Wreszcie, po wyeliminowaniu całości wrażych sił, był czas na odebranie nagrody za ryzyko i wysiłek.
Nucąc cicho pod nosem, Vogel zabrał się do systematycznego i dokładnego przeszukiwania i przywłaszczania sobie mienia nieboszczyków.
Zebrawszy, co tylko wartościowego się dało, dołączył do reszty bandy, która toczyłą dyskusję na temat wyboru dalszej drogi i równocześnie losów więźnia. - Chyba kogoś tu posrało - rzucił głośno - albo od upływu krwi mu się we łbie pierdoli. Wszyscy precz od wozu.
Ja też się na kuglarstwie nie znam, ale skoro mądrala Bergman trzymał toto w klatce i przykryte, to tak zostanie. - to powiedziawszy, z powrotem zarzucił na klatkę płachtę. - Żarcie będziemy jej dawać raz dziennie, tyle by przeżyła, ale jednocześnie osłabła. Usługiwać będą panie, bo raz, że w przeciwieństwie do nas nie myślą kutasami, dwa jedna to elfka, a z tego, co zdarzyło mi się czytać, wasza rasa jest jakoś powiązana z magią.
Może więc i trudniej będzie na was rzucić urok. Mają panie coś do dodania w tej kwestii?
Co do drogi, zgadzam się z opinią większości, czyli jazdę traktem. Nie ryzykowałbym jednak ani rozdzielania się, ani skrótu przez bagna. Jak już rozsądnie zauważono, cóż ze skrócenia marszruty, jeśli przyjdzie zginąć w starciu z jakąś bestią z gnoju, bądź co bardziej prawdopoodbne, od choroby czy zatrucia.
Dwa dni zarażonych nie zbawią. A nas, jeśli już o zarazie mowa, owszem. Może się okazać, że epidemia jest już poza kontrolą i pozostanie jedynie spalić wszystko w cholerę. Radzę zacząć brać i tę kwestię pod uwagę.
A nawiązując do niej, czy znachorzy i magicy mają jakieś sugestie, co zrobić, żeby przynajmniej zminimalizować ryzyko zachorowania?
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Ostatnio edytowane przez Cohen : 18-05-2012 o 12:56.
|