Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2012, 17:45   #25
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Matthew mimowolnie zaczął nachylać się nad stolikiem, aby móc lepiej przyjrzeć się kobiecie. Chociaż zazwyczaj w lokalu był dość przewiewnie, głowę by dał, że robiło mu się teraz gorąco.
- Pozycja rzecz nabyta i niezbyt ważna, więc jakoś nie przejmuję się nią i ludźmi wydającymi rozkazy. Opowiedz mi o tym mężczyźnie, kim jest i dlaczego on Ci zagraża? Dopiero wtedy udzielę odpowiedzi.
Jessica poprawiła zabłąkany kosmyk włosów. Zrobiła to zbyt teatralnie. Zastanawiała się nad czymś.
- Cieszą mnie te słowa. Ten mężczyzna... ma ze mną pewne animozje. A właściwie miał. Przez pewien czas tak jakby nie było go w mieście, ale teraz wrócił i pragnie zemsty. Ja... złamałam mu serce. To temat, o którym wolałabym dużo nie mówić. W każdym razie przez to zupełnie stracił rozum.
Wzrok Jessici nagle spokorniał. Teraz wyglądała jak wystraszone zwierzę.
- Proszę mi pomóc. Naprawdę czuję się bezradna. Ten człowiek jest bezwzględny.
Matthew odwzajemnił spojrzenie. Ujrzał swoją postać w głębokich oczach kobiety. Nie zdążył odpowiedzieć, gdy Jessica obejrzała się przez ramię i zaraz szepnęła:
- Obawiam się, że poufność naszej rozmowy może stać pod znakiem zapytania. W ,,Purple Moon" było dziś parę bardzo czujnych osób.
Matthew również rzucił okiem wgłąb lokalu. Jak zwykle krążyło tu kilka zakochanych par, nikt więcej. Mimo tego Jessica zdawała się być przejęta.
- Proszę przyjść jutro o północy na wschodni most. Wtedy będę mogła powiedzieć więcej.
Uśmiechnęła się jeszcze, po czym delikatnie się podniosła.
- Proszę mi teraz podać ramię i odprowadzić to taksówki. Obiecuję panu, że jutro sprawa będzie bardziej oczywista.
Matthew z pewnością był zaskoczony, ale nie oponował. Może rzeczywiście nie wyłapał kogoś, kto tutaj ich obserwował? Niemniej w drodze do samochodu nic się nie stało i za chwilę stał już znów samotny na ulicy, spoglądając na oddalające się światła pojazdu. Pozostał tylko jej obłędny zapach, który jeszcze przez jakiś czas nie opuszczał mundurowego.

Następny dzień zastał Matthew mglistym porankiem. Zazwyczaj wstawał wcześniej, ale tym razem zaspał. Przeklęty budzik znów się zepsuł, przez co poranna ablucja i śniadanie musiały odbyć się w trybie przyspieszonym. W takim też Matthew podążał do pracy, na posterunek przy Aver Street.
Na całe szczęście dziś panował tu wyjątkowy chaos, szef nie powinien nawet zorientować się o wpadce. Co chwila wpadał na rozpędzonych kolegów, którzy podgorączkowani krążyli między biurkami. Ktoś się przekrzykiwał, gdzieś indziej uciszano nadgorliwego zatrzymanego. Inspektor Deryl istotnie zaczepił Matthew, ale rzecz bynajmniej nie dotyczyła późnej godziny jego przybycia. Wyglądał na zbytnio poddenerwowanego, aby przejmować się dodatkowymi sprawami, których miał już dość na głowie.
- Palantine, potrzebuję cię w swoim gabinecie. Natychmiast.
I tak, nie minęła minuta od kiedy wszedł na posterunek, jak musiał skierować się na ,,dywanik". Nerwowy inspektor bez ogródek zaczął tłumaczyć mu zastałą sytuację, nie dając możliwości wejścia w słowo.
- Słuchaj Matthew. Jesteś jednym z moich lepszych ludzi. Zrodziło się coś nowego. Jakiś psychol uciekł w nocy z tego zakładu w gaju, na obrzeżach miasta - zamaszystym gestem wskazał za okno wychodzące na zachód - Coś ci kurna powiem. Mam nosa do spraw, które śmierdzą, a ta szczególnie mi się nie podoba. Niestety równolegle mamy ten burdel w Chinatown... co? Nieważne. To niech teraz cię nie interesuje. O'Donnel dostał sprawę tego świra, dołączysz do niego i on też powie ci resztę. Dyżurka mówiła, że pojechał na uniwersytet.
Cóż, nie było sensu się spierać. Na pewno nie z Derylem. Facet go cenił jako glinę, ale kiedy postawił na swoim, to fakt został dokonany. O samym Kevinie O'Donnelu wiedział tyle, że ktoś taki tutaj pracuje. Czasem skinęli sobie głowami na korytarzu, ale nigdy dłużej nie rozmawiali.
 
Caleb jest offline