Pani bosman zwabiona zapachem świeżych naleśników, postanowiła udać się do kuchni. Jej towarzysz spał wciąż snem sprawiedliwego - napracował się poprzedniej nocy. Postanowiła go więc niepotrzebnie nie budzić. Ponieważ jej szlafrok był w strzępach i nie nadawał się do użytku, zarzuciła na grzbiet dużą biała koszulę, zapięła pas z bronią na biodra - bez tego czułaby się jak bez ręki, a nawet dwóch rąk i stopy.
Tak wystrojona, ruszyła do kambuza upolować śniadanie.