Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2012, 20:03   #77
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Ishir idąc za księdzem i fioletowowłosą dziewczyną wyglądał na pogrążonego w świecie myśli. Szedł ze spuszczoną głową, z dłonią opartą na rękojeści Ostrza wciśniętego za linę, którą chłopak zapomniał oddać Shiro. Zmysły niebieskowłosego odbierały z zewnątrz jedynie tyle informacji by ciało nie nabyło żadnych stłuczeń czy zadrapań w kontakcie z podłożem, ścianami, bądź innego rodzaju ciałami obcymi. „Reszta” elektrycznego maga skupiona była na kulturalnej (do pewnego stopnia) wymianie zdań z Ostrzem Gromu.
„- Nie żeby coś, ale dlaczego stworzyli Cię takiego tępego?” – pierwsze pytanie sformułowane było przez umysł Ishira.
„- Co coś? Jakie coś? Że niby, z czym tępy?” – broń wyraźnie zrozumiała słowa młodzieńca nie tak jak powinna.
„- No jesteś ostrzem. Ostrza powinny być ostre. Ty nie jesteś ostry.„
„- Ale za to władam elektrycznością i dźwiękiem.
” – Ostrze zalało umysł maga dumą.
„- Do czasu gdy skończy Ci się mana.” – duma zamieniła się w mieszankę zażenowania, które szybko wyparła złość.
„- Nie moja wina, że nie potrafisz mnie odpowiednio używać. Wtedy by się nie kończyła tak szybko.” – riposta zabolała.
„- Czemu mnie nie nauczysz jak się z Tobą odpowiednio obchodzić?
„- Sam musisz do tego dojść.
„- Dlaczego mnie to nie…
„- A zamknęlibyście się wreszcie.”- głos, dobrze znany, a jednak obcy, dochodzący z wnętrza Ishira przerwał jego wypowiedź. „-Dalibyście se siana. Ja tu spać próbuję.
„- Kim ty jesteś?”- umysł niebieskowłosego sformułował pytanie.
- Tobą idioto. No może nie tobą. Jestem twoim gniewem. Tak to dobre określenie. Z resztą jak chcesz możesz mnie nazywać Gniew. Przejmuję nad tobą kontrolę, gdy zamieniasz się w człowieka tygrysa. Elektryczny klon jest natomiast moją fizyczną forma.
„- Skoro jesteś jego gniewem to dlaczego ja też ciebie słyszę?” – Ostrze było równie zdezorientowane, co jego obecny właściciel.
„- A bo ja wiem. Może przez to, że jesteś z jego umysłem połączony? Może przez to, że stworzyła mnie jego magia? Z resztą gówno mnie to obchodzi. Teraz zamknąć się. Obaj.

Ciało Ishira przeszył lekki ładunek elektryczny. Chłopak syknął z bólu, co zwróciło na niego uwagę księdza.
- Nic ci nie jest chłopcze?
- Nie nic. Zamyśliłem się i musiałem nieświadomie uwolnić trochę energii. – odpowiedział chłopak drapiąc się po głowie.
Grupa po tym można by rzec przebłysku w tunelu znów podróżowała w milczeniu. Po dłuższej chwili znów odezwał się niebieskowłosy.
- Dość nierówno nas podzieliłeś. – zwrócił się do Joghurta. – Nasz potencjał jest zdecydowanie słabszy od drugiej grupy. No chyba, że o czymś nie wiem… – wypowiadając ostatnie zdanie chłopak znacząco spojrzał na dziewczynę.
- Och widzisz, teoretycznie ja miałem być tym działającym po cichu, Alicja i Krio mieli zwrócić na siebie uwagę. Jednak skoro nas trochę przybyło.... to można uznać ze oni są grupa uderzeniową, a my tą, która ma zrobić jak najmniej zamieszania. Z tego, co wiem nasza nowa towarzyszka bez trudu zmyli węch bestii. -to mówiąc staruszek uśmiechnął się do dziewczyny.
- Aha. Rozumiem. Czyli sobie złego towarzysza wybrałeś. Jakoś działanie po cichu nie jest moją mocną stroną. - odpowiedział Ishir lekko się uśmiechając. - Szczególnie gdy zapanuje nade mną Gniew.
- Dla tego jesteś na potrzebny... gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli lepiej mieć kogoś, kto potrafi rozwiązać sprawy w najstarszy ze sposobów. Ja nikomu tutaj zbyt wiele nie zrobię, ale ty znając życie kopniesz i to nie tylko prądem. - zaśmiał się Joghurt.
- Jakoś kopać nie lubię. Wolę ciąć. Tylko, że obecnie jakoś nie mam, czym. - po tych słowach nastąpił kolejny przepływ elektryczności przez ciało chłopaka, tym razem wytworzonej przez Ostrze. - Mogę co najwyżej wbić “trochę rozumu” naszym przeciwnikom do łba.
- To zawsze coś - zarechotał ksiądz, zaś zza pleców doszło Ishira stukanie obcasów, okazało sie że to staruszka z kryształowa kula doganiała ich grupkę. - Tamci mają dla mnie za szybkie tempo... i czuje, że tu się przydam bardziej. - stwierdziła, po czym chwyciła bez pytania księdza pod ramię. - Dałbyś trochę oparcia starszej kobiecie i pozwolił młodym porozmawiać! - furknęła na duchownego i pociągnęła go do tyłu, tak, że teraz to fioletowowłosa i Ishir prowadzili.
- Długo byłeś na wyspie? - zapytała dziewczyna zerkając na wychudzona posturę Ishira.
- Rok. - odpowiedział niebieskowłosy po chwili milczenia. - Najgorszy rok w moim życiu
- A za co tu trafiłeś? Mało, kto trafiał tu bez powodu, chociaż najczęściej były to bardzo niedorzeczne przyczyny. - zauważyła dziewczyna.
- Za znajomości. Przyjaźnię się z Mistrzami Złotego Krzyża. Ich brat chciał mnie wykorzystać do zemsty na pozostałej trójce. Można powiedzieć, że częściowo się mu udało. - głos chłopaka urwał się nagle. - Ale to nie jego zasługa. Zginął dziś rano z mojej ręki.
- Vars nie żyje, ale mimo to nasze kłopoty nadal trwają. -westchnęła dziewczyna. - Mam nadzieje, że szybko uda się nam zwrócić wszystkim przemienionym w kamień ich dawną postać.
-Ktoś z twoich bliskich również został zamieniony w kamień? - Ishir spojrzał na swoją rozmówczynię. - Musiałaś przybyć tu niedawno. Nie kojarzę bym cię wcześniej widział.
- Pojmali moją rodzinę a mi kazali sprowadzać innych więźniów, byłam w kropce. - powiedziała przybita dziewczyna i wsparła się na kiju.- A teraz moi bliscy są przemienieni w kamienne posągi.
-Rozumiem. - odpowiedział niebieskowłosy po chwili milczenia. - Nie martw się. Gdy tylko skończymy to zadanie znajdziemy mężczyznę odpowiedzialnego za te zielone błyskawice. Ryo. Cały rok, jaki mnie pilnował zwrócę mu w ciągu walki. Cios po ciosie.
- Myślisz ze dasz rade pokonać kogoś, kto całą wyspę zmienił w ogród kamiennych figur? - zapytała bez nadziei fioletowowłosa.
- Sądzę, że nie. - odpowiedział Ishir. - Lecz jeśli znajdzie się chodź jedna osoba, która będzie chciała ze mną walczyć to osłabię Ryo wystarczająco by mój sprzymierzeniec mógł go wykończyć.
- Odważna myśl. - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się lekko, przeciągając się z ziewnięciem. - Jak myślisz, co zastaniemy na drugiej wyspie?
-Walkę. Dużo walki. Będzie ciężko. - chłopak spojrzał w twarz dziewczyny i uśmiechnął się szeroko. - Ale wszystko potoczy się po naszej myśli.
- Optymista z Ciebie. -stwierdziła fioletowowłosa uśmiechając się ciepło. - Cóż a jeżeli faktycznie trafimy tam na twoich wrogów, to na pewno postaram się pomóc. - dodała z butnym uśmieszkiem i zakręciła wprawnie bambusowym kijem.

xxxxx


Ishir wraz zresztą swej kompanii ( w dużym stopniu dość geriatrycznej) opuścił w końcu podziemne tunele. Schody wyprowadziły go do jaskini, w której o dziwo paliło się ognisko. Dym wylatywał przez spore wejście na zewnątrz, zaś przy płomieniu siedział bardzo niski chłopak o niebieskich włosach i zimnym spojrzeniu.



