Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2012, 12:47   #79
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
-Wszyscy w tył! Nie atakować bez potrzeby!- krzyknął Ishir samemu idąc kilka kroków w przód.
Spojrzał z gniewem w oczach w stronę zbliżającego się przeciwnika. Czuł, że Gniew gdzieś tam w ciemnych zakamarkach jego umysłu budzi się by ruszyć do walki. Wiedział, czym mogłoby się to skończyć. Nie miał zamiaru do tego dopuścić. Wyverna była dla niego zbyt cenna. Namiastka łącząca go z przeszłością, zwierze, którym powinien się opiekować. Nie mógł jej zranić. Całe to zaufanie szlag by trafił. Musiał rozdzielić ją od ucznia Wodnego Smoka. Łatwo by poszło gdyby stworzenie go pamiętało. Nie był jednak pewny czy rok bez kontaktu to nie za długo na zachowanie jakichkolwiek więzów. Musiał jednak zaryzykować. Wyciągnął przed siebie otwartą dłoń. Nie by zaatakować, lecz by dać wyvernie się poznać. Na wszelki wypadek był przygotowany w każdej chwili do pokrycia się elektryczną skórą i ucieczki.
Pikująca wyverna na chwilę zaczęła zwalniać a jej źrenice rozszerzyły się lekko, potem jednak z rykiem ruszyła na chłopaka, który na szczęście dzięki swemu czarowi uniknął paszczy pełnej zębów. Gad ponownie wbił się w powietrze a uczeń wodnego smoka swym delikatnym lekko tajemniczym głosem oznajmił. - Nie sądziłem, że po roku będzie Cie pamiętać. To bardzo interesujące. -stwierdził zamyślony po czym pognał potwora do kolejnego ataku na elektrycznego maga.
Ishir nie przejął się specjalnie ani atakiem, ani słowami przeciwnika. Ponownie stanął w miejscu z wyciągniętą ręką.
-Wiem, że Cię zostawiłem. – zwrócił się do stwora -Niestety nie ode mnie zależała ta przerwa w naszych kontaktach. Zostałem porwany. Każdego dnia myślałem o Tobie i o Maii. – niebieskowłosy mówił jak do osoby, delikatnym, przepraszającym głosem. –Daj mi szansę poprawy. Nie proszę o wiele. Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić. Daj mi szansę przeżyć. Proszę.
Mag i tym razem nie zamierzał walczyć. Wymagając od kogoś dania szansy samemu powinno się ją dać. Oprócz tej chciał dać jeszcze jedną ostatnią okazję do wybaczenia. Później musiał już walczyć.
Wyverna ponownie zapikowała... ale chyba Ishirowi udało się wywołać wspomnienia u swego zwierzaka, bowiem ten zamiast go zaatakować, wylądował wraz ze zdziwionym uczniem wodnego smoka kilka metrów od chłopaka. I spoglądał to na zamaskowanego to na Ishira. Wodny mag prychnął i zeskoczył z grzbietu stwora.
- Mogłem się domyślić że to nie zadziała...- mruknął po czym zwrócił maskę w stronę elektrycznego maga. - Dawno się nie widzieliśmy.
-Ano dawno. - przytaknął niebieskowłosy. -Dałbyś mi chwilę na przywitanie się z wyverną? - zapytał wyraźnie uradowany z takiego obrotu sprawy.
- Nie krepuj się. -prychnął zamaskowany.
Ishir powoli zbliżał się do zwierzaka. Szedł z wyciągniętą dłonią i wyprostowanymi palcami. W razie nagłej reakcji stwora mógł mieć nadzieję, że straci tylko palce. Gdy wyverna nie zareagowała złowrogo położył rękę na jej pysku i pogłaskał ją.
-Stęskniłem się. Bardzo. Gdy tylko stąd odejdziemy wynagrodzę Ci każdy dzień rozłąki. Teraz jednak bądź tak grzeczna i idź do moich towarzyszy. – mag ręką wskazał miejsce gdzie stali jego sprzymierzeńcy. –Bardzo nie chcę by stała ci się krzywda.
Niebieskowłosy odwrócił się do swojego przeciwnika.
- No teraz gdy powitanie mamy za sobą możemy zaczynać. – powiedział przyjmując postawę bojową. –Chociaż nie. Najpierw bądź tak miły i powiedz jak udało ci się zdobyć mojego zwierzaka?
- Byliśmy w twoim domu jakiś rok temu, Stein kazał go przeszukać. Nie znaleźliśmy ani Ciebie ani tego co chcieliśmy więc przynajmniej zabraliśmy sobie wyverne. -stwierdził zamaskowany.
-Rozumiem. - odparł Ishir. -Czyli dla świętego spokoju muszę zabić ciebie, twojego mistrza i tego doktorka? - mag spojrzał dziwnie na księdza. -O jakości życia decyduje ilość wrogów, tak? Więc moje życie musi być wyjątkowe. - powiedział ni to do siebie ni do kogoś niebieskowłosy.
Elektryczne szpony pojawiły się na czubkach jego palców zarówno u rąk jak i nóg. W dłoniach zwróconych w kierunku przeciwnym niż stał wodny mag zaczęły formować się pioruny, które wielkością nie miały przekroczyć obwodu dłoni.
- Z tego co pamiętam ostatnio ty zaczynałeś. Więc teraz moja kolej.
Chłopak zgiął się lekko i pokryty żółtą elektrycznością, trzymając ręce wzdłuż ciała ruszył do ataku. Chciał zbliżyć się do przeciwnika i markując atak z bliska uderzyć w niego piorunami.
Zamaskowany odskoczył zgrabnie do tyłu, i kontynuował takie odskoki obserwując Ishira.
- Przez ten rok sporo ćwiczyłem, mam nadzieje że mnie nie zawiedziesz. - mówiąc to wyciągnął dłoń i rzekł. - Water Magic: Whirpool. - a w jego dłoni pojawił się mały wodny wir którym cisnął w Ishira. Chłopak wiedział że nie dobiegnie do oponenta przed koniecznością uniku, tak więc cisnął w niego stworzonymi piorunami. Zamaskowany zgrabnie uskoczył przed pierwszym, ale drugi zakręcił w powietrzu młynek i ugodził w plecy wodnego smoka wywołując jęk bólu jak i tworząc charakterystyczny szary dymek spalonego ubrania.
Atak oponenta jednak też dosięgnął Ishira. Wir powiększył się niespodziewanie i uderzył w niebieskowłosego sprawiając, że ten poczuł się jak mocno wirujące pranie. Nogi chłopaka oderwały się od ziemi, zemdliło go, zaś słup wody począł rosnąć w górę niosąc Ishira ze sobą w powietrze. Rozsądek podpowiadał że jak najszybciej trzeba opuścić wodną pułapkę.
Niebieskowłosy nie najlepiej czuł się wirując w powietrzu. Mózg dostarczył mu wiele różnorodnych pomysłów oswobodzenia się z wiru, lecz pomysły te dość szybko przebiegały przez jego głowę nie pozostawiając po sobie większego śladu. W końcu chłopakowi udało się podjąć decyzję. Klasnął w dłonie… zalewając przestrzeń oślepiającym blaskiem. Jeśli zaklęciem sterował zamaskowany teraz powinien się zdekoncentrować tracąc nad nim kontrolę. Gorzej, jeśli zaklęcie działało samoczynnie. Wtedy pozostawało skorzystać z kombinacji Levitation oraz połączenia dwóch piorunów kulistych w celu stworzenia odpowiedniego wybuchu.
Blask zalazł okolicę, i po chwili ir zniknął, a Ishir tyłkiem gruchnął boleśnie o ziemię. Dao to czas zamaskowanemu na doprowadzenie oczu do jako takiego porządku.
- Całkiem nieźle. -zaśmiał się delikatnie jego oponent i wystawił jedną dłoń przed siebie ruchem palców zachęcając Ishira do ataku.
- Jesteś pewny że nie chcesz pomocy?!- krzyknął z “widowni” Joghurt.
-Tak. Jestem pewien. – odpowiedział Ishir podnosząc się z ziemi i rozcierając sobie tylnią część ciała. –Ty też sobie nie najgorzej radzisz. - uśmiechnął się do zamaskowanego.
W dłonie chłopaka ponownie zaczęły formować się pioruny kuliste. Tym razem były one niebieskie.
-Źle do ciebie podszedłem. Muszę zmienić taktykę. – powiedział niebieskowłosy wystawiając przed siebie ręce.
Dwa pioruny kuliste pomknęły w stronę ucznia wodnego smoka, dwa kolejne zaczęły formować się w dłoniach elektrycznego maga, który ruszył w stronę przeciwnika. Licząc, że pierwsze trafienie wystarczająco naelektryzowało zamaskowanego pociski powinny same nakierować się na jego ciało. Te w dłoniach posłużyć miały do zbicia ewentualnego kontrataku lub powiększenia szkód wcześniejszego uderzenia.
Zamaskowany uśmiechnął się i wyskoczył w górę nad piorunami kulistymi, myśląc ze te pofruną dalej na spotkanie ściany górskiej twierdzy. Jednak na jego twarzy skrytej pod maską na pewno musiało malować się zdziwienie gdy atak odbił się pionowo w górę i uderzył w jego nogi tworząc dwa małe niebieskawe wybuchy, które podrzuciły osobnika jeszcze wyżej. Rywal Ishira jednak szybko przezwyciężył szok i zaskoczenie i okręcił się w powietrzu, tak że teraz spadał bokiem, maską w stronę elektrycznego oponenta. Wystawił przed siebie dłoń w znany już elektrycznemu magowi sposób- “na pistolet.” Z wyciągniętego w stronę Ishira palca wystrzelił z wielka prędkością wodny cienki pocisk przy akompaniamencie słów. - Water Magic: Rapid fire.
Ishir jednak przygotowany na kontratak posłał w pocisk wody pioruny kulisty, który zderzył się z wodnym strzałem. Jednak młody wodny smok musiał sporo ćwiczyć, bowiem przy zderzeniu, jego wodna igła rozbiła się na kilka mniejszych, które strzeliły w losowych kierunkach. Kilka uderzyło w drzewa, inne przeleciały nad głowa widzów tej walki, zaś jedna drasnęła policzek Ishira, rozcinając go do krwi.
Lekki grymas bólu pojawił się na twarzy niebieskowłosego. Gdzieś tam na dnie jego umysłu zaczął budzić się do życia Gniew. Ciche nieartykułowane pomruki rozchodziły się coraz głośniej w głowie chłopaka. Nie mógł w obecnej chwili pozwolić dojść mu do głosu. Zużycie energii magicznej byłoby zbyt wielkie.
„-Użyj mnie.” – Ostrze będące świadkiem rozważań chłopaka przemówiło w jego świadomości. „-Wtedy szybko wygramy.
„-Nie to pojedynek jeden na jednego. Z tobą nie byłoby równych szans.
„-Ale on jest od ciebie….
Ishir zagłuszył słowa swej broni kilkoma obrazami z przeszłości. Kilka z nich dotyczyło pojedynku z San-Nu-Linem, inne z Wodnym Smokiem i jego uczniem, jeszcze inne walki z Varsem.
„-Oni też byli lepsi. To jeszcze o niczym nie decyduje.” – powiedział spokojnie.
„-No niech ci będzie. Więc co zamierzasz?
”-Zobaczysz
Elektryczność otaczająca ciało chłopaka zaczęła zanikać. Pewna jej część zaczęła płynąć do dłoni, gdzie formowały się pioruny kuliste. Z punktu najbardziej oddalonego od skóry maga zaczęły wyrastać małe groty strzał.
-[i]Thunder Cannonade: Arrows![/i] – żółte, elektryczne strzały pomknęły na spotkanie z przeciwnikiem.
