Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2012, 12:34   #28
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Mięśnie twarzy starego więźnia napięły się i przez chwile Tobiasz miał wrażenie, że dostrzega na niej kształt uśmiechu. Całość trwała jednak nie dłużej jak jedno uderzenie serca a dla mnicha od efektu ważniejsze było to co go wywołało.
- To była niesamowita akcja - zaczął ponownie Rafael - śmialiśmy się z niej przez kolejne dni...


Dziesiętniczka, która tym jednym manewrem mogła zasłużyć sobie na wdzięczność całego regimentu odprowadzana wzrokiem przez Bastena i Bittricha wręczała nowe dyspozycje Jednookiemu. Herkov spojrzał na dokument przez chwilę analizując jego treść. Z faktu iż jego jedyne zdrowe oko momentalnie się rozszerzyło Nellia zdała sobie sprawę zbyt późno.
- Co to kurwa jest - wysyczał przez zaciśnięte zęby - Sfałszowałaś książęce rozkazy!?
Przełknęła ślinę zaskoczona obrotem sprawy, jak często miało okazać się, że dobrymi chęciami murowane są otchłanie chaosu. Nie mogła jednak wycofać się przyznając do błędu, nadal widziała wszak nikłą szansę powodzenia.
- Melduję, że nie sfałszowałam ani słowa, otrzymałam dokument dokładnie w takiej formie i od razu przekazuję panu.
W słowach kobiety na pewien pokrętny lekko sposób nie było ani krzty kłamstwa, a mimo to wpatrzone w nią oko dowódcy budziło w niej niepokojące wyrzuty.
- I chcesz kurwa powiedzieć, że Edelberg zapomniał wspomnieć o tym detalu rozkazu?
- Sam pan wie, że nie darz nas szczególną miłością, może po prostu mu się ZAPOMNIAŁO.

Ostatnie słowo wypowiedziane było w taki sposób, że nikt nie mógłby mieć wątpliwości co do stosunku podkomendnej Jednookiego do dowódcy stanicy.
- Jeśli w tej sprawie jest cokolwiek nieuczciwego, to uprzedzam cię Erikson, że osobiście wykonam chłostę czerpiąc dziką satysfakcję z każdej krwawej pręgi na twoim grzbiecie.
- Tak jest!
- Nim wzejdzie słońce chce widzieć mój regiment gotowy do wymarszu -
dodał już wyraźniej spokojniej - załatw sprawę koni.
- Tak jest.

Uśmiech Erikson rósł proporcjonalnie do odległości jaka zwiększała się pomiędzy nią a oddalającym się setnikiem, a był w równej mierze powodowany faktem iż dostała cichą akceptację swojego planu, co tym iż zdawała sobie sprawę z rodzącej się przed nią szansy..

***

- Jakim prawem - krzyknął zastępujący dowodzącego VI Lekkokonnym Jade Mementa oficer - nic mi o owych rozkazach nie wiadomo...
- No i co w tym kurwa dziwnego -
przerwał mu bez pardonu Horst - gdyby było wiadomo, nie przynosiłbym tego rozkazu na piśmie.
- Coś mi się dziwnym sprawa wydaje jednak.

Lekko otyły, łysiejący już mężczyzna oglądał kawałek papieru w każdą stronę węsząc podstępu. Wszystko wyglądało jednak na w pełni autentyczne i ledwo potrafiący czytać półsetnik nie mógł stwierdzić nic więcej.
- To problem mamy - rzekł z uśmiechem oddając zwój Bittrichowi - bo połowa koni dopieroż co została zabrana na czyszczenie i nie wrócą przed południem, musielibyście więc zaczekać...
- Nie mamy czasu, regiment stoi już gotowy na placu, czekają tylko na konie.

Uśmiech półsetnika wyraźnie się poszerzył, czego nie można było przyznać dziesiętnikom Jednookiego.
- Gdzie je zabrali?
- Na Zakole.

Horst zaklął pod nosem oceniając, że dotarcie na miejsce i przekonanie zajmujących się końmi żołnierzy o prawdziwości rozkazu zajmie zdecydowanie więcej czasu niż otyłemu oficerowi prześwietlenie ich blefu, na jego współpracę nie liczył jednocześnie w najmniejszym stopniu.
- Będziecie musieli więc ruszyć pieszo, by nie rozciągać formacji...
- Chuj nie pieszo. Bierzemy co macie, a po resztę przyślemy jak tylko wrócą znad rzeki.

Obaj dziesiętnicy zdawali sobie sprawę, że powrót do stanicy po konie będzie ogromnym ryzykiem, ale też pozostawienie pozostającym pod komendą Grubego Petera dragonom połowy wierzchowców pozwoli im w szybkim tempie dogonić ciągnące powoli pół setki spieszonych ludzi z Drugiego. Mieć pięćdziesiąt koni, to jednak więcej niż pięćdziesięciu nie mieć. Pozostawała kwestia ich podziału...

***

Otto Herkov nerwowo spoglądał na wciąż nie gotowy do wymarszu regiment, bo choć większość ludzi ustawiła się już w szyku, to nadal brak było kilku starszych rangą. Jedyna dobra nowina była taka, że Edelberg spał jak po długiej libacji i nie zamierzał najwidoczniej pożegnać jego oddziały kilkoma przyjacielskimi słowami.
- Berg - zagadał do stojącego obok półsetnika - o co chodziło z tą akcją w nocy? Ludzie dziwnie gadają.
- O nic -
odparł oschle stary oficer - mają za dużo sił to gadają głupoty. Po całodziennym marszu nie będą mieli ochoty na nic podobnego...
Dowódca nie słuchał jednak jego słów wpatrzony w tuman kurzu wzbijany przez zbliżające się na plac stado koni, oporządzonych, silnych, parskających wesoło wierzchowców, mających prócz całego swojego piękna jedną wadę w postaci swej liczebności.
- Nie jestem pewien, czy czeka nas marsz...

***

Kolumna posuwała się powoli, lecz konsekwentnie na zachód. Szańce Kurwiego Młyna zniknęły im z widoku kilka godzin temu i powoli każdy z nich zapominał o tym co wydarzyło się w nocy. Zmieniając się w siodłach i odciążając pieszych mogli posuwać się szybciej niż gdyby musieli polegać wyłącznie na własnych nogach, acz nadal wolniej niż ewentualny konny pościg jaki mogli wysłać za nimi ze stanicy. Ku ich szczęściu ziółka Zaspanego działały może i z opóźnienie, ale za to na efektach im nie brakło i Edelberg miał nie obudzić się przed wieczorem...
- Wedle raportów ze stanicy posłano za nimi jednak pościg?
Więzień pokiwał głową.
- Nie ma jednak żadnej wzmianki o jego efekcie.
- Więc będziesz musiał zdać się na relację świadka tych wydarzeń, bo tylko dzięki temu, że ów pościg wyruszył, dołączyłem do Psów...
 
Akwus jest offline