Kiedy zarówno Bruno, jak i Elise stanęli na nogi i zdawali się 'powrócić zza światów' poobijany Łowca Nagród podszedł do towarzyszki.
-Dziękuję. Widziałem... Widziałem jak próbowałaś mnie bronić.- rzekł chłodno z poważną miną -Nie zapomnę o twoim... Heroizmie.- dodał po chwili. Dla Brunona był to typowy heroizm. Wszak Elise nawet go nie znała, nie mogła zatem bronić go w taki sposób jak Gttri czy Gislan.
Dziewczyna strzepnęła z włosów jakieś liście, co w żaden sposób nie poprawiło jej wyglądu.
-[i]Heroizm?[i]- spojrzała na Bruna nieco zaskoczona – Zgłupiałeś.- zawyrokowała stanowczo, ale z uśmiechem.- Miałam stać i się patrzeć jak cię zabijają? Nie. Jesteśmy oddziałem, musimy się wspierać. Jeśli nie będziemy, zginiemy wszyscy.- powiedziała poważnie. Może inni traktowali hasła w stylu: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.” jak romantyczne bzdury, ale ona podchodziła do tego bardzo poważnie.
-Szkoda że nic nie pomogłam, tylko narobiłam kłopotu.- zasępiła się wyraźnie. Spaprała sprawę dokumentnie, o mało nie zginęła, drużyna miała o jedną cenną miksturę mniej, a to wszystko tylko dlatego, że nie potrafiła sobie poradzić z jednym wojakiem. Nie zasługiwała na podziękowania.
Bruno pokiwał tylko głową. Słowa kobiety były bardzo mądre. Sam myślał w takich kategoriach jak ona. Dziwił go fakt, że czuła tak wielkie przywiązanie i zobowiązanie do pozostałych będąc z nimi jednocześnie tak krótko.
-Jeszcze raz dziękuję...- wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze ale w ostatniej sekundzie zrezygnował. Lekko się zaczerwienił i odchrząknął po chwili.
-Ekhem. Ruszajmy.- rzekł próbując wyratować się z żenującej sytuacji. Przygotowania do ataku na ludzi łowcy czarownic trwały krótką chwilę, lecz każdy z kompanów był chyba tak samo spięty i zestresowany jak Bruno. Musieli wykorzystać tę okazję by uniknąć bezpośredniej konfrontacji i kolejnych ofiar.
Bruno maszerował kilka kroków za Elise i również koło kobiety obrał sobie miejsce do ostrzału. Łowca ułożył się wygodnie na miękkiej glebie celując dokładnie ze swej kuszy. Lubił strzelać i oko rzadko go zawodziło. Dodatkowo miał przy sobie broń palną, którą zabrał jednemu trupowi na polanie w razie gdyby nie wyszło z bełtem.
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Przybycie trójki mężów ostrzał i chwile czekania w napięciu na przybycie kolejnych ludzi. Ci jednak nie dotarli i po chwili grupa znów się zebrała aby ustalić co dalej. Bruno milczał słuchając raportu, który zdać mieli Moperiol i Hainz. Na koniec głos zabrał Jager, któremu o dziwo udało się pogrzebać swych poległych kompanów i dotrzeć żywcem do grupy. Łowca nagród przytakiwał mężowi głową słuchając jego słów i spoglądając na mapę. Kiedy skończył gadać Bruno zabrał głos jako pierwszy.
-Bagna. Proponuję przedrzeć się lądem przez bagna.- rzekł spoglądając na towarzyszy.
-W Widłach poszukamy przewodnika. Nikt się nie spodziewa by ktokolwiek wybrał tę drogę ze względu na trolle i banitów. Niewielu takich desperatów jak my. To powinniśmy wykorzystać. Nie potopimy się, będzie szło odpocząć i do tego w chuju możemy mieć tych jebanych mytników. A do tego zyskamy dwa dni.- rzekł rozkładając ręce -Jeśli chcecie głosować, to ja wybieram bagna.- rzekł stanowczo składając ręce na piersi.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |