Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2012, 09:35   #23
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Yerban miał dziwny sen.

Pomijając fakt, iż był wybitnie konkretną wizją (jak na wizje, oczywiście), śniło go wielu magów jednocześnie. Co więcej, każdy z owych magów miał inną wersję, przygotowaną specjalnie dla niego. Stary czarodziej wolał nie wiedzieć, jak potężna musiała być osoba, która zesłała ów sen. Z pewnością nigdy w swym życiu nie spotkał równie wielkiej magii, a jednocześnie użytej tak subtelnie.

Przekaz wizji był dość jasny. Na północy miała nastąpić wojna, a jakiś mag eksperymentował z magią śmierci. Nie trzeba było być filozofem, by to odczytać.

Pytanie było inne – czy ktoś aby nie chce odwrócić uwagi Yerbana od bardziej naglących spraw, licząc na to, że będzie poszukiwał czegoś, co nie istnieje?

Mężczyzna zbudził się, słysząc poruszenie na zewnątrz. Na tyle prędko, na ile pozwalały mu jego stare nogi, wstał, okrył się kocem i podpierając się swą czarodziejską laską, ruszył powolutku w stronę ryneczka.

Ogłoszenie było zaskakujące, nawet dla Yerbana. Nie sądził, iż wydarzenia zaczną następować w aż tak szybkim tempie. Ledwo co miał sen, a już okazywało się, że wojna się rozpoczyna. Co gorsza, żaden z niziołków nie zdawał sobie sprawy z tego, co to oznacza. Jedyne o czym myśleli, to o tym, by wypić swoje piwo i bawić się do białego rana.

Tego już było za dużo dla starca.

Gdy tylko posłaniec skończył czytać najważniejsze informacje, mag wykonał kilka gestów, wymachując kijem nad swoją głową. Powyżej zebranych rozległ się jasny błysk światła, zwracając ich uwagę na postać czarodzieja. Nie musiał nawet rzucać następnego czaru, by jego głos niósł się daleko w ciszy, która zapadła.

- Głupcy! - wychrypiał – Głupcy i opijusy! Czyż nie widzicie, co się dzieje wokół?! - wykrzyknął, przybliżając się do zebranych. Nikłe światło rzucane przez jego goshenit padało na jego blade lico, pogłębiając wszystkie zmarszczki, włosy i broda były w dzikim nieładzie, a by lepiej widzieć, musiał przysunąć sobie kryształ do jednego oka, powiększając je groteskowo.

Wyglądał jak prawdziwy kaznodzieja zagłady, a nie uczony, który poświęcił swe życie pracy naukowej.

- Głupcy! - powtórzył – Ten oto, który miał być Waszym królem, władcą, sędzią i obrońcą odwraca się od Was, jednocześnie wykorzystując do swych niecnych potrzeb! Ma czelność nazywać się darczyńcą wolności, choć zabiera Wam jedyną naprawdę cenną rzecz, jaką posiadacie, jednocześnie wzywając Was na wojnę! Czyż nie widzicie, iż Wasi mężowie, synowie i ojcowie ruszą na wojnę, której nie wygrają! Dziś się bawicie, lecz za rok o tej samej porze będzie tu tylko stado sierot, kalek i wdów, opłakujące poległych! Tak, tak, widzę to, widzę! Ruszą do boju, z pieśnią na ustach, marząc o skarbach, napędzani przez obietnicę wolności, w pierwszym szeregu, niczym zapora przed strzałami przeciwników! Nie łudźcie się, w starciu z krasnoludzkimi topornikami, elfickimi łucznikami lub hordą orków Wasi mężczyźni nie mają najmniejszych szans. Ale nader wszystko, wystrzegajcie się ludzi, ich miecze bowiem skryte są w darach i pięknych słowach, których nie zamierzają nigdy dotrzymać! Oj, widziałem ja, widziałem podobnych głupców, sikających ze szczęścia na myśl o tym, iż zginą marnie, zapomniani, zjedzeni przez kruki wojny i dzikie psy! Widziałem, powiadam Wam! Nie minie rok, a wdowy zostaną same, drżąc za niskimi murami w obawie przed goblinami, w „wolnym” królestwie, pozbawionym jakichkolwiek bogactw, wpływów i nadziei na przyszłość! Usłuchajcie tych, którzy pragną jedynie Waszych mieczy, a zostaniecie na zawsze siołem na krańcu świata, biednym, zniszczonym i pozbawionym obrońców! Idźcie, rzućcie na cudzą wojnę jedynych, dla których ta wieś się liczy, a zginiecie marnie, zapomniani przez „cywilizowanych”, którym teraz chcecie buty lizać w zamian za nic nie znaczące obietnice i fałszywe dary!

Po wychrypieniu tego, co myślał, Yerban odwrócił się i ruszył ku swojemu pokojowi, kuśtykając. Czuł się nie tylko stary, czuł się tak, jakby postradał resztkę zdrowych zmysłów.

Był naprawdę zmęczony.
 
Kaworu jest offline