Septimus nie mógł się nie zgodzić z panią bosman. Obecna zagrywka zupełnie nie przystawała, zapraszać kapitana obcego statku do siebie i wychodzić w połowie rozmowy zostawiając gości pod opieką oficerów...
Siódmy poczekał aż plecy kapitana znikną i wziął solidny łyk kawy.
- Tak więc, skoro kapitan tak ślicznie to opisał, to może opowiem jak to wyglądało. Wylecieliśmy z akademii, z terenów uczelni wystrzelił biały promień, później były drobne problemy z obsewrwacjami. Zaczęła się magiczna burza, zaskakująca siła to raz, to że zerwała się w jedną chwilę to dwa. Po trzecie wysysała magię, zupełnie jakby się nią żywiła, Pioruny zwyczajnie odrywały części osłon jak kawałki chleba do zupy. Potem zaliczyliśmy drzewa, co w sumie chyba było dość fotrunne, biorąc pod uwagę że burzy towarzyszyło tornado, ze środkiem wokół białego promienia. Po akademii za wiele nie zostało z tego co widać, tylko nie wiem czy została całkiem zniszczona, czy zużyła całą okoliczną magię na przeniesienie się gdzieś. Co faktu nie zmienia, teren jest wyssany i akademii chwilowo tutaj nie ma. - skończył i upił kolejny łyk kawy. Właściwie sen był kuszącą opcją, ale o ile kapitan mógł sobie pozwolić na wiele, tak Sep raczej nie miał tego luksusu, raczył się więc dalej kawą.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |