Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2012, 23:52   #11
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Faktycznie zdawało się że jego zezowate szczęście ponownie uśmiecha się do niego swoją szczerbatą szczęką. Mógł zdzierżyć przegrane w kości, chociaż właśnie topniały jego ostatnie oszczędności, ale kobieta powoli działała na jego nerwy. Nie wiedzieć czemu uczepiła się właśnie jego. Dona powoli zaczęły nachodzić mordercze myśli. Niemalże wyobrażał sobie jak delikatnie krew spływa jej po szyi. Potem naszła go myśl, że tuczne prosiaki miewają mniej słoniny i otrząsnął się z nieco groteskowej wizji. Później nadeszły już całkiem mieszane uczucia.
- Hej, przystojniaku. Może potrzebujesz nieco złota… mam go naprawdę sporo… chcesz? – wyciągnęła mieszek i go otworzyła. W środku było z 30 złotych monet. Szybko go jednak zamknęła i wsunęła pomiędzy swoje przerośnięte piersi. –To sięgnij, jest twój – oblizała drapieżnie usta.
Sakiewka ochroniarza faktycznie świeciła pustkami, nieco zdesperowany skusił się i sięgnął dłonią w kierunku sakiewki.
- Aaaa, najpierw przyjemności, potem zapłata. Poza tym, słonko, strażnicy zajmą się tobą jeśli chcesz to siłą zrobić... chociaż... chętnie skosztowałabym tej siły... - zaczęła się "zalotnie" śmiać.
Don delikatnie wyplątał dłoń z uścisku i przejechał paznokciem od przerośniętych piersi, przez szyję, aż za ucho. Następnie nachylił się nad nią, tak żeby zobaczyła dokładnie kły, dość rzucające się w oczy, kiedy dhampir się uśmiechał i wyszeptał słodko do jej ucha.
- Zapomnij. - Następnie odwrócił się na pięcie i odszedł od stołu zostawiając złoto w kobiecym skarbcu.
- Wrrr... - kobieta dostała ciarek. - Nie myśl, że to koniec przystojniaku. Ja zawsze dostaję to co chcę, z czasem.

Don uśmiechnął się pod nosem. Mogła próbować, chyba faktycznie mógłby zastanowić się nad skosztowaniem jej krwi gdyby naciskała. Stare rodzinne tradycje wcale tak łatwo nie ginęły, czasem zdarzało się że zlizywał krew z ostrza. Jakkolwiek odwrócenie się miało zbawienny skutek, uniknął oślepiającego błysku, który dobiegł zza jego pleców i oszczędził mu chwilowego oślepienia. Odwrócił się zobaczyć co dokładnie się działo. Nie wyglądało to najlepiej. Ktoś chciał oskubać Saula Vancaskerina a przy okazji wszystkich, którzy zapłacili za wstęp, jednocześnie faktycznie idąc z duchem turnieju próbowali oszukiwać. Wyciągnął swój wierny tasak.


- Padnij kto może, ostre przedmioty w użytku - rzucił żeby w miarę oczyścić sobie drogę i ruszył w stronę czarodzieja. Zdawało się że musiałby sobie wyrąbać drogę przez jednego ze zbirów, ale wziął już na to poprawkę. Jego stopy szukały pewnej ścieżki w zbieraninie oślepionych ludzi a jego ostrze drogi do ciała pierwszego z bandytów. Nie był sam, przynajmniej dwóch innych wydawało się działać w kierunku udaremnienia napadu.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline