Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2012, 14:32   #222
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mag popatrzył na nich zdziwionym wzrokiem.
- Mam wam życzyć bezpiecznej podróży? Czy szybkiej? - spytał
- Szybkiej, mistrzu - odparł uprzejmie kapłan. - I bezpiecznej. Chociaż nie o same życzenia nam chodzi, tylko o to, żebyś stworzył...
- Nie tworzę magicznych przedmiotów na zamówienie
- wszedł w słowo Xanderowi czarodziej, mimo iż nie wiedział o co ten chce poprosić.
Xander nawet się nie skrzywił, chociaż zaczął podejrzewać maga o głuchotę albo złośliwość.
- Chodzi o stworzenie portalu, mistrzu - wyjaśnił uprzejmie. - Stąd, czyli z Arabel, do Yhaumn.
Czarodziej popatrzył na niego dziwnym wzrokiem.
- Ale wiesz, wiewiórki nie są smaczne jeśli ich nie obierzesz przed podgotowaniem - powiedział szeptem ale na tyle głośnym, że i Tim i Xander mógł to usłyszeć.
- Portal powiadasz. - Podrapał się po głowie.
- Dobrze, ale przysługa za przysługę - dodał po chwili.
- A nie wystarczy portal za garść złota i klejnotów? - spytał Xander. Przysługi bywały kłopotliwe i zwykle zajmowały dużo czasu. - Chyba, ze to ma być tam, w Yhaumn.
- Czy sądzisz, że potrzebuję złota czy klejnotów?
- spytał mag, wskazując ręką na znajdujące się za jego plecami meble i dywany, bogato zdobione świeczniki i obrazy. - A przysługi potrzebuję tutaj, na miejscu.
- Kiedy?
- spytał Xander. - I jakiej? Nie zabijamy ludzi na zamówienie.
- Kto mówi o zabijaniu? Poza tym, na zabójcę to ty mi synku nie wyglądasz
. - Z uśmiechem dziadka mówiącego wnukowi, iż ten jest za młody na zabicie smoka popatrzył na Xandera.
- W mieście panoszy się doppelganger. Podszywa się pode mnie, niszcząc mi reputację i kradnąc mi pieniądze. Masz go złapać - powiedział mag.
- Potrawka z bobra powiadasz? To może być ciekawe... - wyszeptał ponownie w lewym kierunku.
- Podszywa się, mistrzu? - spytał Xander. - To jak niby mamy go rozpoznać? Skąd mamy wiedzieć, że rozmawiamy z tobą, a nie z nim? W tej chwili na przykład.
- Czy gdybym był oszustem, to byłbym na tyle głupi żeby wydać na siebie samego wyrok? Poza tym w moim domu nikt po za mną nie może używać magii
- dodał z pięknym uśmiechem.
- Hmmm... - - chrumknął Tim zdziwiony jakby dostał obuchem po głowie. Zakasał rękawy i wypaplał szybko jakieś małe niewinne zaklęcie, żeby wyczarować świetlną kulę.
Po kilku słowach wypowiedzianych przez Tima nie stało się kompletnie nic. Nie powstało nic, nawet mały świetlik. Jak się okazało, słowa czarodzieja niosły prawdę.
- Łaaaaaał. Fascynujące. Zaiście fascynujące - uradował się Tim z nowego odkrycia - Co to jest? Jak to tak? A Ty możesz? Yyyem znaczy Pan może?! - dopytywał czarodziej - Czytałem kiedyś o antymagii. Albo strefach martwej magii. Albo o strefach dzikiej magii. Nooo jest tego trochę ale to chyba nic z tych rzeczy skoro to tylko na wybranych działa. Hmmm hmm. Fascynujące naprawdę... - podniecał się niziołek
Mężczyzna patrzył z rosnącą fascynacją na trajkoczącego niziołka.
- Powiedz mi, nie sprzedałbyś mi go? - zwrócił się do Xandera.
- Heeęę?! - kwiknął zaskoczony Tim - No raczej nie, raczej nie. Chyba, że nagle się Arabel zmieniło w Thay albo Shaar albo jakieś inne paskudztwo. Ale nawet wtedy tanio skóry nie sprzedaję ot co! No chyba, że masz spory zbiór magicznych ksiąg i dupereli. To wtedy mogę rozważyć samosprzedanie się. To jak to jest z tym czarowaniem hmm? Jeśli to nie tajemnica.
Mag wyraźnie się obruszył na słowa małego maga.
- Nie to nie, twoja strata. I nie dowiesz się co takiego zrobiłem że nie rzucisz tu czaru! - na koniec pokazał Timowi język, niczym kilkuletnia obrażona dziewczynka.
Zbiło to niziołka nieco z tropu. Mistrz Quintus był dziwną osobistością. Można chyba było nawet powiedzieć ‘osobliwością’. Niemniej jednak swoją renomę sobie wyrobił.
- A odpowiadając na wcześniejsze podejrzenia to nie na siebie samego, tylko na prawdziwego mistrza Quintusa - odparł niewzruszony Xander. - Jak zatem mielibyśmy go odróżnić od oryginału?
- To już zostawiam wam, drodzy poszukiwacze przygód. Bo za takich można was brać, prawda?
- spytał przyglądając się uważnie Timowi.
