Alvari odwrócił się od przybysza rozglądając się za swoją kolczugą. Gdy znalazł ją czekała go jeszcze krótka walka by ją naciągnąć. Dopiero teraz poczuł się pewny.
Nie miał czym zakryć krwii na ubraniu, zbroja była jedyną opcją.
Ponownie spojrzał na swego lekarza. Potarł lewy nadgarstek, poluzował też pas z mieczem. Wydał z siebie coś co przypominało westchnienie. -Nie bardzo mam ochotę przyciągać zbyt dużą uwagę a moje opatrunki zostały w stajni. Pójdziemy po nie. Ten cholerny karczmarz pewnie zarząda jeszcze więcej złota jeśli się dowie że ma trupa w tej swojej ruderze. Najlepiej będzie jeśli ubierzesz coś bardziej stosonwego i opatrzysz mnie w stajni...
Starał się zamaskować ból. Jest ciemno chyba nikt nie zuważy różnicy.
__________________ Arriving somewhere but not here |