Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2012, 14:32   #17
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Mimo, że obiecał sobie nie ryzykować bez naprawdę dobrego powodu, Robar nie potrafił zostawić bez pomocy niewiasty w potrzebie, przez co z resztą, nie raz wpadał w niemałe kłopoty. Ukryty w poszyciu, przyjął pozycję strzelecką, niemal intuicyjnie biorąc poprawkę na wiatr i prędkość z jaką poruszali się jeźdźcy, wymierzył tak, by trafić wierzchowca prowadzącego pochód. Po cichu liczył na to, że raniony koń przewróci się, w najgorszym razie spowalniając jadących za nim wojowników, a w najlepszym łamiąc im kilka karków. Już miał wypuszczać strzałę, kiedy z przeciwległej strony nadjechała kolejna grupa, odcinając kobiecie jedyną drogę ucieczki. Przeklął pod nosem i zirytowany opuścił łuk, sam na przeciw dwudziestu - trzydziestu klanowych wojowników? Zbyt wielu ludzi na nim polegało, żeby umarł tak głupio. Skrzywił się na myśl, o tym co się stanie z dziewczyną, kiedy dopadną ją te wściekłe psy, ta jednak, najwyraźniej nie podzielała jego opinii o końcu tej szaleńczej pogoni. Trochę nieporadnie spięła konia zatrzymując go w miejscu, po czym pełnym pędem ruszyła prosto w stronę miejsca gdzie stał ukryty.

- Niech to Inni porwą! - Mruknął Robar pod nosem, by po chwili zagłębić się odrobinę dalej w las, aby pozostać niewidocznym. Oczami wyobraźni widział jak klanowi wojownicy decydują się zaniechać pogoni, bo oto ich oczom ukazuje się znacznie łatwiejsza zdobycz...on sam. Nie mógł jednak nie podziwiać białogłowej, która zdecydowała się walczyć do samego końca, większość na jej miejscu poddała by się i zaczęła błagać o litość, ale najwyraźniej nie ona.

Robar gorączkowo zastanawiał się co robić, uciekać ile sił w nogach? Próbować się ukryć, czy może walczyć i zginąć z honorem? Żadna z alternatyw nie dawała pewności... Zaczął wycofywać się powoli w gęstwinę, starając się nie przyciągać wzroku nagłymi ruchami gdy w jego serce wlała się nowa nadzieja. - ACH! Jednak szczęście nadal mi sprzyja - pomyślał uśmiechając się półgębkiem. Dwie grupy jeźdźców okazały się być wrogimi klanami, które ponad wspólną pogoń za jedną kobietą zdecydowały, że bardziej ekscytujące będzie starcie pomiędzy nimi samymi. Mimo to, dwóch z nich oderwało się od jednej z grup i z wyrazem determinacji na twarzach kontynuowali pościg.

Ukrył się za konarem jednego z drzew na chwilę przed tym, kiedy spieniony koń wdarł się galopem w poszycie, tu jednak nie było traktu, po którym mógłby spokojnie biec dalej. Zmęczenie i nierówne podłoże zdezorientowały zwierzę, które nie wiedząc co robić stanęło dęba, młócąc przednimi kopytami powietrze przed nim. Łowca nie zastanawiał się dłużej, to był moment, który mógł odwrócić szale na jego korzyść. Wyskoczył z ukrycia, łapiąc kobietę za rękę. Szybkim ruchem ściągnął ją ze spłoszonego konia, drugą ręką zakrywając usta by nie mogła wydobyć krzyku, który z pewnością zdradził by ich pozycję. Sekundę później klepnął z całej siły zad wierzchowca, by ten pobiegł w sobie tylko znanym kierunku, a sam, poprawił chwyt i zwrócił się do trzymanej w jego objęciach kobiety:

- Jeśli chcesz przeżyć Pani, siedź cicho i idź za mną. - Szepnął, patrząc jej prosto w oczy, delikatnym ruchem głowy wskazując, że niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło.

Wbrew oczekiwaniom, w jej oczach zamiast panicznego strachu, ujrzał butę i błysk inteligencji...musiał przyznać, że był zaintrygowany, po tej stronie kontynentu takie kobiety to prawdziwa rzadkość. Przez chwilę próbowała się wyrwać, na szczęście szybko zrozumiała, że musi zaryzykować. Dopiero gdy pokiwała twierdząco głową, wypuścił ją, przykładając palec do ust, aby upewnić się, że ta przedziwna dama nie zrobi niczego głupiego.

Mieli tylko kilka sekund zanim klanowi wojownicy ich zauważą, nie tracąc czasu poprowadził ich w przez skupisko gęstych krzaków, do niewielkiej rozpadliny, którą zauważył już wcześniej. Było to ledwie pęknięcie w skale, ale musiało wystarczyć. To był kluczowy moment. Jeśli zostali zauważeni będzie musiał stawić czoło dwóm przeciwnikom, którzy mieli przewagę wysokości, do tego, w każdej chwili mogli nadjechać następni. Na ich szczęście tutejsze dzikusy nie grzeszyły wyobraźnią i zgodnie z przewidywaniami popędzili na oślep za spłoszonym koniem, dając im chwilę wytchnienia.

Robar głośno odetchnął z ulgą i wykorzystał ten moment aby dokładniej przyjrzeć się pięknej dziewczynie, która nawet po tak cieżkich przeżyciach zachowała zimną krew. Doprawdy nie mógł w to uwierzyć...
 

Ostatnio edytowane przez Fenris : 18-05-2012 o 14:36.
Fenris jest offline