Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2012, 16:03   #256
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Po pokonaniu pomiotu Nurgla Eryk wpadł w dziwny trans. Zawiesił się. Nie wiedział co robi. Przez moment miał urywki tego co mu się śniło. Walka z wielką bestią, cud boski, łaska Pani miłosierdzia. Mimo okropnego smrodu oddychał głęboko jakby był w lesie. Rozglądał się po tym piekielnym obrazie jaki sprezentowali sobie sami. Podziwiał?
Miał kolejną migawkę wspomnień.

- Bieremy ją wszyscy ! Czarcią sukę! Wy pomożecie? - pytali chłopi.
- Jeśli włada magią bez licencji, pomogę. - odpowiedział.
- Y... - zamyślił się wójt. - Ona na pewno ni ma! Ona przecie jedynie demonowe księgi ma! Żadnych pisem ważnych! - zapewniał.
- Chodźmy więc, niechaj Sigmar ją osądzi.

Chwilę później... trzask rozgniatanej czaszki... Jej głowa roztrzaskana młotem Eryka. Przypomnienie dzieciństwa... Wspomnienie dawnej przyjaciółki.

Otrząsnął się. W tym czasie jego towarzysze coś mówili, naradzali się. Jacy zbrojni? O co im chodzi? Kim jest do cholery ten Felix? Eryk nie bardzo rozumiał. Chyba nie wrócił jeszcze do teraźniejszości. Wołodia pokazywał mu jakiegoś człowieka, akolita jedynie przytakiwał tępo. Wyszli wszyscy. Po chwili widząc, że drużyna szykuje się do walki instynktownie również przygotował się do potyczki. Sięgnął po młot. Zakręcił nim w rękach. Po salwie Alexa i Saraid po prostu stratował jednego z przeciwników. Jego młot uderzył go dokładnie w to samo miejsce, w które jego mistrz niegdyś podczas przeszukiwania jednego z burdeli uderzył przywódcę kultu Slaanesha. Kolejne wspomnienia... Czyżby Eryk zaczynał żyć przeszłością? Co się z nim działo? Może Aliquam miał trochę racji i ludzie duchowni mają nieco powywracane w głowie.

Ruszył ramię w ramię z Wołodią. Powoli wracał do siebie. Gdy tylko przeciwnik był na tyle blisko doskoczył i zadał miażdżący cios. Precyzyjnie wymierzał uderzenia. Chciał ich zachować przy życiu. Jakby... ktoś mówił coś o jakimś przesłuchaniu? A może mu się ubzdurało?
 
Aeshadiv jest offline