Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2012, 21:09   #282
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Katrina wpadła do środka niczym furia. Rozglądała się w poszukiwaniu Gaccia, niestety widziała tylko cienie, ale jeden cień... ogromny cień, który zbliżał się w jej kierunku nie napawała ja optymizmem. Zgodnie z zasadą "najpierw tłucz a potem pytaj po czyjej stronie stoi przeciwnik" złodziejka cisnęła w niego ogniem alchemicznym. Po czym nie zwlekając wykorzystała swoje umiejętności by wspiąć się na klatkę, w której leżał Gaccio i zaczęła majstrować przy jej zamku.

Vinc rozejrzał się zdezorientowany przez chwilę, potem jednak dostrzegł wpadająca do magazynu Katrinę i krzyknął radośnie. - Znalazłem Pana Gaccia, widzi Pani udało mi się!
- Niewiarygodne, konserwa chyba naprawdę sprowadził pomoc. -oznajmił osłupiały miecz po czym krzyknął wojowniczo.- Vinc nie pozwól tym nieumarłym pokrakom sprowadzić większej ilości sojuszników!
Chłopak przytaknął czując jak napełniają go nowe siły i chęć do walki, wszak teraz wszyscy mogli zobaczyć jaki z niego bohater. Rozłożył szeroko ręce i wywarczał kilka słów w gadzim języku, by po chwili posłać w Luizę i krasnala kule ognia a za nią jeszcze jedną.

Walka w magazynie uległa diametralnej zmianie, gdy dzielna drużyna wkroczyła do boju wywołując zamieszanie. Opary z dymiącego patyczka dymnego zasnuły połowę magazynu skutecznie ukrywając zamiary Cypcia. Vinc posyłał jedną po drugiej kulę ognistą, obie jednak nie dosięgły w pełni wampirzego duetu. Stwory zdołały uniknąć ognistego ataku odskakując w przeciwne strony. I choć poparzone, to jednak nie ucierpiały tak bardzo jak truposzowaty ogr. Którego fiolka Katriny dobiła. Na szczęście kule ogniste nie zdołały podpalić magazynu, choć mocno nadpaliły podłogę. Co innego fiolka złodziejki, której zawartość zapaliła suche truchło ogra, wywołując pożar na środku magazynu.
Pomiędzy kulami ognistymi, nieumarły krasnoludzki czarownik sięgnął po potężną magię wywołując falę negatywnej energii, poważnie raniącą zarówno kendera, złodziejkę, jak i zaklinacza oraz gargulca. Po czym użył własnej mrocznej magii do zaleczenia swych ran.
Zaś sam gargulec wykorzystał nieuwagę Vinca skupionego na ciskaniu czarów i zaatakował go szponami. Raz zaklinaczowi udało się uniknąć, jedynie pazury przesunęły się po jego boku iskrząc lekko po natrafieniu na łuski, drugi raz wbiły się jednak głęboko w bok rozszarpując go.
Z ciała Vincenta popłynęła krew. Sytuacja robiła się dramatyczna. Na szczęście uderzony nekromantyczną falą przeciwnik Vincenta nie był w dobrej kondycji, choć nadal był niezwykle szybki.
Po pierwszym trafieniu kulą ognistą wampirzyca wypowiedziała długą sentencję dziwnych słów które sprawiły, że kolejna kula ognia nie uczyniła jej żadnej szkody. A kolejna wypowiedziana słowna Luisy wyliczanka sprawiła, że Vinc... zamilkł. Słowa przestały wydobywać się z jego ust uniemożliwiając mu rzucanie czarów.
Tymczasem pozostała dwójka dzielnych bohaterów zajęła się czymś innym. Ratowaniem więźniów.
Cypio wybrał prostą taktykę i odpowiedni dla siebie cel. Z żalem (acz nie za dużym), pozostawił wypatrzonego przez siebie deMona zamkniętego niczym dżin w butelce, przy pasie nieumarłego krasnoluda. Zamiast tego odczepił łańcuch i uczepił się go. Klatka z Romualdo zaczęła gwałtownie opadać w dół, choć wiszący na łańcuchu kender spowolnił jej ruch, zanim całkiem opadła. Potem zaś zszedł po łańcuchu na dach klatki i rzucił się do otwierania więzienia ukochanego, oraz sprawdzania, w jakim stanie jest poeta.
Tyle, że takie schodzenie zajmowało sporo czasu, zanim zszedł.

Katrina zaś zwinnie wdrapała się na ścianę, a potem na sufit wykorzystując magię swego obuwia. Po chwili była na klatce i zaczęła majstrować przy zamku. I niestety właśnie wtedy przyczepił się do niej drugi nietoperzołak. Podleciał i głośno popiskując atakował ją pazurami swych łap utrudniając otwieranie zamka.

Na zewnątrz walka przebiegała o wiele lepiej. Fwooshe czarnoksiężników przełamały magię wampirzej czarodziejki i zmieniły ją w mgiełkę. Moce kapłana i bełty z kuszy bardki ułatwiły zbirom pozbywanie się truposzy, oraz zdobywanie przewagi w tym boju.

Kenning, którego umiejętności nie na wiele mogły się przydać w walce z gargulcem, rzucił najpierw na siebie większe lustrzane odbicie, po czym postarał się zejść z drogi atakującego potwora.
I udało mu się. Gargulec chybił w swych atakach rozbijając iluzyjnego Kenninga, podczas gdy kolejny pojawił się tuż obok. Następny czar Kenninga wypełnił obszar dookoła cienistymi wojownikami, dając zajęcie i zbirom, i nieumarłym. I był to ostatni atak gargulca. Angelika sięgnęła po swą magię wypowiadając słowa zaklęcia i wywołując eksplozję która spopieliła bestię oraz kilka zombich znajdujących się w pobliżu.

Krisnys przeładowała ponownie kuszę, rozglądając się po placu boju. Wciąż panował chaos, nadal ze sobą ostro walczono, a ona wraz z towarzyszami w samym środku całego tego burdeliku, prąc do wejścia magazynu. I kto by pomyślał, że przyszło Bardce pakować się w taaaakie walki.
- Kenning, wchodzimy!! - Krzyknęła do mężczyzny, mając tuż za sobą Kapłana (z wampirzycą) i Nyhma. Nadszedł czas wkroczenia do magazynu i odzyskania dwóch utraconych osóbek, bez nich bowiem w końcu nici z tego całego cyrku, jaki do tej pory już przeżyli...
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline