Septimus wyszedł na pokład i wtedy zrozumiał, że obudził go nie ćwiergot ptaków, a radosne pogwizdywanie dochodzące spod pokładu Cienia burzy. Przez bulaj w kambuzie wydobywały się słodkie zapachy. Ktoś miał dobry humor.
Ptaków nie było, a jeżeli nawet gdzieś siedziały, to zatrwożone trzymały dzioby zamknięte na kłódkę. Poranek wydawał się ponury.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. |