- Masz śmieszny brzuszek - dodał głosem kilkuletniej dziewczynki.
- Że ja? Jaki znowu brzuszek? - obudzył się Tim sądząc, że to było do niego - Primo - nie mam brzuszka. I primo - nawet jeśli to jest to mięsień swego rodzaju. A tak przy okazji - może dałoby się dostać jakieś zwoje które mogłyby nam pomóc na doppelgangera? Hmm na ten przykład może zwój prawdziwego widzenia? No to by było cacuszko. Ale zaraz zaraz. Jaki problem jest z tym doppelgangerem, że tak przedni mag sam sobie z nim nie może poradzić a sądzi, że tacy dwoje jak my sobie poradzimy?
- Jaki jest problem, jaki jest problem... - przedrzeźniał wyraźnie zły niziołka.
- Taki, że nie ruszam się z wieży! Po za tym co cię to obchodzi?! Mam dla was zadanie, w zamian za wykonanie którego dostaniecie to czego chcecie. Jaśnie wielmożny pan ma jeszcze jakieś pytania? - dodał ociekające ironią pytanie, na które nie oczekiwał odpowiedzi.
- No tak. W zasadzie jedno. - mały mag wyraźnie nie był zrażony sarkastycznym tonem Quintusa - No o ten zwój chodzi - Prawdziwe Widzenie. Czy jakoś tak. Albo może jakieś cacuszko, które rzecz jasna zostanie zwrócone, a które ma taką wspaniałą właściwość?.
Mężczyzna popatrzył na Tima dziwnym wzrokiem. Po chwili nachylił się do niego błyskawicznie i ze śmiechem zaczął łaskotać go po brzuchu.
- Ach, Ty i ten Twój brzuszek, jaki on śmieszny! - mag zdawał się być na prawdę nie lada dziwny.
Tim stał jak wryty totalnie zbity z tropu. Mina niziołka mówiła zresztą sama za siebie gdy spoglądał z konsternacją to na maga, to na swój brzuch no znowu na Xandera, który był równie osłupiały co Tim. Chociaż on przynajmniej nie był molestowany przez podstarzałego maga-dziwaka, który chciał go kupić.
- Przedmiot powiadasz, cacuszko - powrócił do tematu kiedy skończył zabawiać się z brzuchem Tima.
- Coś się znajdzie - dodał i ruszył w głąb swojej “posiadłości”. Kilka przekleństw, huków i stłuczonych elementów później powrócił, dzierżąc w dłoni zwój.
- Proszę - podał niziołkowi.
- Wspaniale. Chociaż od przybytku głowa nie boli i gdyby było więcej to chętnie kupimy.
- Co za bezczelny grubasek. Ale jaki słodki! Hihi - śmiejąc się pod nosem ruszył ponownie do wnętrza wieży. Po chwili przyniósł kilka tub ze zwojami.
- Coś w nich znajdziesz na pewno. A teraz sio, grubasku! - zaczął wyganiać mężczyzn na zewnątrz.
- I nie wracajcie mi bez tego szachraja!
Tim przyjął tuby od Quintusa cały czas mając przedziwny wyraz twarzy, który nie zmienił się już aż do wyjścia z wieży i niziołek nie był w stanie wycedzić ani słowa póki nie stanęli na powrót poza posiadłością maga, a drzwi za nimi zamknęły się. Musiał to być niezły widok - Tim obładowany tubami z szerokim uśmiechem wykwitającym na jego twarzy gdy na nie patrzył i spojrzeniem bezmyślnego orczego niemowlaka.
- Przedziwne spotkanie - zdołał tylko wydusić, co jak na jego standardy było wyjątkowo zdawkowym stwierdzeniem.
- Co tam masz ciekawego, Timie? - spytał Xander.
Tim, radosny niczym dziecko, co zamiast cukierka dostało ich całą garść, zaczął sprawdzać zwoje.
- Tu mam prawdziwe widzenie. To jest to samo. Jakieś leczenie - wyliczał dalej Tim, wręczając zwój Xanderowi. - Wykrycie zła, identyfikacja. I dwie kolejne. O, polimorfia - uśmiechnął się jeszcze radośniej. - Tego się nie spodziewałem.
- On zapewne zgarnął kilka, jakie miał pod ręką, nie patrząc nawet, co komu daje - powiedział Xander. - Od czego zaczynamy?
- Najpierw trzeba by pochodzić i popytać
- odparł Tim. - Skoro Quintus nie wychodzi ze swojej wieży, to ten drugi Quintus musi być doppelgangerem. A jak już go znajdziemy, to rzucę prawdziwe widzenie. - Tim postukał w tubę ze zwojem. - Będziemy mieli pewność. A potem złapiemy. Ale to już twoja rola. - Mały Mag uśmiechnął się rozbrajająco.
- W takim razie przyda nam się jakiś worek i coś z magii, żeby go unieruchomić - powiedział Xander. - Ale w tej materii zdaję się na ciebie i twoje pomysły. Pajęczyna, unieruchomienie, worek plątonogi... Z pewnością wiesz na ten temat więcej, niż ja.
Tim skinął głową. Ruszyli na małe zakupy. I na poszukiwanie fałszywego maga.
 
Kerm jest offline