Winowajca, Kambuz/ Mesa
Ansiel lekko się zaśmiała.
- Masz zapędy sadomasochistyczne? - wskazała paluszkiem na uśmiech, po czym pomachała ręką niby odpędzając owada - Nie dowiedzą się aż tak szybko - wstała i dołączyła się do robienia kanapek krojąc warzywa. Równiutkie plasterki kładły się wraz z ruchami nadgarstka, sęk w tym, że kobieta zapomniała wziąć noża - Komunikacja z Akademią zawsze była trudna. O ile dobrze się orientuję cała poczta idzie stąd do Anelhoff karawaną, a dopiero w waszym mieście jest rozsyłana na inne kierunki - zamilkła wsadzając sobie plasterek ogórka do ust - Czyli jeden z piorunów się przedarł przez osłonę i trafił w kota?