Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2012, 20:40   #5
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Nieznajomy po wręczeniu "długopisu" Lidii oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku, aż stracili go z oczu.
W tym czasie Tomasz zdołał wywrócić odkurzacz, ratując przy tym samym nieszczęsna matkę i jej pociechę. Lidia skierowała światełko z "długopisu" na mordercze urządzenie, które sypnęło iskrami z wylotu powietrza i znieruchomiało. Dziewczyna wycelowała ponownie w piły i pralki, ale te tylko ponownie się zatrzymały.
Matka polka przyciskając swoje kilkuletnie dziecko do siebie (malec nie wyglądał na szczególnie wystraszonego) wydawała się być w szoku. Była to pulchna kobieta w kolorowej letniej sukience i wyraźnie farbowanych blond włosach. Jej synek, równiej nie należący do najlżejszych był ubrany zwykłą koszulkę i spodenki, a na jego głowie tkwiła paskudna siatkowana czapeczka z daszkiem.
- Maaamaa, kupisz mi taki wózek? - Spytał malec wskazując na rydwan Tomasza, jednak całkowicie go ignorując.
Wtedy nadbiegł z powrotem tajemniczy Anglik. Ciągnął za sobą.. wąż pożarowy.
- Odsuńcie się! - Zawołał Nieznajomy i odblokował wylot węża.
Anglik z ledwością utrzymywał szalejąca wodę kreując ją na urządzenia przy drzwiach. O dziwo pralki i piły zaczęły uciekać przed wodą w panice jak koty.
- Do wyjścia! Nikt nie zostaje w tyle! - zawołał radośnie Anglik.

Na zewnątrz było duszno. Wiosna dawała z siebie wszytko i zastępowała lato całkiem nieźle. Co prawda wiele drzew jeszcze było pozbawionych liści. Było późne popołudnie i słońce już chyliło się ku zachodowi, ale ani na chwilę nie przestawało mocno przygrzewać.
Ich wybawca teraz już całkiem przemoczony, ale wydał się jeszcze bardziej zadowolony z siebie niż wcześnie. Niczym wytrawny kieszonkowiec wyciągnął "długopis" z dłoni Lidii za nim się zorientowała i zaczął z nim chodzić dookoła.
- Teraz już wiem. No nie sama elektronika, ale same impulsy elektryczne. Dlatego wszytko samo wędruje i nie lubi wody. A wszytko po co? By odwrócić uwagę! W zeszłe święta Bożego Narodzenia coś tu się zjawiło i wtopiło się w tłum... To nasz Mikołaj. Wiecie, tutaj buszował taki sztuczny Mikołaj, świetny kamuflarz w zimie, wiosną nie tak bardzo. Tylko czego potrzebuje w centrum handlowy? A! to kopania! Pod nami jest szyb! Coś tam jest co interesuje naszego Mikołaja od elektryki. Wydobywano tam węgiel, czyli szukają czegoś sprzed kilku milionów lat. Nadarzacie? A przy okazji jestem Doktor. - anglik mówił prawie bez zaczerpnięcia tchu. - Da się zjeść na dół? Do szybu? Albo nie, mam chyba pomysł jak tam zjeść
Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę przystanku tramwajowego.
- No co tak stoicie? Zapraszam was na ratowanie świata, to ekscytujące, prawda? Nasza mama i dziecko już się ulotnili. To nawet lepiej, bo najbezpieczniej. Idziecie?
Rzeczywiście, przesadzistej kobiety i dziecka nie było nigdzie w pobliżu.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline