Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2012, 02:53   #74
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
- Co do diabła? - zapytał wyraźnie zaskoczony Edgardo, niemal spadając z drzewa na które się wspinał. - A więc to nie chimera? Do tego odgadł nasze położenie, nawet nas nie widząc. Musi mieć mocno wyczulony zmysł słuchu i węchu, albo ktoś go o nas poinformował.
Chłopak zawisł na gałęzi około trzy metry nad ziemią i po krótkiej ocenie odległości zdecydował się zeskoczyć, lądując zwinnie na zgiętych nogach by uniknąć obrażeń.
- Alicjo, ja postaram się odwrócić jego uwagę, a ty ukryj się na drzewie i spróbuj zaatakować go z zaskoczenia, gdy nie będzie się tego spodziewał - polecił dziewczynie poprzez poprzez węża na ramieniu, gdy tymczasem reszta gadów (poza tymi używanymi do komunikacji i pilnowania pozostałych wejść) zaczęła się zbierać za plecami turkusowowłosego młodzieńca.
- A więc odkryłeś moją obecność! - krzyknął do zbliżającego się adwersarza, gdy tylko znalazł się w zasięgu jego wzroku. - Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś. Spodziewałem się walki z bestią, a nie człowiekiem. Czy zanim zmierzymy się w walce na śmierć i życie byłbyś łaskaw wyjawić mi dlaczego pachniesz jak chimera i czemu nosisz tą dziwaczną obrożę?
- Ten stary dziad mnie złapał i założył to gówno na szyję. -odwarknął obcesowo strażnik. - Trzyma mnie z tymi swoimi chimerami w jednym pomieszczeniu, to przesiąkłem ich smrodem, a przez tą zabaweczkę muszę robić co mu się podoba. -zawył osobnik a jego oczy przybrały czerwonej barwy. - Nie ukryjesz towarzysza, czuje go i widzę wyraźnie. -warknął jeszcze.
- Więc jeśli cię uwolnię, to przestaniesz ze mną walczyć i pomożesz mi odnaleźć doktora Ogdena? Czy może wolisz od razu uciec gdzie pieprz rośnie? - zapytał Mortis. - Właściwie nie ma to dla mnie znaczenia, ale postaram się nie zrobić ci krzywdy. A ty spróbuj mi w tym pomóc jeśli chcesz być jeszcze kiedykolwiek wolny.
Nie czekając na odpowiedź przeciwnika wyciągnął z kieszeni klucz i rozciął nim przestrzeń przed sobą.
- Hirake, Hokori no Tobira: Incubus! - zakrzyknął, a w bramie pojawił się młodo wyglądający mężczyzna z rogami i kopytami, który natychmiast odwrócił się do swojego mistrza.
- Eeeeeeedgaaardoooooo!!! - zawył z wściekłości demon, zaciskając pięści. - Zabiję cię! Po prostu cię zabiję!!
Zdziwiony Mortis nie zdążył nawet zareagować gdy przywołaniec wymierzył mu celny cios pięścią prosto w nos. Jednakże ku jeszcze większemu zdziwieniu Inkuba, przeniknął on przez twarz swojego mistrza i znalazł się za jego plecami.
- Co... co ty mi zrobiłeś!?
- Partial Summoning: Projection - odpowiedział Edgardo z założonymi rękami. - Sukub cię jeszcze o tym nie poinformowała? Częściowo otwierając bramę przywołałem cię jako projekcję myślową. Miałem poczekać aż nasz przeciwnik cię zaatakuje i kiedy będzie myślał, że jesteś niematerialnym duchem, wykonałbym pełne otwarcie, a ty mógłbyś zaatakować go z zaskoczenia. Ale wygląda na to, że już zepsułeś cały plan...
- Sukub!? Jej też się oberwie gdy tylko wrócę, za robienie ze mnie głupka - wyszeptał do siebie ze złością, jeszcze mocniej zaciskając pięści, po czym odwrócił się do Edgarda. - A teraz przywołuj mnie do końca, żebym mógł ci przywalić!
- O co ci właściwie chodzi? - zapytał chłopak niepewnie.
- O co mi chodzi!? Tamten demon na pierwszej wyspie! Upokorzył mnie i znieważył, a ty co zrobiłeś gdy znalazłeś się w Babilonie!? Przywołałeś tą pieprzoną sukę zamiast mnie!!
Inkub ponownie rzucił się na swojego mistrza, uderzając i kopiąc z zawrotną prędkością we wszystkie newralgiczne punkty na jego ciele, jednakże jak poprzednio, wszystkie ataki tylko przez niego przenikały.
- Rozumiem... cóż, mam wystarczająco dużo innych duchów, żeby poradzić sobie z jednym demonem, więc kiedy następny raz się z nim zmierzę, to chyba posiedzisz sobie na ławce rezerwowych.
Przywołaniec w jednej chwili zamarł z przerażeniem w oczach.
- Nie, nie zrobisz mi tego. Nie! Muszę go zabić, żeby odzyskać swój honor!!
- Więc uspokoisz się i pomożesz mi pokonać tego typka? - Edgardo wskazał głową mężczyznę z obrożą na szyi.
- Nigdy! - krzyknął przywołaniec, jednak po chwili się zreflektował. - Może... Dobra, niech ci będzie. Ale tylko ten jeden raz. I masz mnie przywołać natychmiast gdy zobaczysz tamtego demona!
Nagle rozmowę przerwał im znajomy kobiecy głos.
- Doprawdy żałosssssne - zasyczała gorgona, która pod postacią boa dusiciela uniosła swoje ogromne cielsko tuż za plecami ich przeciwnika, po czym skoczyła naprzód by w całości go owinąć.
- Kogo nazywasz żałosnym, stara żmijo!?
- Nie teraz Inkubie - przypomniał mu Edgardo. - Wiesz co masz robić, zniszcz obrożę na jego szyi, a walka będzie skończona.
- Szkoda... nawet nie zdążę się rozgrzać - odrzekł demon, oblizując wargi. - Chyba pora wypróbować tego bad boya.
To powiedziawszy Inkub przywołał daikatanę, dzierżoną wcześniej przez berserkera i rzucił się na ich oponenta. Edgardo tymczasem otworzył do końca Bramę Pychy i wycelował swoją kuszą w przeciwnika. Jeśli był na tyle silny, że Ogden zdecydował się postawić go na straży zamiast jednej ze swoim chimer, to trucizna gorgony nie powinna zabić go natychmiast, a na pewno znacznie ułatwiłaby im potyczkę.
- Nie tykaj mojej obroży!- krzyknął wyraźnie przerażony ta propozycją strażnik, który w ogóle nie przejął się kłótnią przywołańców z ich mistrzem. Gdy boa dusiciel skoczył na niego odwrócił się błyskawicznie i prychnął z zażenowaniem. - Dziecinada... Black Demon Hand- Right.- wyrecytował a jego dłoń obrosły błyskawicznie czarne łuski, pazury wystrzeliły z palców a całą ręka stała się niezwykle muskularna.


Chwycił on z łatwością ogromne cielsko węża i zacisnął dłoń z całej siły, w jednej chwili łowca zmienił się w ofiarę. Cóż za ironia, boa dusiciel duszony był przez zwierze na które polował...
Wtedy do akcji ruszył Inkub jak i Edgardo strzelając z kuszy. Mężczyzna trzymający gorgonę w miażdżącym uścisku nabrał jednak w płuca powietrza i krzyknął głośno... a nawet ryknął, niczym dzika bestia. - Black Demon Defense Scream!.- okrzyk ten stworzył fale dźwiękową, która porwała liście z pobliskich drzew, odrzuciła zatruty bełt, ba nawet przewaliła na ziemię Inkuba posyłając go koziołkami do tyłu.
Gorgona by wymknąć się z uścisku strażnika, natychmiast przemieniła się w kilkadziesiąt mniejszych węży, a gdy była już na ziemi połączyła się ponownie, tym razem przybierając postać siedmiu kobr królewskich, które momentalnie otoczyły swoją ofiarę i sycząc wściekle odsłaniały długie kły, po których spływał toksyczny jad.
- Zmiana planów - przekazał Edgardo Alicji - Musimy go czym prędzej unieszkodliwić. Wal do niego wszystkim co tylko masz.
Inkub zdawał się nie przejmować atakiem turkusowowłosego, gdyż po wykonaniu kilku przewrotów w tył, zdołał wbić w ziemię swój miecz i zatrzymać się w miejscu, kończąc jedynie z kilkoma zadrapaniami od przelatujących naokoło niego gałęzi i kamieni.
- Nieprzystępny z ciebie koleś, co? Zobaczmy więc czy potrafisz za mną nadążyć.
Demon uśmiechnął się złowieszczo, wyrywając miecz z ziemi.
- Hell Ember - wyszeptał i roześmiał się, a jego śmiech poniósł się echem po lesie, gdy z piekielną prędkością zaczął kluczyć między drzewami, tak by uniknąć kolejnego dźwiękowego podmuchu i dopaść przeciwnika nim ten zdąży zareagować, gdy tymczasem kobry gorgony również szykowały się do zabójczego ataku.
Półczłowiek-pół chimera uśmiechnął się kącikiem ust obserwując otaczające go węże, po czym uniósł głowę do nieba znowu nabierając w płuca powietrza. Tym razem jego okrzyk był jednak zupełnie inny, brzmiał lekko i dźwięcznie, niczym zew godowy jakiegoś wspaniałego ptaka. - Black Demon beast scream.[/i] Gdy tylko dźwięk przeszył okolicę, kobry zasyczały, zaś kolor ich oczu zmienił się w głęboką czerń.
- Nie...mogę kontrolować Ciała. -wysyczał wąż na ramieniu Edgardo, gdy jego oczy także zaczęły zmieniać barwę. W tym czasie kobry królewskie ze wściekłym sykiem ruszyły w stronę młodego łowcy potworów, gotowe kąsać i gryźć swego pana.
Inkub zaś wyskoczył zza drzewa na rogatego mężczyznę, który przyjął postawę bojową zasłaniając się swa pokrytą łuskami ręką. Wtedy właśnie Edgardo zobaczył najżałośniejsze starcie wszech czasów. Otóż Inkub zamachnął się mieczem, jednak potknął się o wystający korzeń, a broń wyślizgnęła mu się z dłoni, na domiar złego uderzając rękojeścią w czoło właściciela i szybując w górę. Strażnik bramy wykorzystał to biorąc szeroki zamach swą przemienioną ręką, kiedy to na jego głowę spadła gruba gałąź, odcięta przez wzlatujący do góry miecz. Tym samym obaj walczący skończyli przewróceni na ziemi mimo że nawet nie dotknęli się nawzajem.
Łowca natychmiast chwycił węża na swoim ramieniu i przytrzymał go tuż za głową, tak by ten nie mógł go ugryźć.
- Hmm, wygląda na to że dysponujesz magią kontrolującą bestie - analizował sytuację Edgardo. - Jednakże nie wszystkie węże gorgony były w zasięgu twojego okrzyku. Te z dala od nas powinny pomóc zachować jej część kontroli nad ciałem.
Inkub natomiast w tym czasie podnosił się właśnie z ziemi, masując obolałe czoło. Gdyby nie to, że już wcześniej był cały rozpalony, na pewno teraz poczerwieniałby jak burak, zarówno ze złości, jak i ze wstydu. Po chwili, gdy stał znowu pewnie na nogach, demon zaklął siarczyście, dematerializując swój miecz gdziekolwiek by on nie był i materializując go ponownie w swojej dłoni, by po raz kolejny zaszarżować na swojego oponenta, atakując szerokim cięciem z prawej strony, gdzie jego ręka nie była pokryta łuskami.
- Euryale, wiem że masz najmocniejszą siłę woli ze wszystkich duchów rodziny Mortis - mówił tymczasem Edgardo do trzymanego w uścisku węża. - Skoncentruj się więc najmocniej jak potrafisz i spróbój przełamać jego kontrolę, a potem zamknąć swoją bramę.
Jeśli gorgonie uda się to zadanie, to Edgardo po raz kolejny tego dnia przywołuje Sukuba, a jeśli nie to wskakuje na najbliższe drzewo, by znaleźć się poza zasięgiem kobr.
Gorgona zasyczał wściekle jednak widać było że skupia się by przełamać zaklęcie, bowiem królewskie kobry poczęły wić się po podłożu niczym w agonii. W tym czasie Inkub nacierał na przeciwnika, atak z nieosłoniętej strony nie okazał się zbyt dobrym fortelem, bowiem strażnik przejścia od razu przemienił i drugą rękę w czarne szpony bestii. Miecz berserkera, odbijał się od twardych łusek, które były niczym nieprzebita tarcza, zaś turkusowłosy wykazywał się niezwykła zręcznością nadążając za atakami przyspieszonego inkuba. Ba, przeciwnik nie tylko był na tyle szybki by odpierać ataki demona, ale w pewnej chwili kucnął, wchodzą w ślepą strefe miecza i przywalił potężnym prawym sierpowym w podbródek zaskoczonego Inkuba, który aż oderwał się od ziemi po tak potężnym ciosie. Przywołaniec uderzył plecami o najbliższe drzewo a turkusowłosy z dzikim rykiem pierwotnego gniewu ruszył na niego, by barkiem wgnieść go mocniej w drewnianą przeszkodę, Inkub musiał coś szybko wykombinować.
Edgardo zaś poczuł jak zamyka się brama gorgony, widać tej udało przełamać się czar, i wróciła do piekielnego wymiaru, dzięki czemu chłopak mógł przywołać suukuba.
Alicja miała problemy ze strzelaniem, bowiem drzewa skutecznie jej w tym przeszkadzały, tak jak i to że chimera wciąż była w ruchu, póki co wszystkie olbrzymie bełty chybiały celu.
- Czeeeeeść, braciiiszku! - zawołała sukubica w stronę walczącego demona.
- Spieprzaj bezwstydnico - warknął na nią inkub zirytowanym głosem - czego chcesz? Nie widzisz, że jestem zajęty?
- Zajęty dostawaniem w kość, jak widzę - zauważyła demonica. - Nie przydałaby ci się czasem mała pomoc?
- Nie ma mowy! - wrzasnął demon rozeźlony samym faktem dania mu takiej propozycji. - To jest moja walka! Nawet nie próbuj się w nią wtrącać!
- Aaaaaale chciałam zrobić sobie z niego słodziutkiego niewolnika - jęknęła sukubica oburzona niczym dziecko. - Wszyscy przystojni chłopcy byli do tej pory po stronie Edgardo.
- Co mnie to obchodzi? Nie moja wina, że nie potrafisz znaleźć sobie faceta na dłużej niż pięć minut - prychnął w odpowiedzi inkub. - To jest mój przeciwnik. Poszukaj sobie innego.
- To nie fair! Dlaczego ty zawsze dostajesz najlepsze zabawki? - jęczała dalej demonica, gdy nagle wpadł jej do głowy genialny pomysł. - Założę się, że złapię go szybciej, niż ty go zabijesz!
Inkub najwyraźniej przyjął wyzwanie, gdyż tylko uśmiechnął się pokazując kły.
- Nie bądź taka pewna siebie, siostrzyczko. Grubo się mylisz, jeśli myślisz, że przegrałbym z taką smarkulą jak ty.
To powiedziawszy demon uniósł miecz nad głowę i wbił go mocno w drzewo, by podciągnąć się na nim niczym na drążku, a następnie gdy przeciwnik się do niego zbliży, wymierzyć mu twardymi kopytami solidny kopniak prosto w szczękę, odpłacając tym samym oponentowi pięknym za nadobne.
- Jeszcze się przekonamy - rzekła sukubica, wzbijając się w powietrze, po czym zaczęła krążyć między drzewami, obserwując starcie dwóch kawalerów. Wyczekiwała odpowiedniego momentu by zacisnąć turkusowowłosemu bicz na szyi i porwać go w przestworza, gdzie zamierzała go dusić dopóki nie będzie na tyle osłabiony, że bez problemu podda się działaniu jej uroku.
Fortel Inkuba okazał się udanym zagraniem, kopyto z mocą trafiło jednorogiego w brodę posyłając go do tyłu, wtedy też bat siostry demona obwiązał się dookoła szyi chimerowatego osobnika podduszając go... reszta planu jednak tak dobrze nie poszła. Mężczyzna chwycił bowiem bicz z całej siły i z rykiem ściągnął Sukubice na dół, ciskając nią w Inkuba, który na szczęście złapał swoją siostrę tak że żadne z nich nie ucierpiało. Strażnik o turkusowych włosach jednak nie był bezmyślną bestią, zaparl się mocno lewą nogą a nad jego rogiem zaczęła formować się kula energii wycelowana w dwójkę demonów.
- To teraz czas się zabawić... TY ICH KONTROLUJESZ! -ryknął niespodziewanie i obrócił głowę w stronę Egardo.- Black Demon horn beam.- po tych słowach z rogu strzelił promień fioletowej energii która ugodziła prosto w pierś Mortisa, odrzucając go do tyłu i wybuchając płomieniem.
Wtedy jednak Alicja skorzystała a okazji że strażnik pozostaje nieruchomy i z korony drzewa wyleciała prawdziwa salwa strzał, za pomocą zwykłej broni takie tempo wystrzału było by niemożliwe, ale kusza dziewczyny miała swoje ukryte właściwości. Turkusowłosy odskoczył szybko pod gęstszą osłonę konarów jednak kilkanaście bełtów boleśnie otarło się o niego,a jeden boleśnie wbił się w prawy bark.
 
Tropby jest offline