Samuel wygodniej ułożył się w balii, rozkoszując kąpielą. Nie był pewien czy znów nadarzy się okazja na przeżycie czegoś takiego we śnie lub na jawie. O ile... dobrze pamiętał, choć pamięć w snach bywa zwodnicza, nie czekały żadne duże miasta. Aż do przebycia gór.
O ile... jeszcze żyje. -Cóż poradzić, moja piękna. Chcę wracać, ale nie jestem w stanie.-westchnął przymykając lekko oczy. Widoki bowiem za bardzo rozpraszały.-Próbuję ciągle, ale jakoś drogi znaleźć nie mogę.
- A może w głębi duszy nie chcesz, bo tu jest przyjemnie, a tam czeka na ciebie nieciekawe, ale prawdziwe życie? - zagadnęła dziwnie radośnie, jakby pytała o pogodę. -Nie wiem czy tu jest przyjemnie. Na razie mam wrażenie, przechodzenia prób... Jak w bajkach.-odparł kurier z uśmiechem.- Oczywiście nie mogę narzekać na towarzystwo. Niemniej myślę, że prawdziwe życie, nawet ze tymczasowymi niedogodnościami, jest przyjemniejsze.
Zerknął na moment na rozmówczynię.- Choć i to miejsce ma swoje uroki.
Po czym z zamkniętymi oczami spytał.-Jakie uroki zaświatów, mogą się równać z urokami życia?
- Zaświaty... - rudzielec zaśmiał się niczym z wybornego żartu. - A może one w ogóle nie istnieją? - pytanie rzucone było bardziej w przestrzeń niż konkretnie do Samuela - Może śmierć jest końcem, a nie początkiem kolejnego stadium świadomości? A może wręcz przeciwnie, co jeśli śmierć w tamtym świecie jest jednocześnie narodzinami w innym, lepszym? Co jeśli musisz umrzeć, by odrodzić się niczym feniks z popiołu i, paradoksalnie, żyć. Tylko że lepiej, pełniej, bez bólu i cierpienia? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Bo może chcesz wrócić gdzieś, gdzie tak naprawdę nie jest twoje miejsce? -Miejsce moje jest tam, gdzie ruszam. Zaświaty, koniec, cokolwiek jest po śmierci. Musi poczekać. Ostatecznie zamierzam żyć jak najdłużej.- rzekł w odpowiedzi Samuel.-Każdy chyba chce. Każdy walczy o ten kolejny łyk powietrza.
Ziewnął lekko.-Zresztą, śmierć nie zając. Nie ucieknie. Więc póki mam wybór, wybieram życie, jakiekolwiek by nie było.
- A może to, co nazywasz życiem jest tak naprawdę snem w tym świecie? Snem, z którego nie możesz się wybudzić? Może to tutaj powinieneś być, a tam tylko śniłeś? Może to tutaj jesteś na jawie? - ruda podeszła do niego bliżej. Poczuł jej ręce na swych plecach, a potem na ramionach. Mimo gorącej wody jej dłonie były przyjemnie chłodne, kojące. -A może ty mnie ty chcesz tu zatrzymać ?- spytał Samuel muskając opuszkami dłoni uda i pośladki kobiety.-Ale ty masz przed sobą całą wieczność. I wiesz, że do ciebie wrócę. Bo sen zawsze się kończy, życie tam... też. Odrobinę cierpliwości. O tyle proszę.
Nie odwrócił się do niej. Nie mógł. Gdyby to zrobił, resztki jego silnej woli odpłynęłyby w dal. Mógł walczyć z każdym potworem i z każdym mężczyzną, mógł pokonywać wojowniczki i czarodziejki.
Ale zawsze ulegał pokusom w postaci pięknych kochanek. Tu jego wola odpływała w dal. Był kobieciarzem. Ten swój słaby punkt znał aż za dobrze. -Poczekaj na mnie.- nachylił głowę do tyłu i mając zamknięte oczy musnął wargami jej policzek.-Czymże jest życie ludzkie wobec wieczności? Będziesz jeszcze miała czas, by się nacieszyć mym towarzystwem. Poczekaj jeszcze odrobinę.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |