Widział ją, doskonale ją widział. Była tak blisko. Musiał tylko wyciągnąć rękę, aby móc jej dotknąć. Nie rozumiał tylko jednego. Dlaczego się nie uśmiechała. Przecież w końcu byli razem. Nagle pojawił się za nią tajemniczy cień i wbił jej sztylet w plecy. Wpadła w ramiona Ankariana z przerażeniem w oczach, które powoli się zamykały. - Nie! - Ank obudził się z krzykiem. Był cały spocony, oddychał szybko. Dopiero po chwili zrozumiał, że to był tylko sen. Koszmarny sen. Przesunął się do krawędzi łóżka i podniósł rysunek, który musiał spaść na ziemię, gdy zasnął. Wpatrywał się w niego długo.
- To był tylko sen. Nic ci nie grozi - powiedział do siebie i westchnął cicho. Położył rysunek na łóżku, a sam wstał z niego.
Podszedł do okna i otworzył je, aby wpuścić do środka trochę zimnego powietrza. Wciąż słyszał odgłosy zabawy. Wydawało mu się, że na moment ucichły i słyszał jakieś wiwaty, ale uznał, że tylko mu się wydawało. Patrzył na nocne niebo, uśmiechając się nieznacznie. - Ciekawe, czy ty też to robisz - szepnął.
Doskonale wiedział, że po tym koszmarze, reszta nocy będzie nieprzespana. Nawet bał się zamknąć oczy na dłuższą chwilę, aby nie widzieć obrazu z koszmaru. Do południa miał czas, więc postanowił to wykorzystać. Pewnie wszyscy się bawili, a skoro dla niego sen się skończył, mógł do nich dołączyć.
Zabrał płaszcz i wyszedł na zewnątrz, do bawiących się. Przypomniał sobie o pierwszej darmowej kolejce proponowanej przez jednego z podróżujących, ale teraz na pewno było za późno. Sam musiał za siebie płacić. Jednak najpierw udał się na krótki spacerek po mieścinie. Nagle zobaczył posłańca w towarzystwie sześciu żołnierzy. - Świetnie, czy w każdym miejscu muszą się pojawiać osoby, które mogą wiedzieć, kim jestem? - zapytał sam siebie i natychmiast odbił w bok, znikając w pobliskiej karczmie. Miał nadzieję, że posłaniec nie zamierzał sobie nawilżyć gardła i nie przyjdzie tutaj z obstawą, bo jeśliby tylko go poznali, zrobiłoby się nieciekawie.
Ankarian, starając się nie myśleć o problemach, bo w ten sposób ich nie rozwiąże, podszedł do baru i zamówił whiskey. Alkoholem też nie mógł rozwiązać problemów, ale może uda mu się o nich na chwilę zapomnieć. Miał taką nadzieję. |