Prudencja była przerażona. Dlaczego ci ludzie je zaatakowali? Dlaczego tuż przed domem? Co tu się działo? Skąd w nich tyle zdziczałej nienawiści? Próbowała ucieczki, ale to nic nie dało. Łowcy nie dawali za wygraną. Jeszcze nigdy nie spotkała żadnego na swojej drodze, była wampirzycą dopiero od kilku lat i starała się nie prowokować agresji. Była dyskretna, delikatna, a nawet stopowała czasem pragnienie siostry, która czasem stawała na skraju szaleństwa.
W jej oczach stanęły łzy, czuła jak Eponina słabnie. Krew nieboszczyka powoli rozlewała się po ciele jej siostry. Ich mentalne połaczenie słabło. Tą moc kultywowały w sobie od najmłodszych lat. Potęga w jedności. Przemiana w wampiry jedynie wzmocniła to, co czyniło je wyjątkowymi. Teraz jednak Prudencja czuła jak nić łącząca ją z siostrą, powoli, nieubłaganie strzępi się i rozwija. Straszliwe uczucie niemocy ogarnęło Prudencję.
Podjęła decyzję.
Gdy
Oswald i Nikko rzucili się na wampirzyce, bardzo łatwo mogli dostrzec, że jedna z nich powoli słabnie. Jej oczy podbiegły krwią, na ustach pojawiły się pęknięcia. Zbladła, o ile to było w ogóle możliwe.
Niemal w ostatniej możliwej chwili, druga z bliźniaczek nagle, z wyrazem okrutnego bólu na twarzy, puściła rękę siostry i z pełną mocą swoich wampirzych nóg uskoczyła przed atakiem. Porzucona, zdradzona, druga z sióstr, zatoczyła się i zdezorientowana, próbowała zasłonić rękami, przed atakiem łowców.
Ostrze Oswalda wbiło się pomiędzy jej żebra z prawej strony. Maczeta Nikko odcięła rękę powyżej nadgarstka i zatopiła się w barku dziewczyny.
Wrzask konającej wampirzycy przeszył ich dusze na wskroś.
Drucilla widząc, że jej towarzysze radzą sobie z zagrożeniem, zwróciła się w stronę zamku, a tam dostrzegła pannę
Beatrice. Jej serce przeszył niepokój. Co tu robiła? Wolna? Czyżby ...
Drucilla z determinacją podniosła strzelbę i wycelowała w Beatrice.
-
Przyjaciel, czy wróg? - zwołała spokojnie, gotowa na każdą ewentualność.