Ubrany w średniej długości zwiewny płaszcz, pod którym kryła się dość sflaczała klatka piersiowa, na której widniał znany Ishirowi tatuaż- symbol Dark Scar. Chłopak trzymał stopy w sandałach blisko ogniska, a gdy grupka wkroczyła do jaskini zamrugał zdziwiony. - A wy, co za jedni?
Pierwszym gestem po zobaczeniu chłopaka Ishir podrapał się nieznacznie pod lewym bokiem. Czynność ta nie miała bynajmniej na celu usunięcia nieprzyjemnego swędzenia, lecz ukrycie zwojem liny znaku gildii.
- Wybacz tutejszy klimat nie sprzyja mojej skórze. - odezwał się mag szybko No więc... my jesteśmy uciekinierami z drugiej wyspy. -[i/] młodzieniec mówił powoli, wyraźnie, dokładnie rozmyślając nad każdym słowem. Po chwili jednak porzucił myślenie na rzecz szybkiego słowotoku, z którego wiele nie wynikało.
- Jakiemuś idiocie zachciało się robić zielone fajerwerki, które zamieniają wszystkich w kamień, więc stwierdziliśmy, że opuścimy naszą poprzednią lokalizację. Nie dało się iść górą, więc poszliśmy dołem. Najpierw w lewo, później w prawo, w górę, schodami w lewo, następnie długim korytarzem prosto i tak dalej, i tak dalej... aż trafiliśmy tutaj. I mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko użyczeniu odrobiny miejsca przy ognisku. Prawda? - po tych słowach elektryczny mag nie czekając na zgodę członka Dark Scar usiadł przy ognisku. - To miło, że nie masz nic przeciwko. Bardzo miło. A ty, co tu robisz? Jeśli nie chcesz to oczywiście nie musisz odpowiadać, ale kultura nakazuje byś odpowiedział, ale jeśli nie chcesz mówić to na prawdę nic się nie stanie, ale jednak powiedz.
- Pilnuje by nikt niepowołany nie wyszedł z tej jaskini. -odparł dumnie osobnik. - Przy ognisku możecie siedzieć, ale nie możecie wyjść z jaskini. -dodał pouczająco, po czym zapytał. - Z jakiej drugiej wyspy?
- No ta tam. -młodzieniec z Fairy Tail wskazał ręką na schody, którymi tu przyszli. -Idziesz schodami, długo prosto, w lewo i tak dalej. Jak chcesz to możesz iść zobaczyć. Ale nie ma tam niczego ciekawego. Tylko tunele, ruiny, zielone błyskawice zamieniające w posąg, kilka posągów, zapewne kilka trupów. - Ishir przesunął się w stronę niebieskowłosego. Tu mniej dymi. Zdecydowanie mniej. No, więc jak chcesz to możesz zobaczyć. Ale na powierzchni jest strasznie niebezpiecznie.
Mag miał zamiar szybko i skutecznie pozbawić przytomności maga Dark Scar uderzając piorunem z bliskiej odległości w kark chłopaka. Były to jednak plany na przyszłość. Na razie zamierzał chwilę z nim porozmawiać. W razie niepowodzenia planu czekała go walka. Na razie na takową nie miał ochoty. Musiał mieć pewność, że wystarczy jeden cios. Z drugiej strony z chęcią by nawet porozmawiał z chłopakiem.
- Czyli nie zaatakujesz nas bez względu na to kim jesteśmy? - zapytał elektryczny niepewnie. -Znaczy dopóki nie będziemy chcieli opuścić jaskini?
- To zależy od waszego zachowania. - odparł chłopak. - Mam pilnować nie zabijać bez potrzeby. I niestety nie mogę zobaczyć drugiej wyspy, Stein kazał mi tu siedzieć.
- westchnął mag z Dark Scar zaś Joghurt spojrzał na Ishira dziwnie, nie wiedząc, co jego towarzysz planuje.
- Stein mówisz... - niebieskowłosy spojrzał na księdza i dał mu znać głową by usiadł przy ognisku. -Aż tak przybrał na sile by przez jego rozkaz bać się choć na chwilę opuścić posterunek?
Wszyscy usiedli przy ognisku zaś strażnik skinął głową i odpowiedział.- Znasz go? To powinieneś wiedzieć, że Stein, jako przywódca Dark Scar jest silnym magiem, nigdy nie widziałem go w walce, ale słyszałem różne plotki.
-Żartujesz? Prawda? - Ishir popatrzył się na swojego rozmówcę wzrokiem pełnym zdziwienia. - Domyślałem się, że jest dość wysoko ustawiony w hierarchii Dark Scar, ale że jest przywódcą nie pomyślałbym. Miałem okazję z nim walczyć. Trochę ponad rok temu. Obaj ledwo co wyszliśmy z tego żywi.
