Tom zaparkował swoją taksówkę niedaleko miejsca, w którym odbywała się debata mieszkańców. Skoro oddał już swój głos to uznał, że na nic się już nie przydał i wrócił do taksówki i czekał na jakichkolwiek klientów. Miał wolną chwilę, więc postanowił włączyć radio.
- KzHzh.... zhhzhh... lovveee meee tender, lovveee meee sweeet, nev... khzxhhz... xxxhsss... zzhhhzidziałam oooorła cień kxxhz.... - przerzucał stacje radiowe nie mogąc znaleźć nic interesującego - Niestety wciąż nic nie wiadomo o brutalnym morderstwie naszej pani weterynarz. Na miasto padł blady strach. Policja pro... khz.... - wyłączył radio. Przez całe swoje życie usłyszał już mnóstwo takich komunikatów radiowych, jednak nie sądził, że kiedyś będą dotyczyły ich spokojnego miasta. Dopiero teraz zrozumiał, że miasto jest właściwie w stanie wojny.
- Przeciwnik jest dobrze ukryty - myślał Tom - przebiegły, a przede wszystkim dobrze zorgani... - TRZASK! Zamknął z hukiem drzwi swojej taksówki i pobiegł spowrotem na spotkanie.
- Posłuchajcie, posłuchajcie! Przypominam wam, że mamy do czyniena z dobrze zroganizowaną grupą przestępczą. To, że któryś z podejrzanych nie posiada danej broni nie wyklucza go z naszego kręgu podejrzeń, ponieważ mógł pożyczyć broń od swojego kumpla bandyty! Dodatkowo, tylko najbliższa rodzina jest w stanie powiedzieć coś więcej o podejrzanych. Dlatego William - Tom zwrócił się do studenta - Musisz nam opowiedzieć więcej o swoim ojcu. To dla dobra miasta. Posaida jakąś broń? Mówisz, że nie bywał w okolicach domu Julii? To bardzo podejrzane. Czy ktoś wie coś więcej o naszym właścicielu budy z frytkami? - zapytał i spojrzał po zgromadzonych.
Ostatnio edytowane przez Draz : 28-05-2012 o 00:25.
|