Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2012, 00:10   #25
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- To ja podpadam politrukowi i kapelanowi, a wy robicie takie dziadostwo? - powiedział z wyrzutem do większości dziesiętników, gdy towarzystwo zebrało się na placu apelowym. - Kurwa, za podszywanie się pod duchownych grozi w cywilu stos, u nas stryczek. Co to miało być?
- A mówiłem, że to wszystko pójdzie w pizdu.
- oznajmił sucho Maruda.
- Plan był dobry. - odciął się Bittrich. - Nie moja wina, że cała ta chujowa heca była ustawiona. Was też dopadli z kuszami czy tam z czym?
Odpowiedział mu smętny, dość jednogłośny pomruk potwierdzenia.
- Skurwysyny. Edelberg na poważnie prosi się o kosę pod żebro. Albo granat w wychodku.
To spotkało się jednogłośną aprobatą jego ludzi, a sądząc po ich zaciętych minach i błyskach w oczach, nawet pijanego Kartacza i wiecznie mrużącego przekrwione oczy Zaspanego, gotowi byli to zrobić choćby teraz, zaraz. W dłoniach Uśmiecha pojawił się nóż, którym zwykł czynić ofiarom to, od czego wziął swoje przezwisko. Zaspany wysyczał litanię przekleństw po tileańsku, a saper zaczął szperać po kieszeniach w poszukiwaniu pocisku, w związku z czym został natychmiast spacyfikowany przez swojego trójkowego, Hrabiego i kompana, Wróżkę.
W końcu padło 'spocznij' i klnący na czym świat stoi żołnierze rozeszli się do swoich namiotów, topić smutki, rżnąć w kości albo pieprzyć markietanki.

Ranek i nowe wieści wcale nie poprawiły nastrojów wśród dziesiątek II Lekkokonnego. Przeciwnie, pogorszyły je o ile to było możliwe. Zwiad na trzydzieści mil, ale bez koni. Dla kawaleryjskiego oddziału. Równie dobrze mogli nakazać im służbę kwatermistrzowską albo od razu kancelaryjną.
- Kurwa, może od razu na osły nas posadzą. - warknął Hrabia. Jego miłość do koni i pasja hippiczna była w dziesiątce powszechnie znana. W związku z czym, oczywiście, wykorzystywana do szyderstw i obelg. Potwierdzała również w pewnym stopniu jego pretensje do szlacheckiego pochodzenia.
- Mogliby. Przerobiło by się je na kiełbasę. - rozmarzył się Wróżka, kłusownik z zawodu i zamiłowania. - Mówię wam, taka ostra kiełbasa z osła to jest coś. A z piwem to hoho.
- Piwa...
- poprosił słabym głosem Kartacz. Został całkowicie zignorowany.
- A ja to bym Grubego sprawił. - zagroził Uśmiech. - Po swojemu, po ostlandzku. Zobaczyliby my, czy z poszerzonym uśmiechem też byłby taki dowciapny.
- Na pewno zmieściłby wtedy więcej kutasów w gębie, niż synalek.
- parsknął Franz.
Reszta zareagowała huralnym rechotem.
- Nnna ssstosss, kkkurwiego sssyna! - dodał swoje Jąkała, otrząsając się ze swego zwyczajowego stanu kontemplacji po kazaniu. - Ssspalić chuuja!
- A on jeszcze ze stosu patrzyłby, jak my dyndamy na stryczkach, skurwiel.
- podsumował zrezygnowany Maruda.

- Wyczuwam spisek. - Bittrich z paskudnym uśmiechem zbliżył się do Erikson, która dopiero co wszem i wobec dała znać o swojej dezaprobacie wobec nowego genialnego planu ich komendanta.
Wysłuchał propozycji i planów dziesiątki Nelli. Gdy doszło do otrzeby skombinowania specyfików wpływających na umysł, zaofiarował swoją pomoc.
- Jeden z moich, Zaspany, ten Tileańczyk, babra się w prochach, wyciągach, płynach i takich tam. Na sen ma coś na mur beton, czasem używamy tego, żeby położyć spać Kartacza.
Daj znać, jak będziesz potrzebowała. Dość się już, kurwa, nachodziłem. A Edelberg pracował na podobnego kopniaka w dupsko już od dawna.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 19-05-2012 o 00:29.
Cohen jest offline