą się wreszcie z powrotem w domu, a tam może znajdzie się jakiś lekarz.
- Elisabeth - powtórzył mężczyzna, ochrypłym głosem. To sprawiło, że Walter spojrzał ponownie na biedaka. W świetle docierającym z sali balowej dostrzegł wreszcie przyczynę jego słabości. Ciemne ślady wokół szyi, ktoś próbował go udusić, a może, biorąc pod uwagę stan jego ubrania, utopić?
- Egon? - z drzwi na taras dobiegł Waltera głos mężczyzny. To Abraham Sterling, psychiatra.

Pokój

Doris siedziała na łóżku i panikowała. Pistoletu nie było. Miała poczucie, że otacza ją śmierć i szaleństwo, a pistoletu nie było. Co jeszcze mogła zrobić by poczuć się choć odrobinę bardziej bezpiecznie?

Zupełnie inny pokój

Guy padł na łóżko wyczerpany i blady. Także pod tym kątem Anabelle wyglądała zjawiskowo. A właściwie, szczególnie pod tym kątem.
Kiedy tak na nią patrzył, gdy znowu go rozbierała, tym razem w celach czysto pragmatycznych, przyponiał sobie, dlaczego właściwie połączyła ich ta dziwne więź. Ktoś zabił jego brata. To wydarzenie, widok pozbawionego ducha ciała Herberta, piętno jakie odbiła w świadomości Guya plama krwi na podłodze gabinetu, oudziły to w nim ogromny smutek. Teraz jednak, gdy miał przy sobie kogoś takiego jak Anabelle Durand, nie cierpiał tak rozdzierających katuszy. Teraz w jego sercu panowała jedynie wściekłość.
Kogoś należało ukarać.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline