Małe skurczybyki nie stanowiły większego zagrożenia, ale nie były też małymi dziećmi. Rzeźnik trafił soczyście pierwszego szczura, co się mu nawinął, jednak drugi zaraz do niego doskoczył i zranił go w rękę. Na szczęście tylko draśnięcie mieczem. Nathander nie miał tyle szczęścia w potyczce i dostał kulę w bebechy... Na całe szczęście dowódca został pochwycony a reszta ścierwa spieprzała gdzie się dało.
Widząc słaniającego się Zedera Pieter bez zwłoki podbiegł do człeka.
- Dureń - syknął - bieganie z dziurą w brzuchu to nie najlepszy pomysł na przeżycie. Zdejmuj tę skórę. - gdy ranny pozbył się pancerza Pieter wyjął już bandaże - Żadnego wyjmowania kuli, chyba że tak śpieszno ci do krainy Morra. Wypuść powietrze. - polecił i obwiązał Nathandera tak ciasno jak się dało - Nie szalej bo zdechniesz. |