Nie to miało być jednak głównym celem ataku. Ishir skrzyżował na piersi ręce. Powietrze wokół nich zaczęło lekko, niemal niezauważalnie drżeć.
-Body Control – wyszeptał niemal niesłyszalnie młodzieniec.
Drżenie pomknęło na spotkanie z rękami zamaskowanego.
Gdy tylko zamaskowany wylądował na ziemi odbił się od niej unikając pierwszej porcji elektrycznych strzał, następnie slalomem ruszył w stronę Ishira, zaś elektryczne ataki rozbijały się o glebę obok niego, rozsadzając ją i posyłając w przestworza grudki ziemi i kępki trawy, ale samemu wodnemu magowi po za pobrudzeniem ubrania nie zrobiły wiele. W czasie tego biegu mag w masce wypowiedział zaś kolejną formułę. - Storm Fist. -a jego dłoń otoczyła wirująca woda, ten atak fizyczny zapowiadał się na naprawdę groźny.
Cóż jednak z tego, skoro kontrola ciała zadziałała bezbłędnie! Ishir przejął kontrole nad oboma ramionami młodziana, ba ponadto wykorzystał jego własne sztuczki przeciw niemu! Okryta wodą ręka, bowiem ku zdziwieniu przeciwnika, nagle uniosła się i gruchnęła go w twarz aktywując zaklęcie. W maskę oponenta ugodził potężny wir wodny, który oderwał go od ziemi i posłał parę metrów dalej, gdzie to wątłe ciało przeciwnika Ishira gruchnęło o drzewo i osunęło sie po nim, zaś Ishir wciąż miał kontrole nad rękami oponenta.
Niebieskowłosy uśmiechnął się pod nosem lekko. Zaczął powoli zbliżać się w stronę ucznia Wodnego Smoczego Zabójcy. Z każdym krokiem rozkładał coraz bardziej ramiona. Dla niego nie miało to żadnego skutku. Dla przeciwnika powinno skończyć się wyłamaniem rąk, lub zmotywowaniem do walki o zerwanie czaru. Elektryczny mag zamierzał zbliżyć się do zamaskowanego na odległość wyciągniętej nogi i niezbyt kulturalnie, lecz zapewne boleśnie kopnąć go w krocze stopą zaopatrzoną w elektryczne pazury. Żółta elektryczność pokryła ciało chłopaka. Nie zamierzał jej użyć do obecnego ataku. Była swoistym wyjściem awaryjnym w przypadku złamania kontroli.
W czasie gdy niebieskowłosy zbliżał się do wroga powoli wyłamując mu powoli ręce, ten uniósł twarz z której zsunęła się pogruchotana od magii wody maska... ukazując twarz... no właśnie twarz kobiety!



Było to lekkie zaskoczenie, aczkolwiek mogło tłumaczyć delikatny głos osobnika. Uczeń, a dokładniej uczennica wodnego smoka otworzyła usta z których niespodziewanie strzelił strumień wody, trafiając Ishira w pierś i posyłając go na ziemię, co spowodowało przerwanie koncentracji i rozwianie czaru. Jego oponentka wykorzystała to od razu wracając zgrabnie do pozycji stojącej i składając ręce jak do modlitwy, zapewne szykowała jakiś potężniejszy atak.
Ishir odwrócił się na brzuch. Czyli jednak sen był prawdziwy. Dobrze go pamiętał do tej pory. Uczennica Wodnego Smoka i jakiś doktorek. Stein…
- Levitation… -
Ciało niebieskowłosego uniosło się lekko ku górze. Powietrze pod nim zaczęło wirować.
- Lighting Claws: Wolverine Attack
Z kostek u dłoni chłopaka wystrzeliły elektryczne szpony, dzięki którym mógł przejść do kolejnego kroku planu.
W dłoniach chłopaka zaczęły formować się pioruny kuliste, które zaczął łączyć ze sobą. Następnie z palców u dłoni wystrzeliły kolejne elektryczne szpony, które podbiły go do góry. Wykorzystując to Ishir odwrócił się w powietrzu i rzucił kulą w przeciwniczkę.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline