Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2012, 20:58   #79
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Drganie amuletu wytrąciło go z równowagi, w chwili gdy Mierzwa wyszedł z wozu i chwilę przed tym jak nadjechali jeźdźcy.
Czyżby ostrzegał mnie przed walką? Nie ostrzegłby wcześniej. Łowca mówił o wiedźmie może przed magią? A może coś się stało Gislanowi?
Nie domyślił się bo wpadła pod ich ostrzał trójka ludzi łowcy. Zostali zmasakrowani niestety ich zwierzęta też.
-Słuchajcie się mnie to nie zginiemy...- Bardziej szepnął pod nosem niż powiedział patrząc na pogrom, następni nie przybywali.
Gdy zwiad wyruszył postanowił odezwać się bez skrępowania.
-Może powinniśmy spalić ciała? Wrogowie to wrogowie ale nie wypada zostawić ich na żer dla bestii. Przy okazji moglibyśmy ich przeszukać monety lub amunicja mogłaby nam się bardzo przydać. Pomógłbym ale ręka dalej mimo eliksiru boli, oraz powinienem zajrzeć- wskazał na wóz.- do gościa. Wiedźma ponoć, to niby moja działka nas przed urokiem chronić.


Zanim wszedł pod płachtę zagadał jeszcze kozaka.
-Dzięki za pomoc w lesie. Samemu by mnie zasiekli.- Uśmiechnął się i zdrową rękę klepnął go w ramię.- Jak byłeś na wozie z naszym gościem, stało się coś dziwnego? Ty uratowałeś mnie od stali ja może będę musiał nas od czarów ratować i każda wiedza się przyda.


Jeszcze tylko dwa słowa do Felixa w których pytał się o kajdanki. Jeżeli planują „ją” wypuścić to trzeba i tak zabezpieczyć jeńca przynajmniej na noc.


Dotknął ręką medalionu i wszedł do wozu. Zobaczyć kto lub co kryło się w klatce. Potężna klata nie sugerowała zamknięcia istoty wydającej się na tak delikatną. Uśmiechnął się co na pokrytej krwią twarzy nie koniecznie musiało wyjść dobrze tym bardziej, że uśmiech szybko zszedł z niej gdy ruszył ręką w geście powitania. Jeszcze dotknął magicznego amuletu i swojego szczęśliwego amuletu.
-Nie bój się już po wszystkim.- powiedział siadając koło klatki.- Wypuścimy cie jak tylko damy radę to otworzyć.- Tak myślał, to była klata a w środku inny człowiek, klatki są dla zwierząt dla ludzi kajdany, cele i powrozy ale nie klatki.- Jestem Albert i zanim damy radę to otworzyć to mam kilka pytań, może przyjdzie nam przymusowo spędzić więcej czasu, nie wiem gdzie mi będą rękę szyć. Jak się nazywasz, skąd jesteś i dlaczego ktoś cię zamknął w tej klatce? Jeżeli mi powiesz będę mógł ci pomóc.- To wydawało się cholernie ważne biorąc pod uwagę, śmierć pomocnika magistra. Cały czas bał się dotknąć klatki i osoby w środku jak i kontaktu wzrokowego. Tą ostatnią przesłankę bezpieczeństwa pominął, w końcu musiał zdobyć jej zaufanie i dowiedzieć się tego co potrzebował.


Do słuchania nie było potrzebna mu cała koncentracja, klata została wysłana przez magistra i siedziała w niej wiedźma mogły na nią być nałożone zaklęcia. Postanowił spróbować wykryć czy magia została tu użyta, i jeszcze raz i jeszcze raz aż postanowią się ruszyć.


Potem usłyszał jak wrócił Jager i zwiadowcy, przeprosił gościa i wyszedł posłuchać co maja do powiedzenia.
-Z jednej strony niby zamki się otacza fosą a barka zawsze jest otoczona rzeką i bylibyśmy szybciej. Ja jestem piechurem i dziwnie się czuje mając wodę i deski pod nogami, nie mam pojęcia co nam może grozić na rzece a na lądzie to kawał imperium już pokonałem. Wolę znane zagrożenie.
-Panie Jager ta ścieżka to szeroka? Wozy przejadą?
 
Matyjasz jest offline