18-05-2012, 10:26 | #211 |
Reputacja: 1 | Tymczasem, bosman Harkonnen ... ... myślała już tylko o tym co ją czeka kiedy dotrą do celu. Nie spodziewała się co prawda, tak gwałtownego obrotu sprawy, ale nie zamierzała zaglądać darowanemu koniowi w zęby. Planowała za to zaglądać w zupełnie inne miejsca. Póki co jednak ... trochę niezbyt przekonujących protestów i wiercenia pro forma. Gdyby chciała wyrazić szczery protest wobec takiego traktowanie swojej skromnej osoby, facet żegnałby sie już z klejnotami. Harkonnen czuła się jednak bardziej, jak dziecko na gwiazdkę, niż dama w opałach. Kiedy wreszcie zatrzasnęły się za nimi drzwi, a pierwszy oficer, którego imię zupełnie wyleciało jej z głowy, rzucił ją mało delikatnie na łóżko, spojrzała na niego ze swojej nieprzystojnej pozycji i to co zobaczyła było dobre. On chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy, jak na nią działa, bo zapytał: - Koniec przedstawienia? Czy mam cię zakneblować? - jęknęła, gdy jej myśli podryfowały w bardzo interesującym kierunku. - Nie mam nic przeciwko dobremu kneblowaniu - odparła niewiele myśląc. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko ...
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks |
18-05-2012, 15:05 | #212 |
Reputacja: 1 | - Sadomasochistyczne? Trzy razy trafił mnie piorun, raz wpadłem do składu z fiolkami w akademii, obecnie latam na Winowajcy i zajmuję się łapaniem piorunów. Właściwie możesz chyba tak to nazwać. Jeden trafił kota, drugi trafił Jestera, mechanika, jeszcze zanim dałem radę postawić barierę. Żyje, dychwi, ale ostatnio jak Lukrecja sprawdzała, to zdaje się miał sporą ranę z żyjącej magii na splocie słonecznym. Kot gada i wygląda jak spalona kupa futra. - Sep zerknął przelotnie na palce kobiety. Efekt był interesujący, musiała używać magii, zupełnie bez gestów, o ile nie liczyć faktycznego ruchu dłoni w dół, oraz bez słów. No cóż, zdawało się że obecnie na Meguście będzie tyle rodzajów magii ile osób się nią parających. Nałożył kanapki na talerze i ustawił je na stole. Na szczęście odpowiednie wgłębienia w blacie zapobiegały zsunięciu się ich na podłogę. - Komunikacja z akademią może i była trudna, może jestem pesymistą, ale mam dziwne wrażenie że kiedy dotrzemy do miasta, ktoś zacznie zadawać pytania, robota kapitana żeby wymyślić odpowiednia bajkę i dopilnować żeby wszyscy odpowiednio ją podtrzymywali. Ja jestem tylko zwykłym podkomendnym. - ponownie wyszczerzył w uśmiechu cały garnitur zębów. - Widzę że czasem całkiem nieświadomie używasz magii, uważaj jeśli wpadniecie w podobną burzę, czego wam nie życzę. Wysysa magię z wszystkiego i z każdego. Chciałbym żeby ta była jedyna w swoim rodzaju, ale kto wie. - wskazał ręką na talerz stojący przed gościem talerz i sam złapał za jedną z kanapek ze swojego. Zapowiadał się długi dzień, więc równie dobrze mógł go zacząć od porządnego śniadania, nie wyglądało mu na to że przed zmrokiem będzie miał w ogóle czas na sen.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... Ostatnio edytowane przez Plomiennoluski : 18-05-2012 o 15:08. Powód: Nie będzie dobijał Silene mówiąc wprost że jest tylko majtkiem... |
18-05-2012, 16:54 | #213 |
Reputacja: 1 | Dzikus poszedł spać, nie mam nic więcej do dodania ewentualnie, że nie chrapał. Ot od patrzenia w gwiazdy usnął. Nie interesowało go nic. |
18-05-2012, 17:27 | #214 |
Reputacja: 1 | - Co tu się do kurwy nędzy wyprawia? - bosman spojrzał na Kossoriego oczekując odpowiedzi - Pijesz? Muzyk zawahał się przez chwilę. Tylko chwilkę, potrzebną na uświadomienie sobie, że kapitan zupełnie nieregulaminowo walnął w kimę, Siódmy jest sam na sam z kapitan Silene, a pani bosman… cóż, wyglądało na to, że ta żelazna dama jest ,mimo pozorów, kobietą. Na tyle atrakcyjną by skusić pierwszego oficera Cienia. Cóż. -Piję, jasne że piję – odparł szczerze – Moje szefostwo chyba nic przeciwko temu nie będzie dzisiaj mieć. A wasi oficerowie? Co, panie bosman? |
18-05-2012, 21:59 | #215 |
Reputacja: 1 | Valentine odetchnął ciężko. - Ja czuję się dobrze, a ty nie potłukłaś się za bardzo?- Zapytawszy dźwignął się na nogi, podnosząc jednocześnie swoją pierwszą oficer.- Moje wyjście pewnie wywołało burzę, co?- Rzucił żartobliwie.- Przepraszam, że narażam was ustawicznie na różne nieprzyjemności...- Kapitan pod pozorem sprawdzania, czy pierwsza nie złamała nic sobie pozwolił sobie przejechać pobieżnie dłońmi po jej ciele, ale do niczego więcej nie doszło. Gwarantuję, że nie doszło! Kapitan otworzył drzwi do swojego pokoju i spojrzał na swoją zastępczynię wzrokiem "Czy chcesz wejść?". Iaculisa nie musiał o to pytać, on i tak wszędzie był u siebie.
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!" ~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |
18-05-2012, 23:32 | #216 |
Reputacja: 1 | Victoria była zafascynowana powściągliwą mimiką uparcie ignorującego go dzikiego. Była tak zafascynowana, że nawet nie żenował jej kłopotliwy brak ubrania obcego...A przynajmniej nie żenował do momentu gdy nie zwróciła na to uwagi. Zauważyła, że nagle ciemna twarzy mężczyzny rozluźniła się. Zasnął. To lekko otrzeźwiło medyczkę i uświadomiło ją, że sama również jest bardzo zmęczona. Strzeliła palcami, a jej dłoń rozświetlił bardzo wątły, biały płomień... Tak... To nadal nie była pełnia jej mocy magicznych. Nie da rdy pomóc nikomu, ani mężczyźnie, ani Jesterowi... Musiała zebrać siły. Jak się obudzi, czeka ją też ciężka analiza wraz z dwoma pozostałymi magikami na pokładzie. Dźwignęła się na nogi i skierowała się do swojej kajuty. Kogokolwiek spotkała, kazała przekazać dowodzącym, że musi zregenerować siły. Coby nie ruszali biednego mechanika... i coby ją zawołali z ramach niebezpieczeństwa. Koniecznie. Coby się nie spóźniła. Bo medyk nigdy nie może się spóźnić. Ostatnio edytowane przez Cell : 20-05-2012 o 18:05. |
19-05-2012, 01:35 | #217 |
Reputacja: 1 | Winowajca, Kajuta kapitańskaLazar głupia nie była. Faceci nie otrzepywali bez powodu nieatrakcyjnych kobiet. A powód zaliczyłaby do lichych. Weszła więc do kajuty i skierowała swoje kroki do barku. Bywała tutaj już kilka razy wcześniej toteż tym razem to ona nalała bursztynowego płynu do dwóch szklanek. Jedną wcisnęła w dłoń dowódcy. - No dobra, więc mów, ja słucham - usiadła na łóżku, by wysłuchać kapitańskich bolączek. Winowajca, Kambuz/ mesaAnsiel żuła kanapkę ze smakiem, jakby dawno nie jadła czegoś tak pysznego. Oczy delikatnie jej się zapruszyły mimo to milcząc dochodziła do własnych wniosków. - Magii używam jak najbardziej świadomie. Po prostu nie lubię myć sztućców, a tę technikę muszę jeszcze dopracować - wstała łapiąc jeszcze jedną z kanapek - Dziękuję za gościnę. Myślę, że po śniadaniu spróbuję porozmawiać z waszym kapitanem. Lub bosmanem. Lub... kimkolwiek kompetentnym - tu rzuciła Charowi rozbawione spojrzenie - Do zobaczenia. I skłoniwszy skroń, udała się na Cień burzy. Natomiast Septimus mógł z czystym sercem wybrać się do kajuty i przespać kilka godzin. Cień burzy, Deck- Jack - bosman przedstawił się choć go nie pytano - U nas alkohol to jedyna rzecz jaką chciałbyś wsadzić sobie do ust. Tylko żadnych przytyków przy Staruszku - dopowiedział półszeptem i przystanął przy trapie widząc, że właśnie pani kapitan wraca na swój okręt. - Nocujesz u nas? - zapytała wprost Kossoriego. - Pijemy - pośpieszył z odpowiedzią bosman. - Okej. Ja idę spać. Dobranoc - i przeciągając się ruszyła do swojej koi. - To wystarczy za odpowiedź? - Jack uśmiechnął się i poprowadził gościa do oddzielonej od kuchni mesy w której siedziało kilku załogantów. Bez ociągania polali po 3 karniaki Pajęczynówki (wytwór staruszka - Rogera) dla Kossoriego i Jacka wciągając w dywagacje odnośnie... rano nie był w stanie sobie przypomnieć. Świt okazał się chłodniejszy niż przypuszczali. Ziemię przykryła zimna mgła, która liżąc po nereczkach i za kołnierzami Bartłomieja i Marynarza obudziła obydwóch tropicieli skarbów. Marynarz poczuł nieprzyjemne uczucie w gardle, będzie potrzebował chyba jakiegoś leku na wzmocnienie, by się zupełnie nie rozłożyć. Dopiero świtało, lecz cienka warstwa szarych chmur zakrywała całkowicie niebo. Niestety, lub może stety, były to chmury, które potrafiły utrzymywać się na niebie 2 dni i spłodzić co najwyżej mżawkę. Kossori i Oresteia obudzili się obydwoje lekko połamani - każde z innego powodu, każde w innym miejscu Cienia burzy. Natomiast na Winowajcy jedynie kapitan mógł odczuwać coś na kształt miłego zaskoczenia dlaczego obudził się ze słodkim ciężarem dłoni Lazar na swoim mostku. Reszta załogantów powitała kolejny dzień grzecznie w swoich łóżeczkach.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 19-05-2012 o 09:08. |
19-05-2012, 02:43 | #218 |
Reputacja: 1 | Septimus zasypiał z jedną myślą w głowie. Żeby to majtek musiał siadać do nieromantycznej kolacji z samą kapitan Cienia Burzy. Co prawda była to bardzo krótka myśl, bo zaraz po zapięciu żelaznych bransolet na nadgarstkach usnął, ale jednak się pojawiła. Obudził się wcale nie tak długo później przy dźwięku ptaków. Lubił je, nie tracił więc zbytnio czasu, rozpiął bransolety i popędził na pokład. Ziewał tak że mógłby połknąć cały maszt, ale jednak był w miarę wypoczęty.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
19-05-2012, 09:14 | #219 |
Reputacja: 1 | Septimus wyszedł na pokład i wtedy zrozumiał, że obudził go nie ćwiergot ptaków, a radosne pogwizdywanie dochodzące spod pokładu Cienia burzy. Przez bulaj w kambuzie wydobywały się słodkie zapachy. Ktoś miał dobry humor. Ptaków nie było, a jeżeli nawet gdzieś siedziały, to zatrwożone trzymały dzioby zamknięte na kłódkę. Poranek wydawał się ponury.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. |
19-05-2012, 09:42 | #220 |
Reputacja: 1 | Wstaję i przeciągam się. -Coś mnie w krzyżu łupie i gardło boli,kurwa przpizgało mnie przez tą noc.Bartłomiej wstajemy! lekkim szturchnięciem staram się go obudzić. -Czas się wygrzebać z tej piwnicy i zobaczyć czy jest tu coś ciekawego. Walczę z prowizoryczną barykadą żebym mógł wyjść z piwnicy.
__________________ Ja nie Tokarz Ja Marynarz jak Cię kopnę nie wytrzymasz! |