Zasadzka była udana. -Cholera-mruknął Cichy. -Widzisz kogoś co się dzieje?-zapytał lekko zaniepokojony Domeric. Cichy jak powszechnie wiadomo miał oczy z tyłu głowy i dostrzegał o wiele więcej od innych. Niedźwiedź twierdził, że oczy Cichy ma z pewnością nawet w dupie. -Nie ale widziałeś trafił go. Normalnie włochaty go trafił i to jak... Teraz już się nie zamknie.-powiedział przygnębiony. Cichy ponad wszystko cenił ciszę. Bez słowa poszedł ubezpieczać grupę. Domeric tylko się uśmiechnął.
-Mamy chwilę prawda?-zapytał Niedźwiedz z miną małego chłopca. Który patrzy przez szybę na smakołyki. Gdy Domeric schodził na dół.
-Tak, choć niewielką wiesz jak to działa trzeba się zwijać-odpowiedział Domeric. Podszedł do pobojowiska, przyjrzeć się bliżej feralnym kupcom. Ktoś złapał go za nogę Lady Danice, Lady Danice - jęknął i skonał, wciąż ściskając nogę Boltona. Chyba jakiś zbrojny. Szybki rekonesans ale nigdzie wśród trupów nie było kobiety. A przynajmniej nigdzie jej nie zauważył. Niedźwiedź już dokładnie czesał pobojowisko razem z Jąkałą. Domeric nigdy tego nie zabraniał. Przelewali za niego krew, mieli prawo do łupów. Chyba, że było one godne uwagi samego dziedzica. Te nie były. -Nie tak najgorzej, stal trochę złota jakieś ozdoby.- podsumował łupy Niedźwiedz. -A i to cholerstwo-pokazał skrzynkę swemu panu. -Rozwalić?.-podpytał o pozwolenie. -Nie tylko zabrać, brakuje tu jakiejś damy. Wśród zabitych nie ma kobiet. Na razie jej poszukamy. Chyba uciekła, sądząc po śladach gdzieś w tamtym kierunku. Ruszamy.-zarządził Domeric. Jąkała i Niedźwiedz sprawnie podzielili łupy. Cześć jak choćby potężne bele materiału, musieli porzucić. Choć i tak zabrali dwie, które zdaniem Jąkały były najcenniejsze. On zajmował się wyceną w końcu był bękartem kupca. Domeric tego nie skomentował, choć był ciekawy jak chcą to zabrać. Nie opóźniając ich. A to, że tego nie stoleruje rozumieli bezbłędnie. Szybko okazało się, że przysypali to liśćmi blisko oznaczone drzewa. -Moje małe wiewiórki schowały zapasy?- zapytał ich Cichy z uśmiechem. -Tylko nie małe, chudzielcu. Wiem, wiem ale może będziemy tędy wracać tak? Nigdy nie wiadomo.-odciął się Niedźwiedz.
Pojechali lasem w kierunku w jakim odjechała kobieta. Jednocześnie skryci przed wzrokiem innych. Kto wie może jeszcze odnajdą kobietę. A może nawet będzie oddychać- pomyślał Domeric. Chowając ozdobny sztylet jaki znalazł w ciele dzikusa. Ładnie ozdobiony, dobrze wyważony idealny do rzucania. Owa niewiasta miała widać wiele talentów.
Ostatnio edytowane przez Icarius : 14-05-2012 o 17:10.
|