Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2012, 01:49   #429
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Konflikty w drużynie poczęły coraz bardziej się zaogniać. Kiedy Twardy niemal znokautował Gracjana, wszyscy na moment zamilkli. Ragnar przez chwilę sam nie był pewien czy nie będzie trzeba kogoś uspokoić siłowo. Prawdę mówiąc spodziewał się podobnego zagrania po Twardym. Nie, żeby nie odczuł pewnej dozy satysfakcji kiedy wyszczekany magus dostał w te swoją przemądrzałą paszczękę. W niektórych chwilach trzeba było użyć metody silnej ręki. Zbytnia swoboda doprowadzała do lekceważenia, a lekceważenie do przykrych skutków. A taki właśnie skutek mogli przed chwilą obserwować. Gracjan otrzymał swoją szansę by oddać sztylet, skoro nie chciał z niej skorzystać, trudno, ale przedmiot ten był niebezpieczny i Ragnar wiedział o tym najlepiej ze wszystkich. Przez chwilę myślał, czy nie zwierzyć się całej tej zbieraninie z jego wizji Idalgi, ale w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Już wystarczająco się wydarzyło. Oczywiście nie zamierzał trzymać tego w całkowitym sekrecie, miał zamiar powiedzieć o tym wszystkim kiedy już dotrą bezpiecznie na zamek i ochłoną. Te jaskinie źle na wszystkich oddziaływały.

Przez całą podróż Ragnar był mniej zrzędliwy niż zwykle. To już było coś, w końcu odnieśli spory sukces. Odratowali łowczynię czarownic, której wdzięczność może się okazać wielce przydatna w nadchodzących mrocznych czasach. Na horyzoncie zaś rysowała się już wspaniała nagroda w złocie, którą mieli otrzymać od lorda. A co przyniosą dni następne? O to Ragnar się już nie martwił. Ważne aby miał ciągle co pić i z kim się bić.Więcej mu do szczęścia nie było trzeba. W drodze do zamku miał baczenie na młodego Gracjana, ot tak, na wszelki wypadek. Żeby czasem nie zrobił czegoś głupiego i nie zechciał odebrać sztyletu niziołkowi albo wsadzić kosy pod żebra Twardemu. Na całe szczęście nic takiego nie miało miejsca. Na chwilę zapomniał o Idaldze i jej plugawej zjawie.

Wieści, które przekazał im von Walter nie były pocieszające. Przynajmniej dla większej części grupy. Ragnar był w pewien sposób zadowolony, bo szykowało się kolejne zajęcie. Prawdą już jest niestety okrutną, iż wojownicy żyją z wojny. Bardziej niepokojąca była natomiast wieść o samospaleniu się Roderyka. Mężczyzna co prawda był zdrowo szurnięty, ale kiedy udało się przekształcić go z żebrzącego szaleńca w schludnie ubranego, zdawał się o wiele spokojniejszy. Jak widać była to tylko cisza przed burzą. Na prawdę nadchodziły mroczne czasy. "Czerwonemu" nie było szkoda Roderyka, wiedział, że człek ten znalazł ukojenie w śmierci. Ciągłe wizje na jawie raczej uniemożliwiały dalsze normalne życie. Miał tylko nadzieję, że jego dusza prawidłowo trafiła do królestwa ludzkiego bóstwa Morra mimo skazy Chaosu jaką nosiła jego cielesna powłoka. Zdecydowanie trzeba było się jutrzejszego dnia dobrze uchlać. Dobre piwo powinno ukoić skołatane nerwy. Ale pierw drużyna musiała omówić parę spraw...
 
Blackvampire jest offline