Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-05-2012, 23:13   #251
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
- No chyba ktoś sobie z nas kpi - westchnął Kasimir słysząc wieści.

Zniszczyli kapliczkę Nurglitów, przy okazji oberwali sami Nurglici, potem wysłali do otchłani to wielkie bydle, a teraz jeszcze szukała ich banda najemnych rycerzyków. Bajecznie. Ignatz wcale nie miał ochoty walczyć. Miał za to wielką ochotę napić się trochę i nadrobić zaległości w spaniu. Jeszcze chwilę temu zdawało mu się, że wszyscy mieli dość, ale nagle okazało się że niektórzy tak czy tak rwą się do bitki.

- Ktoś chyba musi zostać z tymi tutaj - tu wskazał głową na Juliene i jej świtę - jeszcze sobie coś zrobią. Mogę to być równie dobrze ja, i tak najmniej przydam się w walce. Szczerze to najchętniej w ogóle bym przeczekał tych rycerzyków, to już chyba nie takie kmioty jak Ci w Altdorfie - powiedział i rzucił zmęczonym spojrzeniem po reszcie grupy. - Ale zrobię jak uznacie za stosowne. Jeżeli uważacie, że przyda się mój miecz, to będzie do usług.
 
Julian jest offline  
Stary 18-05-2012, 15:53   #252
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Ochroniarze Juliene zaczęli wychodzić, jeden po drugim, z kanałów. Zajęło to trochę czasu, gdyż chcieli pozostać niezauważeni. Po opuszczeniu śmierdzącej dziury, każdy z nich chował się za budynkiem na południe od kanałów, modląc się by smród, który od nich niemiłosiernie bił, nie zdradził ich obecności. Nic takiego się jednak nie stało. W końcu wszyscy wojownicy byli na zewnątrz. Niezauważeni, prawdopodobnie niezauważeni. Albo dokonali tego tak sprawnie, albo przeszukujących domy wcale nie obchodziła ich obecność, gdyż niekoniecznie osoby wychodzące z kanałów były w ich kręgu zainteresowań. Najmici Juliene, nie mieli zamiaru jednak o to pytać. Przygotowali się do ataku. Zbrojni przemieścili się już w tym czasie, jedna para była teraz niedaleko nich. Tym lepiej.

Ignatz został z kapłanką w kanałach. Nie wiązał jej, pewnie nie przyjęła by tego zbyt dobrze kolejny raz. Wyjaśnił, że na zewnątrz jest prawdopodobnie zbyt niebezpiecznie i lepiej by pozostała jeszcze chwilę z nim. Razem Kasimirem został jeszcze Anzelm, oraz zszokowani Sigismund z Kathriną.

Saraid i Alex wyskoczyli zza muru. Dwa pierwsze strzały uprzedziły szarżę pozostałych wojaków. Strzała elfki poleciała jednak zbyt wysoko, widocznie jeszcze dziewczyna trzęsła się po tym co spotkało ją w podziemiach. Przeciwnie Alex, nie zawiódł, a jego bełt znalazł sposób by przeszyć skórznię przeciwnika. Pierwsza krew się polała. Reszta walki poszła natychmiastowo, zbrojni zdołali tylko przyjąć prowizoryczną obronę. Zbyt mało jak dla tych szarżujących, wprawionych ostatnimi potyczkami wojaków. Pierwszy dotarł do nich Wołodia, wykonując niezwykle mocny cios. Zaraz po nim ten sam cel dopadł Aliquam. Drugiego gwardzistę za cel obrał Khaldin.

Strzelcy widząc zamieszanie, nie ryzykowali strzału. Alex już doskonale wiedział czym to grozi. Przymierzyli w drugą parę, jednak byli zbyt daleko, a na dodatek zaczęli uciekać między budynki. W tym czasie, Eryk kolejnym ciosem trafił swym młotem prosto w klejnoty przeciwnika, który przed momentem wykonał rozpaczliwy, defensywny zamach. Zaraz po tym, zwijającego się z bólu przeciwnika, życia pozbawił Wołodia. Drugi nie dychał wiele dłużej. Kolejne cięcie Khaldina i ‘poprawienie’ przez kozaka spowodowały, że pierwsza para została wyeliminowana.

Pozostała dwójka, którą widzieli, początkowo wykonała krok, by ruszyć z pomocom swoim towarzyszom. Jednak widząc ogromną przewagę po drugiej stronie szybko zrezygnowali z zamiarów ratowania swoich. Nie widzieli szans na to, wycofali się więc między budynki. W tył, w stronę centrum ruszył też i zbrojny, który chodził z Felixem. Zadął tylko w róg. Pogromcy stwora z kanałów zrozumieli, że musiało to być ostrzeżenie dla pozostałych.

Początkowo najmici ruszyli w pościg, jednak przystanęli. Dostrzegli zbierających się przy rynku zbrojnych. Było ich siedmiu, z Felixem ośmiu. Wszyscy mający na swym ubiorze wyszyty ten sam herb. Pokazywali teraz palcami w stronę bohaterów. Ustawili się w szyk i ruszyli pędem przed siebie. Felix pozostał na rynku.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 18-05-2012 o 20:42.
AJT jest offline  
Stary 19-05-2012, 10:06   #253
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wołodia był bardzo podobny do swych krasnoludzkich kompanów. Lubił wychylić kielicha z gorzałą, raczej unikając trunków w postaci wina, czy innych dziwacznych w smaku alkoholi. Uwielbiał ferwor walki. Ręce delikatnie mu drżały za każdym razem, gdy przyszło mu się z kimś mierzyć obojętnie czy był to jakiś najemnik, zwierzoludź, czy stwór rodem z piekieł, grasujący po kanałach. Wołodia nie przebierał w środkach i nie łudził się, ot jeśli trza było komuś łeb roztrzaskać po prostu to robił a nie szukał innych rozwiązań, bo przeważnie mijało się to z celem. Tak jak krasnoludy miał swój honor. Nie do kupienia za żadne monety. Miał swoją lojalność wobec pracodawców, co sprawiało, że za każdym razem, gdy spoglądał w lustro nie spotykał się z nieznajomym błaznem, który zrobi wszystko dla złota.

Niestety, khazadów i kozaka łączyły tylko mentalne cechy. Fizycznie był znacznie słabszy od brodaczy. Rankiem czuł się jeszcze chory. Kaszlał ciężko i było mu ciągle duszno. Potem zniszczyli paskudny twór na polanie, następnie zabili wspólnymi siłami monstrum w kanałach, które pewnie będzie mu się po nocach śniło, a teraz przyszło im jeszcze walczyć z kolejnymi przeciwnikami.
Tym razem przeciwnikiem nie były mutanty myślące żądzą mordu, czy ogromny stwór zlepiony z ludzkich szczątków. Tym razem byli to ludzie. Sprytni, sprzedajni, żądni krwi i sukcesów w swej małej społeczności ludzie. Istoty niezaprzeczalnie najgroźniejsze pod względem planowania, knucia i myślenia. Kozak wiedział, że nie mogą mieć litości inaczej nie zaznają spokoju, tym bardziej teraz, gdy miasto będzie mogło odżyć, wrócić do normalności.

Biegli ile sił w nogach. On rzecz jasna uprzedził swych krasnoludzkich przyjaciół, ale tylko ze względu na dłuższe nogi. Choć pewnie przy wódce zakpi z nich nieco do żartu, że im się do bitki nie spieszyło tak jak jemu. Choć Swietłana tylko czekała w pochwie by jej użyć, on wybrał mądrzejszy i znacznie brutalniejszy wariant, jakim był dwuręczny topór. Broń co prawda niezbyt wyszukana, cechująca raczej osiłków, lecz niezwykle skuteczna. Topór pokazał swoją wartość, gdy Kislevczyk wbił żelezieniec dobre kilka centymetrów w głąb ramienia przeciwnika. Krew trysnęła na twarz Wołodii, który przez ostatni dni zdążył się psychicznie przyzwyczaić do jej towarzystwa. Kozak starał się mieć oczy dookoła głowy, by żaden zabłąkany miecz nie wyrządził mu krzywdy. Musiał być pełni sił, gdyż przeciwników było więcej. Po chwili dostrzegł jak Eryk potężnym ciosem młota obezwładnił jednego z przeciwników sprawiając, że ten złapał się za zmiażdżone genitalia, pochylając się lekko do przodu.

Wołodia nie myślał długo. Potężnym zamachem zza głowy przyjął na siebie rolę kata, jednym, celnym cięciem pozbawiając korpusu głowy, która poturlała się nierówną uliczką gdzieś poza zasięg wzroku wojownika z Kislevu. Wołodia dostrzegł kątem oka, jak walczący z drugim przeciwnikiem Khaldin ranił go w bok, postanowił jak najszybciej skończyć potyczkę. Kolejny raz zabłysnął i uderzył toporem w pierś wbijając głowicę głęboko między żebra tak, że najbardziej wypukłe miejsce ostrza broni pomuskało kręgosłup oponenta od środka. Trup zwalił się na ziemię twardo za sprawą impetu uderzenia. Wołodia wejrzał na krasnoluda uśmiechnął się złowieszczo i wzruszył ramionami.
-Nije chowaj urazy hehe...- burknął po czym docisnął nogą trupa do ziemi i wyszarpał topór, gotując się na przyjęcie kolejny wrogów.

W tej sytuacji nie było wiele do myślenia. Krasnoludy nie uciekną między domy, a rozdzielanie się skazałoby ich na pewną śmierć. Trzeba było zostać i walczyć. Kozak czuł jak serce wali mu niczym kowalski młot w kuźni. Po raz kolejny widząc liczniejszą grupę przeciwnika miał świadomość, że to może być ostatnia potyczka w jego życiu. Mimo wszystko, jakieś życiowe doświadczenie mówiło mu by nawet się nie zawahać. Zarubiev zrobił gniewną minę i ruszył z krzykiem na ustach w stronę pędzących im na spotkanie przeciwników. Był pewien, że zaraz za nim będzie Eryk i krasnoludy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 19-05-2012, 11:21   #254
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Ciężko było to przyznać, ale Aliquam stęsknił się za ludźmi. Z nimi walczyło się znacznie fajniej niż z mutantami. Nikt cię nie połykał, nie obśliniał, nie miałeś sraki, na tarczę przyjmujesz cięcie miecza, a nie... macki. Poza tym ludzie byli trochę ładniejsi od mutantów, którzy nie mieli żadnych szans na zapuszczenie brody.

Wszystko zaczynało mu się naprawdę podobać. Walka za walką. Polana, kanały, a teraz to. Byli wyczerpani, wycieńczeni, zmordowani, osłabieni, ranni. Tym większe wyzwanie. Większa satysfakcja z wygranej. Refleksje nad tym kim są przeciwnicy zostawić trzeba było na później, zostawi się jednego ledwo żywego i wszystkiego się dowiedzą. Chociaż trochę szkoda było, roztrzaskać o jeden łeb mniej.

Wołodia miał nogi ze dwa razy dłuższe od Aliquama, ale był bardziej obładowany, miał wielki topór, miecz i własną zbroję, a jednak krzepy miał mniej. Mimo to wyprzedzał krasnoluda. Khazad mu trochę zazdrościł. Chociaż pierwszą krew i tak przelał Alex, do którego Aliq powoli nabierał szacunku.

Szło im dość łatwo. Przeciwnicy się z początku wystraszyli, rozpierzchli, nie wiedząc co robić, najwyraźniej czekając na rozkazy dowódcy, bo takie ludki zazwyczaj mają hegemona. No i miał chyba rację. Jeden zadął w róg i zbrojni zaczęli się organizować. Też dobrze. Chociaż chaos w walce w tym wypadku sprzyjał krasnoludowi i jego kompanom.

Widząc liczniejszych przeciwników, walnął młotem w tarczę i wściekle rycząc rzucił się do biegu tuż za Wołodią. Skoro do tej pory nie zginęli, to znaczy, że teraz mają przed sobą, jedną z najchwalebniejszych, zwycięskich bitew w swoim życiu. Jeśli bogowie istnieli, trochę chyba im pomagali. Ale Aliquam wierzył, że to tylko sprawka ich własnych umiejętności, nie boskiej ręki.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 19-05-2012, 11:42   #255
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dwóch żołnierzy padło. Alex nie przejmował się zbytnio tym, że jego udział w pokonaniu tej dwójki był niewielki. Celny strzał osłabił wroga i to było najważniejsze. Dokończeniem dzieła mogli się zająć inni. On w tym czasie ponownie załadował kuszę. Było rzeczą oczywistą, że na tej dwójce się nie skończy i kolejne bełty będą przeszywać powietrze i (jak miał nadzieję) ciała wrogów.

Ci, co pozostali do pokonania, nie popełnili wcześniejszego błędu, nie rozdzielili się. Skorzystali z bolesnej nauczki i połączyli siły.
Każdy doświadczony wojak wiedział, że podczas walki należy jak najlepiej wykorzystać swoją przewagę - zaskoczenia, miejsca, liczebności. W takiej sytuacji jak ta warto było zająć jakąś dogodną pozycję, znaleźć miejsce, gdzie tamci nie będą mogli wykorzystać całej swej siły, wreszcie poczekać cierpliwie, aż strzelcy wykorzystają swoje możliwości. Wszak najlepiej pokonać wroga zanim znajdzie się na odległość miecza.
Alex starannie wycelował i strzelił do przeciwnika znajdującego się w środku atakującego ich szeregu. Nie czekając na efekt strzału zaczął ponownie ładować kuszę.

Jak się niestety szybko okazało, nie wszyscy towarzysze Alexa znali te podstawowe, wspomniane wcześniej zasady. Wołodia jak szalony popędził do przodu. Całkiem jakby chciał zyskać uznanie w oczach spoglądającej na niego panienki, lub też za wszelką cenę szukał śmierci. Aliquam pospieszył za nim. Kolejny szaleniec.

Alex nie miał zamiaru iść w ich ślady. Ponownie dokładnie wycelował w kolejnego przeciwnika, tym razem jednego ze znajdujących się na skraju atakujących i nacisnął spust.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-05-2012, 16:03   #256
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Po pokonaniu pomiotu Nurgla Eryk wpadł w dziwny trans. Zawiesił się. Nie wiedział co robi. Przez moment miał urywki tego co mu się śniło. Walka z wielką bestią, cud boski, łaska Pani miłosierdzia. Mimo okropnego smrodu oddychał głęboko jakby był w lesie. Rozglądał się po tym piekielnym obrazie jaki sprezentowali sobie sami. Podziwiał?
Miał kolejną migawkę wspomnień.

- Bieremy ją wszyscy ! Czarcią sukę! Wy pomożecie? - pytali chłopi.
- Jeśli włada magią bez licencji, pomogę. - odpowiedział.
- Y... - zamyślił się wójt. - Ona na pewno ni ma! Ona przecie jedynie demonowe księgi ma! Żadnych pisem ważnych! - zapewniał.
- Chodźmy więc, niechaj Sigmar ją osądzi.

Chwilę później... trzask rozgniatanej czaszki... Jej głowa roztrzaskana młotem Eryka. Przypomnienie dzieciństwa... Wspomnienie dawnej przyjaciółki.

Otrząsnął się. W tym czasie jego towarzysze coś mówili, naradzali się. Jacy zbrojni? O co im chodzi? Kim jest do cholery ten Felix? Eryk nie bardzo rozumiał. Chyba nie wrócił jeszcze do teraźniejszości. Wołodia pokazywał mu jakiegoś człowieka, akolita jedynie przytakiwał tępo. Wyszli wszyscy. Po chwili widząc, że drużyna szykuje się do walki instynktownie również przygotował się do potyczki. Sięgnął po młot. Zakręcił nim w rękach. Po salwie Alexa i Saraid po prostu stratował jednego z przeciwników. Jego młot uderzył go dokładnie w to samo miejsce, w które jego mistrz niegdyś podczas przeszukiwania jednego z burdeli uderzył przywódcę kultu Slaanesha. Kolejne wspomnienia... Czyżby Eryk zaczynał żyć przeszłością? Co się z nim działo? Może Aliquam miał trochę racji i ludzie duchowni mają nieco powywracane w głowie.

Ruszył ramię w ramię z Wołodią. Powoli wracał do siebie. Gdy tylko przeciwnik był na tyle blisko doskoczył i zadał miażdżący cios. Precyzyjnie wymierzał uderzenia. Chciał ich zachować przy życiu. Jakby... ktoś mówił coś o jakimś przesłuchaniu? A może mu się ubzdurało?
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 22-05-2012, 15:57   #257
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Widząc grupkę, która zebrała się w szyk i nacierała naprzeciw im, niewiele się zastanawiając ruszyli do boju. Byli zmęczeni, ranni, ale pełni zapału. Okrzyki i uderzenia o tarczę dodawały im animuszu. Pierwszy popędził Wołodia, przy nim Eryk, a także Khladin z Aliquamem. Dopiero po chwili zreflektowali się, zatrzymali i ustąpili miejsca strzelcom, sami przyjmując bojową pozycję w gotowości do szarży.

Alexander wymierzył w sam środek szyku przeciwników. Nacisnął spust. Strzał był wprost idealny. Bełt wbił się między żebrami rozrywając przeponę wroga. Gwardzista od razu padł na ziemię charcząc i dusząc się. Niemalże w tym samym momencie strzała Saraid trafiła w nogę napastnika, biegnącego zaraz obok. Ze strzałą w nodze nie był on w stanie dotrzymać kroku pozostałym. Liczba szarżujących przeciwników ponownie się zmniejszyła. Kolejna strzała elfiej wojowniczki rozszyła jeszcze jego bok. Mimo iż Alex nie trafił ponownie, to szanse zdecydowanie się zaczęły wyrównywać.

Dopiero teraz ponownie do szarży, z gromkim okrzykiem, ruszyli przygotowani do walki wręcz wojacy. Każdy obrał innego z wrogów. Obie strony się zderzyły, okrzyki i dźwięki broni trafiających w tarcze przeszyły pobliskie domostwa. Cios Eryka zatrzymał się na osłonie przeciwnika. Tego jednak siła uderzenia tak odrzuciła, że nie był w stanie celnie skontrować. Pozostali też zaczęli się okładać. Walka była bardzo zacięta, żadna ze stron nie ustępowała. Ponownie strzała zraniła gwardzistę, który pozostał z tyłu. Alex dobił go oddając kolejny raz natchniony strzał, bełt trafił wroga dokładnie między oczy.

Aliquam sparował cios wymierzony w siebie. Khazad tracił siły, jeszcze parę chwil temu znajdował się w ciele ohydnej istoty z kanałów, teraz kolejny raz walczył o przetrwanie. Saraid zmieściła bełt w nodze jednego z walczących, co pozwoliło Khaldinowi zadać mu także trafienie. Krasnolud zadawał ciosy jak szybko tylko mógł, jego przeciwnik długo pewnie takich szaleńczych ataków nie powstrzyma. Widać jak się męczy, widać jak z każdy blok pojawia się coraz później. Jednak walczył cały czas, a Khaldin nie mógł wykonać ostatecznego cięcia.

Ostatni z szarżujących gwardzistów minął walczących i obrał ze cel, siejącego śmierć i zagładę, Alexandra. Mężczyzna widząc, że już nie załaduje kolejny raz kuszy, rzucił nią w przeciwnika, szykując się do wyciągnięcia zdobycznego w drodze do Vogelsang miecza. Spóźnił się nieznacznie. Poczuł ból poniżej klatki piersiowej, cięcie wyprowadzone w biegu przez przeciwnika, doszło do celu. Rana nie wyglądała zbyt dobrze, ale nie było też czasu nad tym się zastanawiać teraz, trzeba było walczyć o przetrwanie. Pierwszy kontratak Ranelfa został powstrzymany jednak tarczą.

Eryk tym razem celnie trafił przeciwnika w bok. Mógł mocniej, bo przeciwnik tylko krzyknął z bólu i już po chwili szykował się do oddania akolicie pięknym za nadobne. Weiss zachował jednak uwagę schodząc z linii ciosu. Khaldin tyle szczęścia nie miał, gwardzista znalazł sposób, by zranić potężnego, wściekłego krasnoluda. To już kolejna walka dziś i kolejna rana. Choć stan wojownika był coraz cięższy, to zapał i adrenalina napędzająca jego ruchy, pozostawała na wysokim poziomie. Szczególnie, że kątem oka widział jak jego kuzyn, już ostatkiem sił się broni, to dodawało mu sił. Musiał go wspomóc. Musiał szybko zniszczyć swojego wroga.

W międzyczasie Alexanderowi udało się zranić wroga, co wyrównało nieco ich starcie. Saraid zmieniała miejsce, by znaleźć dogodną pozycję do strzału, jednak wojownicy tak szybko się poruszali, że sprawiało jej to ogromne trudności. Łuk był napięty, czekała tylko na odpowiedni moment. Khaldin zdołał wykonać cios który przeszedł zaraz pod tarczą przeciwnika. Z zadowoleniem dostrzegł, jak krew siknęła na ziemię. Drugie cięcie ruszyło od razu, tym razem głębsze, śmiertelne. Kopnął go jeszcze odpychając na ziemię, odwrócił się w kierunku Aliquama. Jednak nie zobaczył tego co chciał. Za późno! Khazad po jednym z ciosów padł właśnie na kolana, następnie na twarz, brocząc w krwi.

I wtedy głowę z kanałów wychylił Anzelm. Słysząc odgłosy walki, widząc co się dzieję, a na dodatek nie dostrzegając swojego wózka, złość zaczęła w nim niemiłosierna się zbierać. I widać było, jak kipi cały wewnątrz. Jak gniew w nim zbiera, albowiem ktoś śmiał jego przyjaciół źle potraktować. I wybiegł czym prędzej na powierzchnię i ruszył dzierżąc w ręku oręże, miecz którym sprawiedliwość i śmierć przyniesie.
 
AJT jest offline  
Stary 22-05-2012, 17:53   #258
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Któryś z kompanów zawołał kozaka, kiedy ten z furią w oczach biegł na spotkanie z przeciwnikami. Na szczęście kozak zdążył odskoczyć, zanim ktokolwiek otworzył ogień. Nie blokował nikomu pola widzenia ani też nie stał się przeszkodą dla pocisku. Na całe szczęście, wolał nie zarobić strzały w plecy, bo byłoby to iście niegodne zakończenie dnia.
Ostrzał był genialnym pomysłem, który w momencie uszczuplił grupę przeciwników. Wołodia nie spoglądał na kompanów i ich oponentów. Miał swój cel i to z nim się mierzył. Człek z mieczem wyglądał na szkolonego i zdyscyplinowanego. Wołodia nie czekał aż osobnik popisze się jakimś błyskawicznym cięciem i od razu natarł toporzyskiem. Potężny zamach poszedł z góry, zza pleców kozaka i gdyby trafił przeciwnika pewnie ściąłby go na dwie, równe połowy. Mąż jednak za czasu wyczytał intencje Kislevczyka i zdołał uskoczyć o krok w bok.

Sam nie pozostał dłużny. Jego miecz błyskawicznie świsnął w powietrzu poziomo, na wysokości jego piersi. Kozak był pochylony po wyprowadzonym zamachu, przez co stał się łatwym celem, ale na szczęście nie był tak powolny jak mogłoby się wydawać i również zdołał cudem uniknąć cięcia mieczem.
Wołodia przetoczył się w bok i w krótkiej chwili stanął na ugięte lekko nogi mierząc się wzrokiem z oponentem. Miał poważną twarz, drzewiec topora trzymał zaś pewnie i mocno gotując się na zadanie śmiercionośnego ciosu. Dwójka przeciwników, krótką chwilę badała się wzrokiem, lecz wiedzieli, że nie są na jakiej arenie i nikt tu nie będzie czekał. Wołodia pierwszy skoczył do ataku wyprowadzając cięcie skosem od dołu, co rzadko robi się toporem. Miał nadzieję, że zaskoczy przeciwnika i otworzy mu brzuch.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 23-05-2012, 11:23   #259
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Brak wózka sprawił iż Wujaszek kipiał cały ze złości, a gdy dostrzegł że jego przyjaciołom grozi niebezpieczeństwo sięgnął po broń i ruszył do boju. Szybkim wzrokiem ogarnął pole walki, i ruszył by pomóc rannemu Khazadowi. Zaszarżował na przeciwnika wywijając mieczem i modląc się w duchu by miecz mu nie wypadł z dłoni natarł. Proste cepy na chama, w końcu Anzelm był tylko śmieciarzem. Gdy przypuszczał atak darł się:

- Chamie niemyty, synu orczej dziwki gdzie mój wózeczek ?

Kolejny grad ciosów spadł na przeciwnika. W końcu ranny Khazad, więc trzeba mu pomóc a Wujaszek to umiał najlepiej.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 23-05-2012, 17:31   #260
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pierwszy wróg padł od razu. Aż tutaj dobiegały odgłosy świadczące o tym, że trafienie jest śmiertelne. Po chwili kolejny, z bełtem w czaszce, powędrował do królestwa Morra. Kątem oka Alex ujrzał, że i jego kompani zadają celne ciosy. Ale i oni obrywali. Widać ten, co nasłał tu tych wojaków zatroszczył się o to, by nie były to jakieś obozowe łajzy.

Poczucie radości, jakiego doświadczył Alex po wyeliminowaniu dwóch żołnierzy wnet minęło, gdy na jego drodze znalazł się kolejny przeciwnik. Czy to tamten miał tyle szczęścia, czy to dla odmiany Alexowi los przestał sprzyjać... Rudno było rzec, ale w każdym razie rana była dość bolesna. To jednak nie znaczyło, że Alex miałby zamiar się wycofać, lub (co gorsza) uciec, zostawiając towarzyszy w niewygodnej sytuacji. A skoro już został tutaj, to miał tylko jedno wyjście - zaatakować. Miał nadzieję, że tym razem szczęście będzie o jego stronie.
Pierwszy cios został zatrzymany tarczą, ale za to drugi był już celny. Oby tak dalej...

Słysząc gdzieś zza pleców bojowy okrzyk Anzelma Alex ponownie zaatakował.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172