Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2012, 22:04   #19
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Sigmar! Sigmar! Sigmar!
- SIGMAR!


Piechurzy wypełzali z okopów, odrywali się od murów i z uwagą śledzili wzrokiem procesję, zbliżającą się bardziej i bardziej. Nikt jednak nie próbował podejść czy nawiązać kontaktu.
W końcu znalazł się odważny, zwabiony widać hecą i poruszeniem wśród żołnierzy oficer, który wyłonił się z warowni i zastąpił drogę pochodowi.
- Co jest, kurwa? - ryknął, rozglądając się wokół. - Co to, kurwa, za jasełki?
- Padnij na kolana grzeszniku i wyznaj swe przewiny!
- zapiał Jąkała, wymachując mu przed nosem pochodnią i księgą.
- Że jak, kurwa? Wypierdalać mi stąd, to wojskowa...
- Bezbożniku!
- wrzasnął były kapłan, obryzgując oficera śliną. - Ukorz się przed chwałą Sigmara i módl, by wybaczył ci tę herezję!
- Jaką, kurwa, herezję...
- Milcz! Sigmar sięga wszędzie i jest wszędzie! Przez nas, swoje sługi, którzy niesiemy jego wolę w tym świecie! Nie stawaj na drodze Sigmara albo ponieś słuszną karę, demonie!

W czasie przemowy Jąkała nie przestawał przeć do przodu, popychając przed sobą osłupiałego oficera. Za nim podążała reszta, okładając się po plecach i skandując imię boga. Lub wywrzaskując ochrypłym, pijackim głosem w przypadku Kartacza.
W pierwszym szeregu szli Max i Uśmiech, za nimi Franz i Maruda, dalej Kogut i ziewający w przerwach między krzykami Zaspany, wreszcie Hrabia wraz z Wróżką. Kolumnę zamykał zataczający się lekko Kartacz.

Max modlił się naprawdę, w duchu. Modlił się, żeby pijany saper nie zaczął bawić się swoimi wybuchowymi zabawkami. Przynajmniej nie teraz. I nie tak blisko niego. Niewyjaśnioną zagadką pozostawało, jak udało mu się nie wysadzić się po pijaku w powietrze.
Jeszcze trochę, pomyślał patrząc, jak zbliżają się do bramy. Już prawie weszli. W środku narobią zamieszania, a reszta ludzi z II Lekkokonnego powinna w międzyczasie atakować. Wyraźniejszego sygnału tej nocy już nie dostaną.
Potem wykorzystując zamęt zajebać sztandar i chodu. Gdyby zrobiło się gorąco, spuści ze smyczy Kartacza i Zaspanego z jego prochami, oparami i resztą gówna.
Bułka z masłem. Pod warunkiem, że maskarada się nie wyda.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 18-05-2012 o 11:20.
Cohen jest offline