Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2012, 18:41   #52
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Lilly jak tylko zobaczyła Dwie M-3 natychmiast przytuliła się plecami do zasłaniającej ich ściany.
- Niech szlach! - wyszeptała.
- Kanały - powiedział tylko ciągnąć ją za sobą. Kto wie co by się z nią stało gdyby nie on. Już dawno pewnie zostałaby złapana. Zresztą sytuacja nie rokowała zbyt optymistycznych rozwiązań. Kobieta kiwnęła głową, lecz na samą myśl o kanałach poczuła mdłości. Nie minęła chwila kiedy mężczyzna znalazł wejście. Podając Lilly latarkę skiną, aby szła pierwsza. On natomiast zabezpieczał teren. Nie protestowała, schodziła powoli po cienkich i śliskich szczebelkach drabiny. Dopiero po chwili uderzył ją smród fekaliów i Bóg wie czego. Zakrywając twarz dłonią zeskoczyła w kleistą płynną maź. Było ciemno, światło latarki oświetlało niedaleką przestrzeń. Jednak nie była ciekawa jak wygląda to smrodliwe otoczenie. Podniosła tylko głowę czekając na Blackwooda. On uwinął się nieco szybciej, czyżby miał wprawę w chodzeniu po kanałach?

- W którą stronę? - spytała cicho, ten wzruszył tylko ramionami.
-W tamtą - wskazał, nie była to zupełnie przemyślana decyzja, aczkolwiek oboje nie znali sieci położenia kanałów. Ruszyli pośpiesznie naprzeciw siebie. Lilly zbierało się na wymioty, smród był obezwadniający. Wkradał się pod skórę, drażnił zmysły. Kleiste podłoże od czasu do czasu zmieniało się w jeszcze bardziej śmierdzącą kałuże. Do tego wszystkiego wtórowały temu piski szczurów, które przyprawiały ją o dreszcze. Niektóre gryzonie uciekały w pośpiechu inne, jakby nigdy nie widząc człowieka przypatrywały się im z zaciekawieniem. Dopiero kiedy Blackwood jednego rozdeptał, a po całym korytarzu rozległ się przeraźliwy pisk, nawet te bardziej ciekawskie uciekły, kryjąc się w mroku.


Piski jednak nie umilkły. Lilly zacisnęła zęby, w końcu nie chciała wyjść na przerażoną słodką kobietkę, za jaką zapewne miał ją agent. Chociaż to, że brzydziła się takich miejsc nie miało nic do rzeczy. Potrafiła całkiem dobrze strzelać, a jej atutem było ukrywanie emocji. Wątpiła jednak w to, aby przez to była inaczej postrzegana przez Joshuę.

Korytarze wydawały się nie mieć końca, na szczęście napotkali teraz nieco twardsze podłoże i można było iść nieco szybciej, notabene śmierdziało w dalszym ciągu niemiłosiernie.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline