| praca zbiorowa cz. 3 Teresa poczekała aż Gawron wyjdzie z Dominiką do pokoju obok, dopiero wtedy podniosła się z krzesła. - Wydaje mi się, że już na wstępie powiedziałam - Bułka wbiła tępy wzrok w stół, gdzieś pomiędzy śledziami a sałatką. - Skoro mamy z Hirkiem na sumieniu paragraf dziewiąty i piąty a wyjaśniło się, że on zawinił w dziewiątce to chyba mnie zostaje piątka, prawda? Z tym się wiąże obrączka. I dziękuję Basiu, że ciągniesz mnie za język przy obcej osobie. Rozgadajmy wszystkim, że Bułka kogoś zabiła, osiedlowe babcie będą miały o czym gadać przez miesiąc. Obawiam się jednak, że aż tak sensacyjnie nie będzie. Aborcja jest może moralnie wątpliwa ale jak ostatnio sprawdzałam, była jeszcze w tym kraju legalna. To by było tyle. I co Basiu? Masz jakiś pomysł jak to naprawić? - nie uszedł uwadze chłodny cyniczny ton Bułki, która na powrót opadła na krzesło. Grzesiek na moment ukrył twarz w dłoniach i wypuścił głośno powietrze z płuc. Kiedy spojrzał na pozostałych, jego twarz zdawała się nie wyrażać niczego poza determinacją. - Zostawmy grzechy póki co, dobrze? Dlaczego dziewięć i pięć, a nie odwrotnie? Czemu nie pięć i dziewięć, czemu kolejność jest inna?- spojrzał na pozostałych, chcąc skierować rozmowę na ten temat.- Gdyby chodziło o przykazania, po co mieliby zamieniać kolejność? Załóżmy więc, żę chodzi o coś innego, gdzie kolejnośc liczb ma znaczenie. Numer mieszkania w tej kamienicy, już Bułka sprawdziła, pudło. Ale może to być gdzie indziej, nie możemy tego wykluczyć. Może to liczba, dziewięćdziesiąt pięć, ale wątpię, pojedyncza liczba może tyczyć się wszystkiego, a mam wrażenie, że ta podpowiedź jest znacznie bardziej konkretna. Dalej, pismo święte. Może chodzić o dziewiątą księgę z kolei i piąty rozdział, a może o dziewiąty rozdział i piąty wiersz jakiejś konkretnej księgi. Co jeszcze?- zakończył Wichrowicz, chcąc zachęcić reszte do burzy mózgów. - Może o dziewięćdziesiąty piąty rok? - rzuciła Teresa apatycznie. - To za cztery lata, długa perspektywa ale może coś się ma wydarzyć? Przydałoby się więcej wskazówek. Czy oprócz tego dziewięć i pięć komuś z was przytrafiło się jeszcze coś co dałoby nam szerszą perspektywę? Mamy zdjęcia, cytaty z biblii i to nieszczęsne “dziewięć i pięć”. Coś jeszcze? Basia spojrzała na Tereskę z uwagą i troską. Wydawać się mogło, że teraz ona jest dużo starsza. Nie czuła poczucia winy , które Teresa próbowała w niej wzbudzić. Czuła żal. - To ty zdecydowałaś, że chcesz o tym opowiedzieć - powiedziała miękko - widać potrzebowałaś się podzielić.- przypomniała sobie wcześniejsze słowa dziewczyny - Będziesz tu mieszkać? A Antek gdzie? - Nie potrzebowałam się podzielić - sprostowała Bułka. - Ale uważam, że to nie w porządku wyciągać od ludzi ich grzechy a przemilczeć swój własny. - Moim zdaniem potrzebowałaś. Ale to tylko moje zdanie. No i nie powiedziałas, gdzie Antoś jest... - Nie potrzebowałam - upierała się przy swoim Teresa. - A co do Antka... to skomplikowane. I zdecydowanie nie na obecną rozmowę. Basia pokiwała powoli głową. Nie chciała naciskać Tereski, ale martwiła się o nią i czuła, że dzieje się coś niedobrego. A może się nakręca, a Tereska po prostu odesłała małego do rodziny, w bezpieczne miejsce? Czy może ona też powinna poprosic matke i braci, zeby wyjechali? Przeciez jej nie posłuchaja.. na pewno musi pójśc i powiedzieć matce, że się wypisała ze szpitala. Żeby tam rano nie jechała bez sensu.. pewnie by sie przeraziła, jakby Basi nie znalazła i pomyślała sobie nie wiadomo co... Ale teraz przeciez nie pójdzie, matka by jej już nie wypuściła.. choć w sumie - jest przecież dorosła. Może sama decydować. W jakiś przedziwny sposób wydarzenia ostatnich dni spowodowały, ze Baśka poczuła się starsza. Bardziej dojrzała. Jakby od wyjazdu do ciotki mineło kilka lat, nie dni... Pochyliła sie jeszcze w strone Teresy i powiedziała cicho, tak cicho, żeby miec pewność, że nikt poza Bułka jej nie usłyszy - Tereska, a kto był ojcem? Twarz Bułki stężała a oczy zrobiły się wielkie jak spodki. - Nie mam pojęcia Basiu, może ty mi powiesz? Bo ostatnio zachowujesz się jak nieskromna alfa i omega - Bułka była spokojnym człowiekiem ale chyba została przekroczona granica owego spokoju. - Oczywiście nie mój mąż bo to zbyt oczywiste! Może mój ojciec? W okolicy sama patologia, doczepmy Bułce molestowanie do listy osiągnięć! A może Gawron? W końcu lubi się rzucać na panienki w ciemnych klatkach! - wydała z siebie niski gardłowy ryk i złapawszy leżącą najbliżej szklankę cisnęła ją o ścianę. - Przesadziłaś, rozumiesz? - wbiła w nią spojrzenie zbitego psa. - Przesadziłaś. Energicznie odsunęła krzesło i pomaszerowała na korytarz. - Tereska, przepraszam, nie wściekaj się - Basia poszła za dziewczyną - Nic mi do tego, wiem, to nie moja sprawa.. ale .. tak pomyslałam.. może ten ojciec ma żal do ciebie i się mści? Bułka nie zwolniła tempa. - Odejdź, albo bóg mi świadkiem, przyłożę ci - jej głos ociekał chłodnym spokojem. Złapała płaszcz i już była na korytarzu aby z hukiem zatrzasnąć za sobą drzwi. - Kurcze, przegięłam... ale czemu tak się wścieka? - Baśka była autentycznie zdziwiona. Poszła do pokoju, gdzie zniknęli Patryk z Dominiką. - Patryk, Tereska wyleciała, nie powinna sama po nocy łazić, nie? Patryk wyrósł w drzwiach zderzajac się z Baską, mało nie łamiąc jej nosa torsem. - Co tu się dzieje? Czy was już, kurwa, na minutę nie można zostawić samych?! - odsunął młodą Zielinską i rozejrzal się po pokoju. - Teresa, gdzieś polazla? Baśka jękneła, kiedy zderzyła się z Patrykiem. Jej ciało bardzo źle reagobwało na wstrząsy. Zakręciło się jej w głowie, gdy przesunął ją pod ścianę. - Wyleciała na klatkę... - powiedziała przytrzymując się kurczowo futryny. - Czy wy... - Gawron nabrał powietrza, chyba przymierzał się do dłuższej tyrady ale w końcu tylko machnął ręką. - Poczekajcie tu i postarajcie sie nie pozabijać. Zrezygnowany wyszedł z mieszkania.
Ostatnio edytowane przez liliel : 25-05-2012 o 19:19.
|