Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2012, 01:20   #22
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Gdyby akurat nie opróżniała manierki do połowy, bo planowała z wyprzedzeniem i coś musiało zostać na potem, być może zapobiegłaby samozwańczemu huuuraaa Gusa. Jednak okrzyk rozbrzmiał i nie pozostawił wyjścia. Pobiegli z rykiem. Wielkie natarcie Drugiej na wrażą chorągiew. Szło jak po maśle. Nawet nie wyciągnęli broni, Gus przewrócił jednego czy dwóch maruderów, Mała ich poprawiła i nagle byli na schodach, a Nellia trzymała w rękach chorągiew. Nawet nią zamachała.

Ale dobrze skończyć się to nie mogło. Nadal byli w warowni sami i trudno powiedzieć, kto w tej chwili wkurzał bardziej, Wilki czy swoi. Van Dorf szczerzył zęby jakby dokonał czegoś niezwykłego otaczając mizerne stadko Psów. Poprzekomarzali się o flagę jak małe dziewczynki, dokładnie tak samo jak w dzieciństwie Nelli obfitującym w szarpaniny o kolorowe szmatki ze starszymi siostrami. Osiągnęła tyle, że uszkodziła cudzą własność i zabrała kawałek na pamiątkę.

Potem wielokrotnie przysięgała, że było to PO odgwizdaniu końca. Tak często, że w końcu sama uwierzyła, że słyszała ten gwizdek.

Tak naprawdę stratę sztandaru potraktowali jako sygnał do walki. Nellia skoczyła do Van Dorfa z pięściami, licząc, że ten, honorowo wyrzuci swój buzdygan. Rzecz jasna znowu zawiodła się na bliźnim. Nie było już rycerskich mężczyzn. Tam mawiał jej dziad i jak widać wiedział, co mówił. Wyszła z tego prawie bez obrażeń. Tyle, że każde wgniecenie na lilijkowej stali bolało ją niczym żywa rana. Przysięgała też, że skopała półsetnikowi tyłek. Wyciągał ją Puszczaj, kiedy już było naprawdę dużo dymu.

Z całej zabawy bez obrażeń wyszli Mała, Puszczaj i Nathaniel, przy czym ten ostatni zawdzięczał to strategicznej pozycji. Potem Mała nastawiła zwichnięty bark Tancerki. Dziewczyna nawet nie pisnęła, co przyprawiło Nellię o zimny dreszcz.

***

To, że oni idą, a Szósty z końmi zostaje wydawało się jakimś żartem. Nellia wyrzuciła z siebie wątpliwości, trzy sekundy po tym jak padł rozkaz: rozejść się.
- Jak to kurwa na piechotę?! Drugi ma sto koni a grzeje dupska?! Rozkaz! Co to za pierdolony rozkaz?! –zapomniała o rozciętej wardze, znowu poczuła w ustach smak krwi.
Jeszcze sporo brakowało do świtu, ci z szóstego, wrócili już do swoich namiotów, przedłużyć słodki sen choć o dwie godzinki. Ze złości chciało jej się napić.
- Papier i trochę laku. – Nathaniel z zawziętą miną kopał butem dół w rachitycznej murawie Kurwiego Młyna. – Takie nic, a decyduje o naszym być i nie być. Zwinięty w rulon bóżek żołnierskiego losu…
- Przymknij się – warknęła na swojego człowieka Kluska.
Stali zbici w gromadkę, nikt jakoś nie chciał się ruszyć. I nawet Ion miał posępną minę. Wszyscy co i raz zerkali na dziesiętniczkę.
- No co ja kurwa mogę? Ukraść mam te konie czy jak?
Zapadła cisza. Nellia mimowolnie obróciła się w stronę obozowiska VI Regimentu. Zrozumiała, że nie ma wyjścia.
- Nie da się ukraść setki koni –powiedziała Tancerka.
- Nie da się bez Jednnookiego –wyraziła swoje zdanie Kluska.
-Jedno oko łatwiej przymknąć – odpowiedział Nathaniel.

Nellię od myślenia rozbolała głowa. W garnizonie miejskim częściej operowano papierami niż tutaj nigdy jednak nie czytała rozkazów pochodzących z samej góry. Kazała wszystkim czekać. Dogoniła Jednookiego. Szurnęła butami, zasalutowała i nieco popsuła efekt nagłym czknięciem.
- Przepraszam kapitanie.
- O co chodzi żołnierko?
- Ma pan tez rozkaz kapitanie? Znaczy papier?
- Co? To wpłynie jakoś na waszą sytuację, żołnierko?
- Melduję że nie, kapitanie. Babska ciekawość.
- Idźcie lepiej zrobić coś pożytecznego, Erikson.
- Widział je pan, kapitanie? Gruby je ma?
Jednooki przystanął, machnął ręką jakby opędzał się od komarów. Skrzywił się, gdy nie pomogło. Chyba był nawet ciut rozbawiony.
- Dla was komendant Edelberg, Erikson. Nie widziałem, jeśli już musisz wiedzieć i ma. I idźże nim stracę cierpliwość.
Nellia zasalutowała i zgrabnie odwróciła się na pięcie.
Wróciła do swoich ludzi.
- Tak, to będzie bułka z masłem. Trzeba włamać się do Grubego, wynieść papiery, dopisać w rozkazie o oddaniu nam koni, pokazać to Jednookiemu, Jednooki temu bęcwałowi z Szóstego. Potem wsiadamy na ich konie i w piętnaście minut robimy piętnaście mil. W sumie lepiej żeby Gruby twardo spał w tym czasie. Jakieś pomysły?
- Nie da rady tak szybko tak daleko. –Powiedział Jurij. - Ja może bym dał. Na dobrym koniu.
Kluska jęknęła teatralnie. Nathaniel parsknął.
- Podobno, w czasie manewrów, Gruby znowu przyłapał synusia – powiedział.
Ion parsknął śmiechem. Nellia spojrzała na niego groźnie.
- No i…?
- Gruby zawsze po tym ma ciśnienie.
- Mówi się rucha, poeto – poprawiła podkomendnego Kluska.
Nathaniel uśmiechnął się szeroko.
- Dziewczyny wyszukuje mu ziomek, Kucharz. Komendant lubi duże… jędrne… tęgie… z cycuszkami wielkimi niczym niezdobyte twierdze…
Z każdym przymiotnikiem Mała mocniej pąsowiała. Wreszcie wyprowadziła prosty. Trafiła bezbłędnie, w szczękę Gusa, za którym schował się przygotowany na odwet Nathaniel. Wilczy brat warknął i wysunął zęby.
- Spokój! –wrzasnęła Nellia - Łeb mi pęka, więc albo natychmiast zaczniecie się zachowywać poważnie albo pierdolę to i kończę butelkę.
- Mała, masz pięć minut żeby zrobić się na bóstwo. Natahaniel idź do tego zioma. Za pięć minut zaprowadzi Małą. Kluska nie warcz! Myśl! Nikt nie musi się puszczać, jeśli nie chce, ale też Mała nie walnie komendanta w łeb. Gruby musi zasnąć. Jak?
Kluska rzeczywiście wyglądała jakby teraz to ona miała zamiar walnąć dziesiętniczkę. Ale wykonała rozkaz. Na jej twarzy zagościł złośliwy uśmiech.
- No to chyba musisz przeprosić Horsta. On ma takiego od mikstur.

***

- Podobno masz jednego od mikstur?
Horst zdziwił się już, kiedy szła w jego stronę. Teraz jego zdziwienie tylko rosło. Nie odzywała się do niego od kilku miesięcy.
-Słucham?
-Chyba jednak nie – warknęła – Masz u siebie kogoś od mikstur?
- Zwolnij. Po co ci mikstury? Jakie?
Chwilę walczyła ze sobą. Przełykała gorycz faktu, że odzywa się pierwsza. Zmełła w ustach kilka przekleństw i odezwała się jak dziesiętnik do dziesiętnika, kulturalnie.
- Awansowałeś na pewno nie bez przyczyny, więc zakładam, że zmądrzałeś. Otóż trzeba zdobyć konie.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline