- Sigmar! Sigmar! Sigmar!
- SIGMAR!
Piechurzy wypełzali z okopów, odrywali się od murów i z uwagą śledzili wzrokiem procesję, zbliżającą się bardziej i bardziej. Nikt jednak nie próbował podejść czy nawiązać kontaktu.
W końcu znalazł się odważny, zwabiony widać hecą i poruszeniem wśród żołnierzy oficer, który wyłonił się z warowni i zastąpił drogę pochodowi. - Co jest, kurwa? - ryknął, rozglądając się wokół. - Co to, kurwa, za jasełki?
- Padnij na kolana grzeszniku i wyznaj swe przewiny! - zapiał Jąkała, wymachując mu przed nosem pochodnią i księgą. - Że jak, kurwa? Wypierdalać mi stąd, to wojskowa...
- Bezbożniku! - wrzasnął były kapłan, obryzgując oficera śliną. - Ukorz się przed chwałą Sigmara i módl, by wybaczył ci tę herezję!
- Jaką, kurwa, herezję...
- Milcz! Sigmar sięga wszędzie i jest wszędzie! Przez nas, swoje sługi, którzy niesiemy jego wolę w tym świecie! Nie stawaj na drodze Sigmara albo ponieś słuszną karę, demonie!
W czasie przemowy Jąkała nie przestawał przeć do przodu, popychając przed sobą osłupiałego oficera. Za nim podążała reszta, okładając się po plecach i skandując imię boga. Lub wywrzaskując ochrypłym, pijackim głosem w przypadku Kartacza.
W pierwszym szeregu szli Max i Uśmiech, za nimi Franz i Maruda, dalej Kogut i ziewający w przerwach między krzykami Zaspany, wreszcie Hrabia wraz z Wróżką. Kolumnę zamykał zataczający się lekko Kartacz.
Max modlił się naprawdę, w duchu. Modlił się, żeby pijany saper nie zaczął bawić się swoimi wybuchowymi zabawkami. Przynajmniej nie teraz. I nie tak blisko niego. Niewyjaśnioną zagadką pozostawało, jak udało mu się nie wysadzić się po pijaku w powietrze.
Jeszcze trochę, pomyślał patrząc, jak zbliżają się do bramy. Już prawie weszli. W środku narobią zamieszania, a reszta ludzi z II Lekkokonnego powinna w międzyczasie atakować. Wyraźniejszego sygnału tej nocy już nie dostaną.
Potem wykorzystując zamęt zajebać sztandar i chodu. Gdyby zrobiło się gorąco, spuści ze smyczy Kartacza i Zaspanego z jego prochami, oparami i resztą gówna.
Bułka z masłem. Pod warunkiem, że maskarada się nie wyda.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Ostatnio edytowane przez Cohen : 18-05-2012 o 11:20.
|