Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2012, 18:47   #12
Avder
 
Avder's Avatar
 
Reputacja: 1 Avder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znany
Rozdział I "Wędrówka się rozpoczyna"




Świeżo uformowana, dość nietypowa drużyna opuściła zacienioną rezydencję von Shmitta. Sakiewki przyjemne ciążyły im u pasów, a perspektywa możliwości zdobycia większych ilości złota motywowała do zalecanego przez kupca pośpiechu. Wiedzieli, że droga nie będzie należala do najkrótszych i na pewno nie najprzyjemniejszych. Elfka podejrzliwie łypała na ludzi, którzy z kolei rzucali jej chciwe spojrzenia. Zabójca jak można było się spodziewać, maszerował na przedzie ignorując zupełnie śmieszne człecze problemy i skupił się na zaopatrzeniu. Piwo i oczywiście coś jadalnego na drogę. Wszyscy, mniej lub bardziej dokładnie, zakładali, że podróż może zając od jednego do dwóch tygodni. Upewniła ich w tym założeniu pogoda.

Po opuszczeniu posiadłości i wyjściu na kamienistą drogę, zaczęli odczuwać żar lejący się z nieba. Rozpinanie koszul, próba złapania jakiejkolwiek bryzy, chronienie się w cieniu, wsyzstko było bezużyteczne. Czuli się niemal jak na stosie, z tym wyjątkiem, że płomienie opalały ich z góry. Mimo swojej inicjatywy i motywacji, już u bram miasta poczęli powłóczyć nogami. Szlachcice nie mieli nawet sił ubiegać się o względy elfki, a ta nie miała nawet sił się tym przejmować. Jedynie krasnolud, który mimo, że łapał już duszne, cuchnące powietrze wielkimi haustami, zdawał się być wciąż niewzruszony i coraz bardziej wysuwał się naprzód.

Miasto zapewniło im cień, jednak nieprzerwany tłum ludzi sprawiał, że powietrze dało się niemal kroić nożem. Cudowne zapachy z karczm, zastąpił odór potu i fekaliów. Czuli się jakby wpadli kotła, duchota i smród sprawiały praktycznie klaustrofobiczne uczucie zamknięcia w jakimś groteskowym piecu.
Anselm ciągnący swój wózek uznał, że nie ma sensu taszczyć go ze sobą, więc wysunął się do przodu zaczepiając krasnoluda. Wytłumaczył mu szybko co zamierza, a ten odburkując coś podążył za nim. Na szczęście dla wszystkich jego mieszkanie znajdowało się niedaleko głównego placu i już po kilku minutach marszu dotarli na miejsce. Golibroda zniknął w środkui po krótkiej kaskadzie brzęków oraz przekleństw, ujrzęli go wyłaniającego się ze środka. Na plecach dźwigał obszerny i wypakowany plecak. Widoczne było, że dość znacząco ciążył on człowiekowi, jednak nikt nie kwapił się dopomocy, nie chcąc dzielić jego losu.

Z westchnieniem poirytowania ruszyli spowrotem, w stronę rynku. Byłoby to idealne miejsce do nabycia niezbędnych produktów, pożywienia, bukłaków, czy jakichkolwiek niezbędnych sprawunków, jednak oni sami nie mieli pojęcia jaki jest plan działania. Elfka zauważyła to, dzieląc się swoją refleksją ze wszystkimi. Ludzie skinęli z aprobatą a krasnolud zignorował ją. Padła luźna propozycja aby schronić się w jakiejś karczmie i omówić wszystko przy piwie. Takiego pomysłu nikt, a tymbardziej krasnolud nie mógł odmówić. Ruszyli więc przed siebie, podążając znów za Zabójcą, który najwyraźniej znał każdą karczmę w promieniu kilkunastu mil.
Nie minęło kilkaset uderzeń serca kiedy Thargroth naparł na jakieś masywne drzwi obskurnego budyneczku i wparował do środka. Usiadł przy jednym z dużych okrągłych stołów, wołając na karczmarkę. Zamówił sobie piwo, podobnie jak reszta, za wyjątkiem elfki która ku znieszmaczeniu Khazalida poprosiła uprzejmie o wino.
William uznał, że w końcu, jego mapa przyda się do czegoś poza planowaniem wymarzonych wędrówek i przygód, toteż wyjął z tobołka zwój pergaminu i rozwinął go z uśmiechem przed drużyną.




Z mapy wynikało, że mają do wyboru dwie drogi, wodną lub lądową. Decyzja należała do nich. Mogli zawadzić po drodze o Altdorf, bądź Middenheim. Droga lądowa była znacznie dłuższa i bardziej męcząca a także niebezpieczna, jednak przy obecnej pogodzie, spływ rzeką był parwdziwym koszmarem, jako że musieliby wystawić się na bezlitosny żar lejący się z nieba.
 
__________________
Ave Sanguinus.

Ostatnio edytowane przez Avder : 13-05-2012 o 18:57.
Avder jest offline