Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2012, 15:57   #257
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Widząc grupkę, która zebrała się w szyk i nacierała naprzeciw im, niewiele się zastanawiając ruszyli do boju. Byli zmęczeni, ranni, ale pełni zapału. Okrzyki i uderzenia o tarczę dodawały im animuszu. Pierwszy popędził Wołodia, przy nim Eryk, a także Khladin z Aliquamem. Dopiero po chwili zreflektowali się, zatrzymali i ustąpili miejsca strzelcom, sami przyjmując bojową pozycję w gotowości do szarży.

Alexander wymierzył w sam środek szyku przeciwników. Nacisnął spust. Strzał był wprost idealny. Bełt wbił się między żebrami rozrywając przeponę wroga. Gwardzista od razu padł na ziemię charcząc i dusząc się. Niemalże w tym samym momencie strzała Saraid trafiła w nogę napastnika, biegnącego zaraz obok. Ze strzałą w nodze nie był on w stanie dotrzymać kroku pozostałym. Liczba szarżujących przeciwników ponownie się zmniejszyła. Kolejna strzała elfiej wojowniczki rozszyła jeszcze jego bok. Mimo iż Alex nie trafił ponownie, to szanse zdecydowanie się zaczęły wyrównywać.

Dopiero teraz ponownie do szarży, z gromkim okrzykiem, ruszyli przygotowani do walki wręcz wojacy. Każdy obrał innego z wrogów. Obie strony się zderzyły, okrzyki i dźwięki broni trafiających w tarcze przeszyły pobliskie domostwa. Cios Eryka zatrzymał się na osłonie przeciwnika. Tego jednak siła uderzenia tak odrzuciła, że nie był w stanie celnie skontrować. Pozostali też zaczęli się okładać. Walka była bardzo zacięta, żadna ze stron nie ustępowała. Ponownie strzała zraniła gwardzistę, który pozostał z tyłu. Alex dobił go oddając kolejny raz natchniony strzał, bełt trafił wroga dokładnie między oczy.

Aliquam sparował cios wymierzony w siebie. Khazad tracił siły, jeszcze parę chwil temu znajdował się w ciele ohydnej istoty z kanałów, teraz kolejny raz walczył o przetrwanie. Saraid zmieściła bełt w nodze jednego z walczących, co pozwoliło Khaldinowi zadać mu także trafienie. Krasnolud zadawał ciosy jak szybko tylko mógł, jego przeciwnik długo pewnie takich szaleńczych ataków nie powstrzyma. Widać jak się męczy, widać jak z każdy blok pojawia się coraz później. Jednak walczył cały czas, a Khaldin nie mógł wykonać ostatecznego cięcia.

Ostatni z szarżujących gwardzistów minął walczących i obrał ze cel, siejącego śmierć i zagładę, Alexandra. Mężczyzna widząc, że już nie załaduje kolejny raz kuszy, rzucił nią w przeciwnika, szykując się do wyciągnięcia zdobycznego w drodze do Vogelsang miecza. Spóźnił się nieznacznie. Poczuł ból poniżej klatki piersiowej, cięcie wyprowadzone w biegu przez przeciwnika, doszło do celu. Rana nie wyglądała zbyt dobrze, ale nie było też czasu nad tym się zastanawiać teraz, trzeba było walczyć o przetrwanie. Pierwszy kontratak Ranelfa został powstrzymany jednak tarczą.

Eryk tym razem celnie trafił przeciwnika w bok. Mógł mocniej, bo przeciwnik tylko krzyknął z bólu i już po chwili szykował się do oddania akolicie pięknym za nadobne. Weiss zachował jednak uwagę schodząc z linii ciosu. Khaldin tyle szczęścia nie miał, gwardzista znalazł sposób, by zranić potężnego, wściekłego krasnoluda. To już kolejna walka dziś i kolejna rana. Choć stan wojownika był coraz cięższy, to zapał i adrenalina napędzająca jego ruchy, pozostawała na wysokim poziomie. Szczególnie, że kątem oka widział jak jego kuzyn, już ostatkiem sił się broni, to dodawało mu sił. Musiał go wspomóc. Musiał szybko zniszczyć swojego wroga.

W międzyczasie Alexanderowi udało się zranić wroga, co wyrównało nieco ich starcie. Saraid zmieniała miejsce, by znaleźć dogodną pozycję do strzału, jednak wojownicy tak szybko się poruszali, że sprawiało jej to ogromne trudności. Łuk był napięty, czekała tylko na odpowiedni moment. Khaldin zdołał wykonać cios który przeszedł zaraz pod tarczą przeciwnika. Z zadowoleniem dostrzegł, jak krew siknęła na ziemię. Drugie cięcie ruszyło od razu, tym razem głębsze, śmiertelne. Kopnął go jeszcze odpychając na ziemię, odwrócił się w kierunku Aliquama. Jednak nie zobaczył tego co chciał. Za późno! Khazad po jednym z ciosów padł właśnie na kolana, następnie na twarz, brocząc w krwi.

I wtedy głowę z kanałów wychylił Anzelm. Słysząc odgłosy walki, widząc co się dzieję, a na dodatek nie dostrzegając swojego wózka, złość zaczęła w nim niemiłosierna się zbierać. I widać było, jak kipi cały wewnątrz. Jak gniew w nim zbiera, albowiem ktoś śmiał jego przyjaciół źle potraktować. I wybiegł czym prędzej na powierzchnię i ruszył dzierżąc w ręku oręże, miecz którym sprawiedliwość i śmierć przyniesie.
 
AJT jest offline