Po chwili zastanowienia, czy może raczej jego braku, poprawił odzienie, obrócił pas, przeczesał krótkie włosy i pewnym krokiem wparował głównym wejściem. - Sługo! - zaczął od progu, głośno i arogancko, najbardziej, jak było go stać. - Chyżo tu, nim zdecyduję się pójść wydać pieniądze gdzie indziej! Zaprowadź mnie do wolnego stołu, sprawisz się, to i dla ciebie się coś znajdzie, miast batów za opieszałość!
Miał w końcu faktycznie całkiem pękaty trzos. Mógł go poświęcić, by podtrzymać wizerunek utracjusza, którym poniekąd zresztą był.
A jeśli kobieta z Braavos okaże się tą właściwą kobietą z Braavos, to o pieniądze nie będzie musiał się już martwić.
Jeśli nie, trudno. Kto by tam się przejmował tak prozaiczną rzeczą, jak pieniądze. I tak odległą przyszłością, jak dziesięć minut naprzód.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |