Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2012, 19:26   #285
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Niestety żadne słowa nie mogły polepszyć aktywności i Gaccia i Romualda. Pozbawieni sił życiowych byli po prostu słabi. Bez wizyty u kleryka jakiegokolwiek bóstwa nie mogło się obejść.
Póki co jednak przyspieszeni magią Kenninga członkowie drużyny zabierali nogi za pas. Krasnoludzki czarnoksiężnik w białej zbroi pomagał bardce wynosić Romualdo, Katrina ratowała swego ukochanego, a kender deMona tkwiącego w butelce niczym parodia dżina.
O wiele łatwiej miał Vinc, bowiem po po leczniczej kuracji Elargoth jakoś zdołał stanąć na nogi. Pozostało więc uciekać w stronę przerażonego kapłana Tempusa, który uwolniwszy tropicielkę z przerażeniem gapił się na opar pożerający magazyn i nie tylko.

Mgła pochłaniała miasto wynurzając się z wody.


Kolejno pochłaniała magazyny i kamienice otulając swym oparem, pełnym błysków i świetlnych wybuchów. I wywołując panikę najpierw wśród kordonu wojskowego, a potem wśród mieszkańców. Wszyscy zaczęli rzucać się do ucieczki nie przejmując sytuację. Bramy otwarto, bowiem strażnicy porzucili służbę biegnąc do domostw po najbliższych. Ludzie i nieludzie wypełnili ulice biorąc ze sobą kosztowności i najpotrzebniejsze rzeczy. Port wypełnił chaos, bo wszystkie okręty jednocześnie chciały go opuścić. I to nie bacząc, na łańcuch rozciągnięty w poprzek wyjścia z portu.
Nastąpiły zamieszki i walki pomiędzy wystraszonymi mieszkańcami.
“Szczury” zaczęły walczyć między sobą o pierwszeństwo opuszczenia tego tonącego statku, jakim było miasto.
A sytuacja miała się spotęgować. Bowiem z mgły wyszła kolosalna bestia.


Dwudziestopięciometrowy śluz o tęczowych barwach wynurzył się w okolicy nowego portu wywołując kolejne losowe efekty magiczne, które spowodowały widowiskowe zniszczenie dwóch statków. Jednego spalił ogień, drugiego strawił kwasowy opar. Sytuacja wymykała się z jakiejkolwiek kontroli. Na ulicach i na wodzie, panował strach, ścisk i chaos. Nadchodził koniec Venetticy.

A w centrum tego chaosu byli awanturnicy. Kapłan uzdrowił Romualdo i Gaccia, oraz uleczył Elargotha i Vinca. Po czym się ulotnił, biegnąc do swej świątyni.
Cała drużyna plus dwóch najemników Angeliki pozostała zostawiona samym sobie. I należało podjąć jakieś decyzje.
Krasnoludzki czarnoksiężnik postawił sprawę jasno.-Panna Belacrouix ma w porcie statek do swej dyspozycji. Szybki i zwinny żaglowiec. Wystarczy do ucieczki, proponuję więc byśmy wszyscy się tam udali.
Propozycja niewątpliwie udana, acz... na pewno tkwił w niej haczyk. Cóż jednak robić, gdy mgła ogarnia miasto, odcinając powoli drogi ucieczki?
Decyzję należało więc podjąć szybko i jeszcze szybciej wcielić ją w życie.
-Podziękujcie Angelice i każcie jej odpływać, jednakże my z tej drogi nie skorzystamy.- zadecydował Gaspaccio, mimo że brak było jakichś alternatyw. Z drugiej strony, czyż drużyna nie mogła wywrzeć jakiegoś nacisku na swego pracodawcę?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 12-06-2012 o 23:33. Powód: poprawki
abishai jest offline