Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2012, 13:11   #105
Reinhard
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Sklep RTV wydawał mi się najlepszą z dostępnych kryjówek. W tej chwili bardziej się obawiałem bandytów niż "włóczęgów". Zresztą, niedawna przeszłość bolesnym piętnem przypominała mi o czujności wobec tej drugiej co do stopnia zagrożenia plagi dzisiejszego świata. Bandyci nie przyjdą po sprzęt radiowotelewizyjny - bo i po co?
Po baterie...skląłem się w myślach. Musiałem zabezpieczyć moje lokum, bo miałem zamiar się przespać. Trzeba to jednak było zrobić po cichu, by nie sprowokować zgniłków. Najchętniej opuściłbym rolety antywłamaniowe, ale hałas z tym związany uczyniłby mnie łatwą do zdobycia sztuką mięsa. Korzystając ze słabnącego szybko wspomnienia zachodu słońca oceniłem pomieszczenie, w którym się znajdowałem. Zaparłem wejście krzesłem, by słyszeć, gdyby ktoś usiłował otworzyć drzwi do sklepu. Wyjąłem szablę i udałem się na zaplecze. Kroczenie na ugiętych nogach, ostrożnie, ale bez zwlekania, nie znalazły akceptacji widowni, gdyż nie było żadnej. Drzwi ewakuacyjne były zamknięte, brakowało klucza. Pięknie. Jestem w kiszce z jednym wyjściem. Ogromnym, jeżeli liczyć przeszklone okna koło drzwi frontowych.
Wróciłem do wejścia i zablokowałem je regałem z odtwarzaczami DVD. To był moment największego ryzyka - dla moich uszu hurgot szafy brzmiał jak ryk tsunami. Spędziłem kilka długich minut, nasłuchując, czy monotonne szuranie stóp nieumarłych nie zbliża się do mojego schronienia. Pozdejmowałem artykuły RTV z półek i położyłem na powierzchni przeznaczonej dla klienta - pomiędzy wejściem i oknem a ladami.
Jak mogłem najlepiej umościłem sobie posłanie za ladą, położywszy broń w zasięgu ręki. Po raz kolejny przetłumaczyłem sobie, że lepiej pozostać w butach i położyłem się spać. Chciałem wstać godzinę przed świtem, tak, jak nauczyłem się w leśniczówce, by jak najlepiej wykorzystać światło dnia.
 
Reinhard jest offline