Chłopak poderwał się na te słowa i odskoczył kawałek od Ishira. - A więc jesteś jednym z naszych wrogów?! - zapytał widocznie zestresowany, zapewne nie był jeszcze doświadczonym członkiem tej mrocznej gildii.- Słyszałem o kilku walkach naszego przywódcy, zazwyczaj w tych historiach, w których wracał “ledwo żywy” okazywało się, że jedynie się bawił, by uzyskać jakiś swój cel. To bardzo mądry człowiek. - dodał niebieskowłosy cofając się jeszcze o kilka kroków.
-Uspokój się chłopie. To, że walczyłem z nim nie oznacza, że chcę walczyć z tobą. - elektryczny mag nie ruszył się z miejsca. -Nie wiem czy udawał czy nie, wiem za to, że posiada dość upierdliwą magię i lubi się wymądrzać. No, ale mniejsza o to. Załatwimy to spokojnie czy z rozlewem krwi?
- Załatwimy co? -zapytał chłopak mrugając kilka razy z niezrozumieniem.
-Ty chcesz iść tam... - Ishir wskazał korytarz, którym przyszedł z towarzyszami A my chcemy iść tam... - tym razem dłoń powędrowała w stronę przejścia, które bronił mag Dark Scar. Więc możemy się jakoś dogadać.
Chłopak spojrzał w stronę korytarza z nieukrywaną nadzieją w spojrzeniu, po czym jednak otrząsnął się jak by i odpowiedział. - Nie, nie nie! Jeżeli zejdę z posterunku Stein mnie znajdzie i sprawi, że na pewno tego pożałuj!
-Więc chodź z nami. Postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, by ten chory doktorek po wszystkim nie był w stanie cię ruszyć.
- Nie rozumiesz, Doktor nie jest tu sam! Są tutaj inni członkowie, oficerowie a nawet.. nawet sama świta. - powiedział przerażony chłopak i zaczął odliczać na palcach. - Władca broni Li, Stalowy Nikolas, Wodny Smok i sam Doktor Stein. Nie ma możliwości byście sobie z nimi poradzili.
Wodny Smok... Jego uczeń też tutaj jest? - niebieskowłosy zdawał się zupełnie nie przejmować resztą informacji wymienionych przez nieznajomego maga.
- Tak chyba tak. -odparł skołowany chłopak.
- Poradzimy sobie z nimi. Bez problemu. Mam nadzieję, że żaden z naszych nie pozbawi mnie okazji skopania tyłka temu zamaskowanemu gnojowi. - mag z Fairy Tail podniósł się z miejsca. - To co robimy kolego?
- Możesz dać mi gwarancje ze dasz sobie z nimi radę? - zapytał niebieskowłosy niepewnie maga elektryczności.
- Tak. - odpowiedział pewnie Ishir. - W końcu jestem magiem z Fairy Tail. Nie ma mowy by coś lub ktoś stanął mi na drodze. - po tych słowach uśmiechnął się. - Musisz mnie tylko informować o tym z kim mamy do czynienia. Nie chcę marnować za dużo energii na osobników, którzy tego nie wymagają.
Chłopak przygryzł wargi niezdecydowany, po czym westchnął. - Idę z wami.. ale jakby, co tej rozmowy nie było a ja wymyślę coś by się wykręcić jasne?
- Jasne, żaden problem. -odpowiedział nieznajomemu Ishir po czym uśmiechnął się szeroko do księdza Joghurta. Jak chcesz możesz mi lekko związać ręce liną by wyglądało bardziej realistycznie. A tak przy okazji. Jestem Ishir. - chłopak wyciągnął rękę na powitanie.
Chłopak uścisnął dłoń i przedstawił się. - Jestem Kazu. Nie, nie będę Cie wiązał, miałem nikogo nie przepuszczać a nie brać jeńców. Jakby co powiem że przy takiej przewadze liczebnej postanowiłem poczekać na odpowiedni moment by was zaatakować. -dodał chłopak a Joghurt wtrącił się do rozmowy. - Wężyk Edgardo mówi, że niedaleko stąd jest jakieś wejście do siedziby Ogdena, reszta jest po drugiej stronie wzgórza, w którym mieści się ta forteca.
- Ruszajmy. - rzucił wesoło elektryczny mag. - Pora skopać parę tyłków.

xxxxx

Jakiś czas po zapoznaniu się z Kazu w umyśle Ishira odezwało się Ostrze.
- Podobała mi się ta rozmowa. Pomimo, że jest twoim wrogiem nie chciałeś z nim walczyć. Kiedyś chyba nie skończyłoby się na rozmowie.
- Tak, masz rację. Ale od tego czasu wiele się zmieniło. Zszedłem na złą drogę. Teraz trzeba było zrobić coś dobrego.
Niebieskowłosy odniósł wrażenie, że jeśli Ostrze posiadało usta to właśnie w tej chwili by się uśmiechało.
- Podobasz mi się. Zasłużyłeś na coś.
Po tych słowach ciało maga zalała czerwona elektryczność. Chłopak padł na kolana dysząc ciężko. Ból był tak wielki, że skulił się chowając głowę między kolanami. Jego zdezorientowani towarzysze rozglądali się wokół szukając osobnika odpowiedzialnego za sprawienie ich kompanowi cierpienia. Nikogo jednak nie było w pobliżu.
Ból po chwili zniknął Ishir z trudem podniósł się z ziemi i gestem uspokoił resztę.
- Mogłeś uprzedzić, że będzie tak cholernie boleć!” – wydarł się w umyślne na oręż.
- Wybacz. Nie sądziłem, że dysponujesz zdolnością wytwarzania czerwonej elektryczności.
- Mogłeś mnie kurde zapytać!
- Nie zrzędź tyle. Zamiast tego spójrz na kogoś.
- Po co?” – zapytał Ishir wykonując jednocześnie polecenie.
- Widzisz coś czego nie widziałeś wcześniej?
Chłopak przez długą chwilę przyglądał się swoim towarzyszom. Nie zobaczył nic ciekawego. No może oprócz olbrzymiego zdziwienia na ich twarzach.
- Nic nie widzę.
- Zamknij oczy. Pomyśl o elektryczności płynącej w ciele. Spójrz jeszcze raz. Teraz widzisz?
Mag ponownie wykonał polecenie. Ku swojemu zdziwieniu zobaczył na ciałach pozostałych mnóstwo żyłek, rozchodzących się od środka, ku każdej z kończyn. Każdą z nich z zawrotną szybkością przebiegały wyładowania elektryczne. Domyślił się, co to było. Widział impulsy elektryczne płynące nerwami. Chociaż określenie "widział" nie było na miejscu. Uruchomił mu się jakiś szósty zmysł. Nie musiał widzieć, słyszeć, czuć, dotykać smakować. Pomimo, że przepływ impulsów odczuwał w pewnym stopniu każdym ze swych zmysłów mógł je całkowicie wyłączyć. Po prostu wiedział gdzie każdy z jego towarzyszy się znajduje i w którym miejscu znajdowały się jego nerwy.
-Jak to zrobiłeś?” – zapytał w myślach szczęśliwy Ishir.
- Jak już wspominałem powstałem dawno temu. Mój twórca wsadził we mnie moc obdarzania każdego z dzierżących mnie mocą właśnie takiego widzenia. Wraz z upływem lat i użyciem tej zdolności w złym celu stwierdziłem, że dopuszczę do niej tylko wybranych. I tak ty jesteś jednym z nich.
-To niezwykle miłe z twojej strony. Dziękuję.” – odpowiedział Ishir . „-Już nie będę cię obrażał. Mam tylko pytanie. Jeśli dobrze rozumiem to, gdy przestanę mieć z tobą kontakt ta zdolność zniknie?
- Nie. Znaczy się powinna zniknąć, lecz magowie twojego pokroju, znaczy się elektryczni w pełni ją przyswajają i nie muszą mnie trzymać.
- Rozumiem. Jeszcze raz dziękuję.
-To jeszcze nie wszystko. Zanim trafiłem do Sana moim właścicielem był mag podobny do ciebie. Posiadał niebieskie włosy i posługiwał się kolorową elektrycznością. Opracował czar, dzięki któremu w pełni wykorzystasz tą umiejętność. Nazywa się Nulla Fulgur. Posiadłeś go wraz z tą zdolnością.
„- Jakim cudem byłeś w stanie nauczyć mnie czaru, którego używał twój właściciel?
”- A to już moja słodka tajemnica.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.

Ostatnio edytowane przez Karmazyn : 19-05-2012 o 08:04.
Karmazyn jest offline