Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2012, 11:55   #106
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Jacek zebrał grupę.
- Dobra. Wojskowi zajmą się znalezieniem Basi. Wiem, że mało to malo romantyczne, ale musimy zająć się innymi sprawami, bo w tym im nie pomożemy, poza tym wyraźnie poprosili o to by zająć się jedzeniem. To powinno ograniczyć władzę jednostki. Dokończmy “budowę” naszego kabrioletu i rajd na Biedronkę. Wystarczy nam paliwa na jeden kurs tam i spowrotem i nie jesteśmy w stanie zabrać wszystkiego tym jednym kursem, ale to nas ostatecznie ustawi tak jak ustawił się Rostowski. To nam pozwoli zabrać się za umacnianie pozycji i przerabianie tego wzgórza w fortecę. Jeśli komuś nie pasuje altruizm, to zsaznaczę, że uczyni nas to krezusami. Pasuje wam taka opcja?
- Jak dla mnie ok. Ja prowadzę. - zaklepał sobie miejsce za kierownicą Michał.
- Słuchajcie, a może znajdzie się gdzieś jakaś przyczepka? Zawsze to kilka butelek czy konserw więcej. - zaproponował po chwili.
- Dacie sobie radę sami, ja idę po Baśkę - powiedział Morris i odszedł od ich grupki.
Jacek przejechał dłonią po twarzy i zatrzymał odchodzącegop Marka.
- Morris... odpowiedz mi na pytanie... o co ci KURWA chodzi? - był bardzo... zirytowany - To my mogli byśmy strzelać fochy, po tym jak, naszczałeś na te sześć lat spędzone razem i na nas, odchodząc bez jednego kurewskiego słowa, odbierając grupie połowę paliwa i samochód, ale to ty zachowujesz się jak byś miał do nas jakieś niewypowiedziane pretensje. Jak by te lata, przelewany pot i krew NIC dla ciebie nie znaczyły. Zabujałeś się w niej czy jak? Nie jesteś w stanie pomóc żołnierzom jej tropić, będziesz tylko kulą u nogi, a nam na prawdę może być potrzebna każda para rąk, szczególnie, że mogą tam być trupy. A z resztą... rób co uważasz... od teraz leję na to ciepłym moczem... Na rajd idzie kto chce. Reszta niech mnie w dupę całuje. - rzucił już rozeźlony i poszedł dalej odpiłowywać dach, po drodze, zamaszystym ruchem przerzucił sobie flamberga przez kark i zawiesił na nim ręce.
Michał pomagał Jackowi, uwijając się jak tylko mógł najszybciej. Zależało im na czasie, a tego nie mieli za dużo. Po za tym zajęcie odciągało go od myślenia o niebezpiecznej podróży, która ich czekała. Nikt nie wiedział czy wrócą, czy sklep nie został już okradziony, czy... “Czy” było zdecydowanie za dużo.

Godzinę później dach (razem z tylnymi siedzeniami) wylądował, ostatecznie, na ziemi, by już nigdy nie powrócić na swoje prawowite miejsce, a z tyłu wóz miał doczepioną przyczepkę.
Michał odpalił samochód i czekał na tych, którzy mieli im towarzyszyć.
Marek po przemyśleniu uznał słowa Jacka i zasiadł w Jeepie.
 
Arvelus jest offline