Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2012, 20:57   #281
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Krisnys, widząc zamieszanie panujące przed budynkiem, przymrużyła oczka. A to ktoś cisnął jakąś zabójczą magią z lewej, to znowu z prawej, jakieś Gargulce, wampiry, zombie i bandyci, burdel niczym w dniu wypłaty w portowej knajpie...
Półelfka nie bardzo wiedziała kto kogo, i za co leje, jednak okoliczne zombie zdecydowanie nie powinne należeć do tej bardziej “właściwej” strony konfliktu, czyż nie? Pochwyciła więc swoją magiczną kuszę, po czym... zaczęła nagle śpiewać, zagrzewając tym sposobem swe własne towarzystwo do walki. W końcu również i wystrzeliła z kuszy w jednego z ożywionych umarlaków.

Cypio zaś miał dylemat. Bitwa była fascynująca, gargulce interesujące, a Angelika osobliwa w swoim walecznym zacietrzewieniu. No ale przecież trzeba było ratować Romcia, prawda? I deMona przy okazji. Zresztą przecież w środku mogło być jeszcze ciekawiej! Z tą ostatnią myślą za uchem kender odpalił patyczek dymny, rzucił w okolicach drzwi, po czym zaczął szybko schodzić z dachu by dostać się do środka.

Kenning czuł się zdecydowanie nie na miejscu w tym otoczeniu. Tu by się raczej przydał jakiś mag bojowy, a nie on, ze swoimi specyficznymi umiejętnościami. Powinien dać sobie spokój z wałęsaniem się z jakimiś podejrzanymi typami i zabrać się za porządną robotę. Na przykład zacząć zmieniać historię świata.
Mimo wszystko był tutaj i, nie da się ukryć, wypadałoby coś zrobić. Coś co by przyniosło pożytek którejś ze stron. Tej jedynej i słusznej, oczywiście.
Już miał ruszyć do środka magazynu by rozejrzeć się w sytuacji i sprawdzić, czy da się uwolnić choćby jednego z delikwentów, gdy nagle jakiś cymbał zasłonił dymem całe wejście. Kenning zatrzymał się w pół kroku.
Rozejrzał się raz jeszcze, tym razem wypatrując swego sobowtóra. A dokładnie mówiąc - swego ekwipunku. Nie miałby nic przeciwko temu, by go odzyskać przed ostatecznym starciem, nawet gdyby miało to odbyć nie po dobroci.

Katrina jeszcze raz posmarowała swoją broń olejkiem pobłogosławienia broni. Po czym nie zwlekając ruszyła do boju, zaciskając palce z całej siły na trzymanej przez siebie broni. Gaccio był już tak blisko i Vinc razem z nim. Nie było czasu na zastanawianie się, na marnowanie go, bo oprócz tych nieprzyjaciół i porywaczy zbliżało się przecież kolejne niebezpieczeństwo, które mogło ich porwać nie wiadomo dokąd. Słysząc śpiew bardki, poczuła się niczym rycerz w lśniącej zbroi pędzący ubić smoka, by ratować księżni... miłość swojego życia. Ktoś w tym związku, przecież chodził w portkach...

Kapłan trzymał się tuż za bardką ze związaną wampirzycą i robił to co kapłani potrafią najlepiej. Wzniósł symbol swego boga w górę i zaczął odganiać nieumarłych. I to wyjątkowo skutecznie, zombie nie były w stanie podejść do ostrzeliwującej ich bardki, której śpiew zagrzewał resztę do boju. Spętana wampirzyca przyglądała się z obojętnością sytuacji.
A Nyhm uderzył swoim Fwooshem w wampirzycę, dołączając do energetycznych ataków krasnala.
Przybycie drużyny ratunkowej zachwiało równowagę sił. Wampirzyca na dachu, poważnie raniona zachwiała się. Gargulec który wyleciał przez ścianę, rzucił się z rykiem na kuszniczkę. Ta jednak zwinnie uskoczyła, trafiając pociskami w tors bestii.
Gargulec zwrócił więc uwagę na inny łatwiejszy cel, na Kenninga. Ruszył z rykiem w jego kierunku, co nie było dla mężczyzny zbyt fortunną sytuacją, zwłaszcza, że nie znalazł swego sobowtóra na polu bitwy. A tym bardziej ekwipunku.

Ciśnięty patyczek dymny zrobił w magazynie spore zamieszanie. Gargulczy przeciwnik Vinca zamarł przez moment zaskoczony, również dwójka wampirów.
Sytuacja wydawała się im coraz bardziej z rąk Kruagena i Luizy Derrick . Dlatego też wampirzy krasnolud wykonując kilka gestów i wypowiadając kilka słów stworzył krąg przywołań na środku podłogi magazynu.


Z którego wyłonił się nieumarły ogr. Cuchnąca kreatura ruszyła do przodu, w kierunku drzwi przez które błyskawicznie wpadła Katrina, a kilkanaście sekund później...Cypio.
Dziewczyna musiała wycinać sobie drogę wśród nieumarłych. Mały niziołek nie miał tego problemu.
Moce kapłana zaś sprawiły, że wśród nieumarłych zapanował chaos, co zresztą wykorzystali by zniszczyć zombie.
W tym czasie pan mózg przezornie trzymał się z dala od walki magazynu, a pasemka mgły przesączały się powoli przez deski w podłodze magazynu.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 15-05-2012 o 21:49.
Buka jest offline