Edmund Waxley spoglądał na manewry pirata spod przymrużonych powiek. Był zły. Zły, że wypłynął, zły, że zaufał kłamliwemu kapitanowi a na końcu zły na los, który postawił na jego drodze pirata. Był więc zły ogólnie. I nie istniał żaden sposób na to, by poprawić mu humor. - Zgoda. Wywieście flagę pokoju. - powiedział widząc przerażenie na obliczach marynarzy, którzy w desperacji obserwowali manewrującego pirata. Banda idiotów miast zająć się okrętem tchórzliwie obserwowała sprawne działania pirackiego okrętu. Cóż, jak Siedmiu chce cię pokarać, najpierw otoczy cię idiotami. - Panie, sposobią się do walki! – kapitan nie krył już swego strachu. Edmund pomyślał o młodej żonie zostawionej w domu, po czym zły syknął przez zęby. – Jak do kurwy pokazać temu jełopowi, że się poddajemy? Opuście żagle, nie wiem co?
- Panie! Strzelają! – krzyknął któryś z marynarzy. Waxley spojrzał na wrogi okręt przecinający im kurs od którego oderwało się kilka szaropiórych strzał. - Kryć się! – krzyknął, jakby jego rozkaz był jeszcze komuś potrzebny. Wszyscy już kryli się za skrzyniami i burtą. Waxley słysząc lament ranionych zaklął szpetnie i ryknął do kapitana – Weź mu kurwa powiedz, że się poddajemy, bo nas wystrzelają!
Liczył na to, że kapitan nie jest idiotą i podoła zadaniu. I że na drugim okręcie nie dowodzi jego brat bliźniak…
.
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |